W czterech pierwszych meczach rundy wiosennej w 2012 r. Lechia Gdańsk wciąż pozostaje bez zwycięstwa, mając na koncie zaledwie trzy punkty. Biało-zieloni zrobią wszystko żeby przerwać w końcą tą „czarną serię”. Jak jednak mają to uczynić gdy na PGE Arena w poniedziałek (godz. 18.30) przyjeżdża Korona Kielce - od początku roku krocząca w T-Mobile Ekstraklasie od zwycięstwa do zwycięstwa.
2:0 z Jagiellonią Białystok, 1:0 z Wisłą Kraków, 2:0 z Podbeskidziem Bielsko-Biała i 2:1 ze Śląskiem Wrocław - to wyniki „żółto-krwistych” w 2012 r. Jak ma się do tego skromny bilans biało-zielonych, którzy remisowali z Cracovią 0:0 i z ŁKS Łódź 1:1, by później przegrać u siebie z Wisłą Kraków 0:2 i ponownie podzielić się punktami, tym razem z Górnikiem Zabrze 2:2? Dość mizernie. Nie ma się co oszukiwać, to piłkarze z Kielc w poniedziałek będą zdecydowanymi faworytami.
W Gdańsku wciąż trwa natomiast lizanie ran po sobotnim remisie z Górnikiem. Niby punkt wywalczony w Zabrzu z nieźle jak na razie spisującym się w TME zespołem Adama Nawałki to na pierwszy rzut oka niezły rezultat, ale... Właśnie na pierwszy rzut oka. Gdańszczanie rozgrywali bowiem dobre zawody i po raz pierwszy od 12 września i spotkania z... Górnikiem strzelili dwa gole, prowadząc do przerwy 2:0. Co się jednak stało z naszą drużyną w drugich 45 minutach? Tego naprawdę nie wie nikt. Nie dość, że Lechiści szybko roztrwonili przewagę, to później mogli nawet przy al. Roosvelta przegrać. Ostatecznie zremisowali, ale ten wynik z pewnością nikogo nie zadowolił. - Mam pretensje do moich zawodników o drugą połowę. Rozmawialiśmy w przerwie w szatni, żeby uspokoić grę, a straciliśmy bramkę już w 30. sekundzie - narzekał po meczu na postawę swoich podopiecznych Paweł Janas.
W razie zwycięstwa Lechia mogła bowiem znacznie odskoczyć strefie spadkowej i na dwa punkty zbliżyć się do 10. miejsca, ze spokojem czekając na dwa najbliższe domowe spotkania. Tak się jednak nie stało i dalej poczynaniom naszych graczy towarzyszyć będzie nerwówka. A rywale z dołu tabeli wiecznie grać pod Lechię przecież nie będą... Wiele wskazuje na to, że w meczu z Koroną gdańscy kibice będą mieli okazję zobaczyć w akcji po raz pierwszy od września Mateusza Machaja. 23-letni pomocnik latem ubr. trafił do Lechii z Chrobrego Głogów i z miejsca stał się czołowym zawodnikiem biało-zielonych. Mimo żadnego doświadczenia, na ekstraklasowych boiskach poczynał sobie bez żadnych kompleksów m.in. strzelając pięknego gola Górnikowi. W potyczce z GKS Bełchatów nabawił się urazu mięśnia brzucha, który spowodował, że musiał pauzować aż pięć miesięcy. Na boisko wrócił dopiero w ubiegłą sobotę, występując w spotkaniu Młodej Ekstraklasy z Górnikiem. Teraz wszyscy liczą na to, że zdrowy Machaj będzie już do dyspozycji trenera Janasa. W Gdańsku bowiem nie brakuje głosów, że słaba gra jesienią Lechii była spowodowana właśnie brakiem młodego pomocnika, który wiele dawał swoją grą gdańskiemu zespołowi. - Bardzo chciałbym zagrać. Jestem gotowy do gry. Najlepiej w wyjściowym składzie, ale ta decyzja należy do trenera. Jeśli dostanę szansę, to będę chciał podołać wyzwaniu i zostawię na boisku dużo zdrowia - zapowiada na łamach oficjalnej strony Lechii.Błędem byłoby jednak całą odpowiedzialność za wyniki Lechii zrzucać na barki dopiero co powracającego do zdrowia zawodnika. Dlatego innymi niezbędnymi do korzystnego wyniku czynnikami będzie wyciągnięcie wniosków ze spotkania z Górnikiem.
Owszem biało-zieloni we frajerski sposób oddali rywalom punkty, ale też momentami prezentowali się naprawdę nieźle. I właśnie kluczem do sukcesu będzie odtworzenie dobrych momentów z soboty. Ważna będzie dobra dyspozycja Abdou Razacka Traore, który jak w poprzednim sezonie, nadawał ton ofensywnym poczynaniom Lechii. Sam Razack meczu jednak nie wygra, więc konieczne będzie wsparcie ze strony Jakuba Koseckiego, który szybko wkomponował się do gdańskiego zespołu. Jeśli dodamy do tego podtrzymanie dyspozycji z meczu z Górnikiem przez takich piłkarzy jak Krzysztof Bąk, Marcin Pietrowski czy Łukasz Surma, to przy skutecznej grze w ataku i w końcu dobrej w defensywie, Lechia nie jest skazana na pożarcie. Z zaznaczeniem, że wszystkie powyższe warunki muszą zostać spełnione.
Przewidywany skład Lechii: Pawłowski - Deleu, Janicki, Bąk, Wilk - Surma, Airapetian, Traore,
Kosecki, Wiśniewski - Grzelczak
Maciej Kanczak
- 19/03/2012 18:30 - Atom zawiódł w końcówkach
- 19/03/2012 10:05 - Trzy kroki do mistrzostwa Polski
- 19/03/2012 09:53 - Trefl wygrywa, Asseco gromi - wyniki
- 19/03/2012 09:48 - AZS UG w ekstraklasie futsalu
- 18/03/2012 18:17 - Lotos Wybrzeże lepsze w sparingu od GTŻ
- 17/03/2012 21:56 - Wygrana Arki na początek rundy wiosennej - wynik
- 17/03/2012 17:46 - Pierwsze ściganie w Gdańsku bez fajerwerków
- 17/03/2012 17:33 - Pomorscy oldboje powalczą w Przodkowie
- 17/03/2012 08:57 - Czarny koń zatrzyma Trefla?
- 14/03/2012 22:53 - Lotos Trefl wygrywa i zostaje w PlusLidze!