Bronisław Komorowski podczas kampanii wyborczej domagał się 500 spokojnych dni dla siebie, swojego rządu i swojej partii. Jedym słowem chciał, by Polacy dali mu carte blanche na wszystko, co zrobi lub powie on sam albo premier Tusk. W imię zgody, która miałaby być materiałem budowlanym na fundamentach "naprawionego państwa". W przeciwnym razie najpewniej gotów obrazić się i nie spełnić przedwyborczych obiecanek.
Pomijając, że żądanie wysuwane przez Komorowskiego to po prostu przejaw arogancji władzy (przyznanej sobie awansem, bo jeszcze przed ostatecznym rozstrzygnięciem wyborów) i obraza dla inteligencji społeczeństwa, należy uznać, że prezydent – już teraz elekt – zastosował wobec opozycji typowy szantaż. Jego słowa to nic innego jak stara pieśń z dawno zdartej płyty w bogatym repertuarze Platformy "Chcieliśmy reformować państwo, ale prezydent Kaczyński wetował nasze najlepsze projekty". Tym razem hamulcowym będzie ogłosozna opozycja, jeśli tylko ośmieli się podnieść głos przeciwko poczynaniom triumwiratu prezydent-rząd-partia.
No dobrze, a jakie są (a przynajmniej powinny być) plany prezydenta oraz rządu na najbliższe miesiące i być może lata? Przypomnijmy najważniejsze obietnice kandydata PO z okresu kampanii wyborczej.
Zacznijmy od przyobiecanego przez Komorowskiego 1000 kilometrów nowych dróg, jakie mają powstać właśnie w okresie owych słynnych "500 dni spokoju". Potem przyszedł czas na takie deklaracje – wycofanie wojsk z Afganistanu, 50-procentowe zniżki dla studentów, powołanie Rady Zdrowia Publicznego. To te najbardziej nośne społecznie obietnice. Za nimi jest szereg kolejnych – odstąpienie od prywatyzacji lasów państwowych, podwyżki dla nauczycieli, wsparcie parytetów, utworzenie Forum Środowisk Wiejskich przy Prezydencie RP, obrona unijnych dopłat dla rolników, bezpośrednie wybory samorządowe.
Czy prezydent Komorowski nadal będzie tak "postępowy" jak to deklarował w kwestii zapłodnienia in vitro? Można mieć wątpliwości, ale przekonamy się, być może w czasie krótszym niż 500 dni. Czy będzie reformował emerytury i przywileje służb mundurowych? O tym także przekonamy się za jakiś czas.
Byłoby dobrze, gdyby zamiast nowych obietnic, nowy prezydent raczył zrealizować stare postulaty, jak choćby w przypadku zniżek dla studentów. Ich przywrócenie postulowały dwa projekty ustaw – pierwszy zgłoszony przez PiS oraz drugi, obywatelski. Jak dotąd leżą w marszałkowskiej szufladzie i czekają na lepsze czasy, albo nową etykietkę, tym razem jako gest miłościwego rządu wobec studenckiej braci.
Podsumowując, zamiast 500 dni spokoju nalezy się spodziewać 500 dni pretensji partii rządzącej pod adresem opozycji o to, że utrudnia pracę i współpracę Komorowskiego z Tuskiem. Trudno bowiem spodziewać się, że PiS czy Lewica będą prezyglądać się ze spokojem poczynaniom rządu, bez względu na to, czego będą one dotycyć i jak bedą przebiegać. Można nawet spodziewać się, że ta prezydentura będzie najbardziej monitorowanym i najbardziej szczegółowo rozliczanym na bieżąco okresem władzy po 1989 roku. Nikt już nie da sobie wcisnąć kitu, nikt nie odłoży oczekiwań na później. I to jest prawdziwe zwycięstwo Polaków.
Dariusz Olejniczak
- 11/12/2010 19:22 - Wojciech Fułek przewodniczącym Rady Miasta Sopot
- 09/12/2010 09:06 - Oświadczenie Bezpartyjnego Forum Społecznego
- 06/12/2010 14:58 - Nowym marszałkiem województwa pomorskiego... Mieczysław Struk
- 02/12/2010 09:38 - Kozak oskarża Tuska o złamanie ordynacji wyborczej
- 08/07/2010 05:46 - Fałszerstwo wyborcze w Gdańsku!
- 05/07/2010 07:43 - Komorowski prezydentem prawie na 100 procent!
- 04/07/2010 21:16 - Kandydaci idą łeb w łeb
- 04/07/2010 20:08 - Jarosław Szczukowski: Polska jest dojrzałą demokracją
- 04/07/2010 18:55 - Komentarze sondaży z obozu PiS
- 04/07/2010 18:30 - Jerzy Borowczak: Komorowski połączy podzieloną Polskę