Profesor Jerzy Buzek, były premier w czasach rządów AWS, zakończył 2,5 letnią kadencję przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. We wtorek prowadził po raz ostatni sesję parlamentu. Stanowisko przypadło niemieckiemu socjaldemokracie, eurodeputowanemu Martinowi Schulzowi, znanemu z dynamicznych wystąpień, a przez polityków konserwatywnych postrzegany jako wyjątkowo agresywny. Martin Schulz został wybrany w Strasburgu na nowego przewodniczącego Parlamentu Europejskiego uzyskując poparcie 387 z 699 głosujących eurodeputowanych. Poprzednikiem Buzka na stanowisku przewodniczącego PE był też niemiecki polityk chadek Hans-Gert Pöttering. Zdaniem opozycji to oznaka hegemonii Niemiec w Europie.
Z Anną Fotygą, byłą eurodeputowaną, byłą minister Spraw Zagranicznych, posłanką PiS z Gdańska rozmawia Artur S. Górski
- Czy Polska skorzystała na fakcie, że przewodniczącym Parlamentu Europejskiego był Jerzy Buzek?
Anna Fotyga: Nie przywiązujmy nadmiernej wagi do pozycji przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. To raczej funkcja prestiżowa, niż kreatywna, mogąca mieć wpływ na głównych rozgrywających na europejskiej arenie. Jerzy Buzek sprawował ją w sposób miły i akceptowalny przez główny europejski nurt. Jednak już przy negocjowaniu jego kandydatury na przewodniczącego Parlamentu doszło do wielu poważnych ustępstw w trudnych rozmowach na forum międzynarodowym. Jednym z takich ustępstw była zgodna na wybór Martina Schulza na następną kadencję. Idziemy na ustępstwa nawet przy sprawach, które i tak byśmy uzyskali, jak stanowisko przewodniczącego Parlamentu, dla polityka z tak dużego kraju jak Polska.
- Czy Martin Schulz będzie politykiem, który zadba o równomierne rozłożenie akcentów w Parlamencie Europejskim? Wcześniej ostro atakował prezydenta Václava Klausa, wstrzymującego się od podpisania traktatu lizbońskiego, sprowokował ostrą wymianę zdań z włoskim premierem Silviem Berlusconim, atakował Wielką Brytanię za odmowę poparcia dla niemieckich propozycji uratowania strefy euro…
Anna Fotyga: Martin Schulz nie jest szczególnie przyjaznym Polsce politykiem, czemu dawał nieraz wyraz. Sama byłam świadkiem jego wystąpień, które tą tezę potwierdzają. Zastąpienie Jerzego Buzka przez Marina Schulza niczego szczególnie istotnego Polsce nie przyniesie. To polityk, który będzie realizował koncepcję niemieckiej pozycji hegemona w Europie.
- Niemiecki polityk znany jest z patrzenia przez pryzmat Brukseli, niż przez pryzmat Berlina…
Anna Fotyga: To raczej wypadkowa wewnętrznej polityki niemieckiej i opozycji wobec Angeli Merkel, która chce niemieckie interesy realizować wprost z Berlina. Schulz chce tego samego poprzez instytucje europejskie. Poprzednik Jerzego Buzka to był też niemiecki polityk. To wymowne. Pokazuje kto jest decydującą siłą w Europie. Dlaczego nie został przewodniczącym Parlamentu Europejskiego Francuz, Hiszpan., Estończyk? Niemiecki polityk był przewodniczącym. Następnie był nim Jerzy Buzek, polityk układny, nie przeciwstawiający się interesom głównych graczy na forum Parlamentu Europejskiego. Teraz ponownie jest nim niemiecki polityk. W czasie ostatnich dwóch lat nie potrafiliśmy skutecznie zadbać o nasze interesy na forum parlamentu. Teraz to będzie jeszcze trudniejsze.
- Jerzy Buzek miał reprezentować cały parlament. Bywało, że był bardziej aktywny i wyczulony na kwestie międzynarodowe niż przewodniczący Komisji Europejskiej, Jose Manuel Barroso czy szefowa dyplomacji Catherine Ashton. Trudniej o mu było forsować polskie stanowisko?
Anna Fotyga: Owszem próbował, ale nieskutecznie. Przypomnijmy choćby niekorzystny dla Polski pakiet klimatyczny. Należało w tej sprawie zająć zdecydowane stanowisko. W tej kwestii przewodniczący Buzek nie wykazał należytej asertywności. Jerzy Buzek nie był tez obecny podczas wysłuchania w sprawie katastrofy smoleńskiej w Parlamencie. Chociaż to wysłuchanie było planowane z wyprzedzeniem wybrał wizytę w Londynie. Okazaliśmy się też nazbyt ustępliwi choćby przy negocjowaniu stanowiska sekretarza generalnego NATO. Polska nie była w stanie skutecznie przedstawić swego kandydata, niezależenie, od tego, że był nim Radosław Sikorski. Jeszcze przed natowskim szczytem Polska powiedziała „pas”. Nie było też determinacji i stanowczości w kwestii gruzińskiej.
- Nieco „akademicki” Parlament Europejski to było dla profesora Jerzego Buzka dobre miejsce. W pani ocenie był zbyt miękki i nie wykazał większej stanowczości?
Anna Fotyga: Trzeba jasno prezentować swoje stanowisko. Inaczej zostaną nam przedstawione do przyjęcia propozycje, które są dla nas de facto trudne do przyjęcia. Niedawno przedstawiony posłom z komisji do spraw Unii Europejskiej pakiet spójności jest tego przykładem. Otrzymaliśmy go z dużym opóźnieniem, ale jego lektura wskazuje, ze będą trudności z realizacją projektów i przesuwaniem środków finansowych. Wspólna polityka rolna Unii stoi w sprzeczności nie tylko z traktatem akcesyjnym, ale również z Traktatem lizbońskim.
- Polacy powinni zatem sami dbać skutecznie o swoje interesy nie bacząc na przyzwolenie, czy wsparcie nowego przewodniczącego?
Anna Fotyga: Dlatego też przygotowaliśmy projekt uchwały Sejmu na temat polityki rolnej. Polski parlament winien bowiem zająć jasne stanowisko, że to co nam się proponuje jest nie do zaakceptowania. To wzmacnia pozycję negocjacyjną. W trakcie negocjacji rząd może przedstawić stanowisko polskiego Sejmu i nie godzić się na ustępstwa.
- 19/01/2012 13:26 - PSL na krawędzi bankructwa? 21 milionów do zwrotu
- 19/01/2012 10:07 - Kolejna żółta kartka dla Lechii Operatora. Adamowicz daje ostatnią szansę
- 18/01/2012 11:21 - Rowerami po „żółtym” wiadukcie
- 18/01/2012 09:44 - Umowa Gdańska z Niemcami na EURO 2012
- 18/01/2012 09:39 - Śmierć na torach
- 17/01/2012 10:40 - Parafialna instrukcja: Kolędy w wizytowym obuwiu
- 17/01/2012 08:52 - Zawodzi frekwencja wśród młodych radnych
- 16/01/2012 14:46 - Smoleńsk 2010 – wiele pytań bez odpowiedzi
- 16/01/2012 13:37 - Kradną niemieckie auta na Pomorzu
- 16/01/2012 13:00 - Inflanty w Bibliotece Uniwersytetu Gdańskiego