Znamy się od blisko dwóch dekad. Zawsze Marka Wróbla uważałem za artystę nowatorskiego należącego do grupy polskich modernistów dzisiejszych czasów i nadal tak uważam.
Miałem jednak na początku naszej znajomości wrażenie, że jego poszukiwania sięgają malarstwa opartego na założeniach, często sięgających do ekspresji początku XX wieku. Wiele tekstów poświęciłem jego sztuce, pisząc o nim: „Artysta znany, wywodzący się z gdańskiej ekspresji lat 80, będący do dziś wiernym jej przedstawicielem, o solidnych podstawach wywodzących się od takich znakomitości jak profesorowie: Jackiewicz, Bereźnicki i Lasecki. Lepszej rekomendacji nie trzeba. Wróbel jednak sam zbudował swoją narrację i myślę, że tu jego dobra znajomość historii sztuki, szczególnie niemieckiej ekspresji pomogła mu w znalezieniu swojej drogi. Przejście od tamtej stylistyki do nurtu który pojawił się po II wojnie światowej na amerykańskim kontynencie - abstrakcyjnej ekspresji, doprowadził go dziś do nowoczesnego spojrzenia na miniony styl amerykańskich tuzów malarstwa: Marka Rothko, Willema de Kooninga czy Jacksona Pollocka. Obserwuję od lat jego sztukę i trudno zauważyć aby dokonywał w niej jakichś znaczących zmian. Widać co innego, coraz większe doświadczenie i swobodę. Jego prace sięgające do tradycji amerykańskiego nowoczesnego malarstwa lat 50. coraz pełniej uświadamiają jego nieprzeciętny profesjonalizm.
Przyznam szczerze, że słuchając amerykańskiego jazzu tamtych lat, który uwielbiam w wykonaniu Sonny Rolllinsa, Charlesa Mingusa, Charlie Parkera, Milesa Davisa czy Cheta Bakera, widzę zawsze jego olbrzymie płótna chociażby te z jego poprzedniej rewelacyjnej wystawy prezentowanej kilka lat temu chociażby w galerii „WL-4, Mleczny Piotr”. Wróbel zachwycał tam nieprzeciętnymi kompozycjami: linią, kształtem, kolorem, te atrybuty decydowały o przejrzystości.
Artysta często inspiruje się morzem, choć w wielu przypadkach morzem swojej indywidualnej plastyczności…”.
Marek Wróbel
Dziś zobaczyłem nową wystawę Marka Wróbla po 12 latach w tym samym miejscu, w ”Stodole” na Rozewiu. Powiem szczerze mimo kilku nowych prac nic się nie zmieniło, Wróbel nadal jest wierny wypracowanej przed laty estetyce swojego malarstwa. To prawda, że nadal jest świeży, nie nudzi, ale nie odkrywa nowych koncepcji. Nie posuwa swojej sztuki do przodu, ja nawet nie oczekiwałbym niczego nowego, bowiem to co prezentuje w dużej części mi odpowiada. Jednak jak dobrze zrozumiałem sam artysta czuje potrzebę zrobienia kolejnego kroku. Oczywiście czasami jest to już niemożliwe. W wypadku Wróbla po 40 latach intensywnej twórczości, artysta jest w najlepszym czasie kariery. Czasami mało brakuje, pojawia się dodatkowy „kop” coś co dopiero teraz otwiera nową drogę dojrzałego syntetycznego oglądu rzeczywistości o wiele prostszego, ale jakże dojrzałego.
Nie wiem czy dobrze zrozumiałem Marka, ale wydaje się, że myśli o naturalnym kierunku, powiedzmy rozwoju już jakże dojrzałej swojej sztuki. Pamiętam, że podobny okres swojej kariery przechodził opisywany niedawno przeze mnie oliwski artysta Włodzimierz Lam, wielka postać polskiej sztuki. Powracam jednak do dzisiejszego Marka Wróbla, najważniejszym walorem jego twórczości nadal jest emocja. Jednak nie to było najważniejsze, bo poza emocją są jeszcze smacznie komponowane spontaniczne gry barw i półcieni, które również stanowią o wyrazie abstrakcji ekspresyjnej.
Na ostatnich wystawach artysty trudno było znaleźć obrazy nawiązujące do modernistycznej niemieckiej ekspresji, wczesnego malarstwa Wróbla, ale zapewniam, że i takie widziałem przed laty w jego pracowni. Wróbel odszedł od tamtego spojrzenia, wyzwolił się od zorganizowanych koncepcji swojego umysłu. Z wielką przyjemnością obserwuję doświadczonego artystę wiedzącego na czym polega swoboda zastosowania indywidualnej interpretacji swojej estetyki, która czasami musi podlegać pewnym zmianom i rozwojowi.
Przypuszczam, że na kolejnej wystawie artysty zobaczymy nową twarz już dawno dojrzałego Marka Wróbla. Wszystkiego dobrego, czekamy na kolejne twoje dzieła. Do setki pozostało jeszcze trochę porywającego malowania.
Stanisław Seyfried
- 21/07/2024 18:50 - Odeszła Krystyna Jacobson - Nestorka sopockiego malarstwa
- 17/06/2024 16:28 - Z jazzowej półki
- 29/05/2024 07:50 - Z kroniki Galerii Sztuki Gdańskiej
- 19/05/2024 15:58 - Mój sąsiad z Oliwy
- 12/05/2024 14:51 - Barbara Gruszka – nowe spojrzenie
- 04/05/2024 13:06 - Salon wystawowy „Gazety Gdańskiej”
- 20/04/2024 15:18 - Barbara Gruszka – Maroko