Kaniecki: Jagiellonia nas wypunktowała

Golkiper biało-zielonych Bartosz Kaniecki wracający po kilkumiesięcznej przerwie spowodowanej złamaniem ręki miał być rezerwowym, jednak w drugiej minucie kontuzji doznał Sebastian Małkowski i Kaniecki musiał go zastąpić.

- W mojej karierze pierwszy raz spotykam się z taką sytuacją, bym musiał wejść z ławki. Ale rezerwowy bramkarz musi być przygotowany i na takie sytuacje. Życie golkipera jest na tyle przewrotne, że jeszcze niedawno leczyłem kontuzję, a teraz to ja wskakuję do bramki. Mam nadzieję, że na dłużej, choć przyznaję, że muszę w ekspresowym tempie nadrabiać stracony czas. W pełnym treningu jestem tak naprawdę od miesiąca, wcześniej oczywiście też ćwiczyłem, ale nie mogłem jeszcze obciążać złamanej ręki. A poważne spotkanie zagrałem dopiero w piątek, w meczu rezerw Lechii z Bałtykiem Gdynia w III lidze.
- Widać, że brakowało nam komunikacji w polu karnym. Wszyscy patrzyli się na siebie, a nikt nie krył zawodników Jagiellonii. Musimy po tym spotkaniu poważnie porozmawiać, bo kiedy bramkarz dyryguje obroną, to zawodnicy powinni słuchać, co ma do powiedzenia, bo on najlepiej widzi, a dwa gole z trzech dla Jagiellonii padły dlatego, że jej piłkarze byli na czystej pozycji. Pięknie nas wypunktowali, a my musieliśmy zejść z boiska ze spuszczonymi głowami – stwierdził po meczu Bartosz Kaniecki z Lechii.A dwa gole z trzech dla Jagiellonii padły dlatego, że jej piłkarze byli na czystej pozycji. Pięknie nas wypunktowali, a my musieliśmy zejść z boiska ze spuszczonymi głowami – dodał na koniec Kaniecki.

PADO