Kiedy w sobotni poranek Polska budziła się do życia, nikt z nas zasiadających do śniadania, zabierających się do czytania weekendowych gazet, oglądających programy informacyjne w telewizji, nie wiedział, że ten dzień na zawsze oznaczony będzie w historii naszego kraju czarnym kirem żałoby.
Pierwsze informacje o kłopotach z polskim samolotem rządowym lecącym do Smoleńska z oficjalną delegacją na uroczystości rocznicowe w lesie katyńskim, pojawiły się około 9. kilkadziesiąt minut później rosyjskie agencje informacyjne i media, a za nimi nasze stacje telewizyjne podały, że TU-154 z 96 osobami na pokładzie runął na ziemię w pobliżu smoleńskiego lotniska. Początkowo nie było wiadomo ile jest ofiar i czy ktokolwiek przeżył katastrofę. Pierwsze informacje mówiły o akcji ratowniczej i o tym, że udało się ugasić pożar rozbitej maszyny. Była jakaś nadzieja. Chwilę potem okazało się, że nie ma już żadnej nadziei. Wszyscy pasażerowie oraz załoga samolotu zginęli. Wśród nich Lech Kaczyński i jego żona Maria Kaczyńska.
Pierwsze informacje były chaotyczne, bo chaos panował na lotnisku w Rosji oraz wokół niego. Tamtejsza służba bezpieczeństwa zastosowała blokadę informacyjną. Nikt, łącznie z dziennikarzami nie mógł zbliżyć się do miejsca katastrofy. Ale relacje świadków nie zostawiały złudzeń. Samolot miał kłopoty przy lądowaniu, zahaczył lewym skrzydłem o jedno z drzew i runął z hukiem w dół.
W tym samym czasie, kilkanaście kilometrów dalej, w lasach Katynia trwały uroczystości, w których mieli uczestniczyć polscy delegaci. Niestety, na miejscu są tylko ci, którzy do Rosji pojechali pociągiem. Kiedy dociera do nich informacja o tym, co się stało, rozpoczyna się msza w intencji ofiar, wszyscy płaczą. Wśród opłakujących ofiary tragedii jest dziewczynka – córka Andrzeja Przewoźnika. Ojciec wysłał ja na uroczystości pociągiem.
Dziennikarze gorączkowo zbierają informacje, a w kraju pojawiają się pierwsze komentarze. W studio TVN24 Wojciech Olejniczak ma łzy w oczach, kiedy mówi o śmierci ludzi, których znał i z którymi pracował. Za pośrednictwem przekazu telewizyjnego dociera do naszej świadomości, że to się jednak stało naprawdę. Inni politycy także mówią przez łzy. Prezydent Lech Kaczyński miał niebawem ogłosić swój udział w kampanii prezydenckiej, Jarzy Szmajdziński był oficjalnym kandydatem SLD. Władzę w kraju, zgodnie z Konstytucją, przejmuje marszałek Senatu, Bronisław Komorowski – kandydat PO na prezydenta, który wie, że będzie musiał ogłosić wybory w trybie przyspieszonym. Pierwsza tura już w końcu czerwca.
To sprawy, o jakich nikt w obliczu tragedii nie chce i nie umie myśleć, ale premier Donald Tusk, po zwołanym w trybie nadzwyczajnym posiedzeniu rządu, ogłasza, że państwo polskie musi trwać mimo bólu, a rząd będzie nadal wypełniał swoje obowiązki. Ale także premier, kiedy rano dowiedział się od Radosława Sikorskiego o dramacie, płakał.
Lech Wałęsa określił to, co się stało tragedią na miarę tamtego Katynia, sprzed siedemdziesięciu lat.
Do Polski napływają kondolencje. Z Kremla, Białego Domu, z Brukseli, Berlina, Paryża, Londynu, Watykanu. Z całego świata. Polska tragedia stała się głównym tematem wszystkich kanałów informacyjnych i portali na wszystkich kontynentach. A Polacy w Warszawie zbierają się przed pałacem Prezydenckim. Płoną tysiące zniczy. Podobne, spontaniczne manifestacje jedności i żałoby odbywają się w innych miastach. Przedstawiciele Kościoła odprawiają msze żałobne, zapowiadają wieczorne nabożeństwa w intencji ofiar.
Na ekranach telewizorów pojawiają się kolejni politycy, dziennikarze, komentatorzy. Wszyscy mówią, że tak ogromną stratę trudno sobie wyobrazić. Ale są też w tych komentarzach głosy nadziei, ze to, co dotknęło tak wielu ludzi, z tak odmiennych ugrupowań politycznych, połączy polityków ponad podziałami. Oni teraz będą musieli przewartościować swoją dotychczasową działalność, postrzeganie polityki, sposób jej uprawiania, konkurowania z innymi politykami, światopoglądami, wartościami.
Po południu na miejscu tragedii jest już premier Rosji, Władimir Putin. Prezydent tego kraju, Dimitrij Miedwiediew ogłasza poniedziałek dniem żałoby narodowej w Rosji i wygłasza specjalne orędzie do Polaków. Mówi o współczuciu i bólu w obliczu niewyobrażalnego dramatu. W Pradze, na Hradczanach zawisła polska flaga. Żałobę narodową zapowiada Litwa. Świat łączy się z nami i tak jak my nie może uwierzyć w to, co się stało. Politycy w obecności kamer i mikrofonów przyznają się do łez.
A w Gruzji, która była szczególnie bliska prezydentowi Kaczyńskiemu, prezydent Micheil Saakaszwili wspomina wielkiego przyjaciela swojego kraju. Lech Kaczyński otrzymuje pośmiertnie tytuł Bohatera narodowego Gruzji. To najwyższy honor składany przez Gruzinów ich bohaterom.
Krótko przed 17. na miejsce tragedii leci, przez białoruski Witebsk, Jarosław Kaczyński. Jest wstrząśnięty. On także miał być dzisiaj w Katyniu.
Wcześniej do Smoleńska odlecieli polscy prokuratorzy. Rząd rosyjski rozpoczął już własne śledztwo w sprawie przyczyn katastrofy. Specjalnej grupie śledczej przewodniczy Władimir Putin.
Kilka godzin wcześniej wiadomo było, że znaleziono obydwie czarne skrzynki z rozbitego samolotu. Z wraku wydobyto też ciała wszystkich ofiar. Premier Donald Tusk wieczorem dociera do Smoleńska.
Także na Pomorzu i w Trójmieście trwa żałoba. Prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz zapalił znicze pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców, przyjaciele Arkadiusz Rybickiego zebrali się przed jego biurem poselskim, o 18 w Sopocie, a o 21.00 w katedrze Oliwskiej odbywają się msze żałobne. W Gdyni, wieczorem, mieszkańcy oddają hołd ofiarom na Bulwarze Nadmorskim. Flagi na masztach instytucji samorządowych i lokalnych opuszczono do połowy oraz przewiązane kirem. Znicze płoną przed sopockim domem państwa Kaczyńskich. Ludzie płaczą, a sympatie polityczne przestają mieć znaczenie. Cała Polska opłakuje zmarłych. W Smoleńsku odeszła elita polskiej polityki, wojskowości i duchowieństwa, ludzie od lat uczciwie i rzetelnie pracujący dla dobra Polski. W instytucjach państwowych i samorządowych wystawiono księgi kondolencyjne.
Także w Wilnie, w Londynie i wielu innych miastach świata Polacy zapalają znicze. Łączą się tym trudnym momencie z Ojczyzną.
Msze żałobne zapowiedziano w kościołach całego Pomorza także w niedzielę. Będzie ona kolejnym dniem żałoby, spontanicznego, szczerego zjednoczenia Polaków w obliczu tragedii. W wielu polskich domach nikt nie zaśnie tej nocy. Do późna będą trwały rozmowy, o Polsce, o ofiarach tragedii, pewnie i o polityce. Ale kiedy wreszcie wszyscy zaśniemy, to na pewno w niedzielny poranek obudzimy się już w innej Polsce. To nie będzie taki sam kraj.
Dariusz Olejniczak
- 20/04/2010 08:46 - Radio Gdańsk bez zmian
- 20/04/2010 08:08 - Lewica razem w Gdańsku – dość dynastii Adamowicza
- 19/04/2010 21:14 - Otwarcie Centrum Edukacyjnego
- 19/04/2010 20:53 - Wybieramy Gdańszczanina Roku 2009
- 19/04/2010 16:12 - Prokuratura bada finanse gdańskiej AWFiS
- 10/04/2010 12:52 - Prezydent Adamowicz zapalił znicz
- 10/04/2010 10:54 - Samolot, który rozbił się w Smoleńsku
- 09/04/2010 14:31 - Śladami polskich zesłańców
- 09/04/2010 09:40 - Spółdzielcze „Allegro”
- 08/04/2010 12:04 - Tramwajowy zawrót głowy