Jak traktujemy pandemię koronawirusa i jak w związku z tym zmienia się nasze spojrzenie na świat? O tym, jaki w tym udział mają szerzące się od pierwszych dni epidemii teorie spiskowe, kto je tworzy i do czego one prowadzą? W najnowszym numerze „Sieci” publicystyczne podsumowanie reakcji na skutki COVID-19. W tygodniku także specjalny dodatek na V edycję Kongresu 590.
Konrad Kołodziejski w artykule „Pandemia spisków” porusza kwestię teorii spiskowych związanych z pandemią: […] widać wyraźnie, że liberalne państwo nie było w stanie skutecznie zapobiec zagrożeniu. Nie jest to zresztą zarzut, nikt z nas nie życzyłby sobie przecież wprowadzenia represyjnych metod w autorytarnym stylu. A jednak zaczęto je – tu i ówdzie – wprowadzać. […] liberalne elity, najwyraźniej świadome swojej bezradności, uznały pandemię nie tylko za kwestię zdrowotną, lecz również za zagrożenie dla trwałości swojej władzy. I zaczęły się zaciekle bronić […]. Strategia oblężonej twierdzy przyjęta przez liberalne elity, w której […] nie mogło być miejsca na żadne niuanse czy wątpliwości, oznaczała zamknięcie wszelkiej dyskusji i uruchomienie w zamian gigantycznej ofensywy informacyjnej opartej na jednolitym, zatwierdzonym odgórnie przekazie. Nic więc dziwnego, że taka polityka została odebrana w wielu społeczeństwach jako próba ograniczenia ich praw i wolności.
Autor wskazuje na związek takich działań z powstawaniem teorii spiskowych: Rosnąca nieufność wobec oficjalnego przekazu sprawiła, że pojawił się alternatywny obieg informacyjny (czy może dezinformacyjny), który zdominowały teorie spiskowe […]. Wielokrotnie powielane podważają oficjalnie publikowane dane. Podejmowane próby cenzury jedynie dodają teoriom spiskowym wiarygodności w oczach ich odbiorców. Jednocześnie Kołodziejski podkreśla: Pandemia nie jest wymysłem […], ale z pewnością jest używana jako pretekst do przemeblowania świata i skoku na kasę […]. Jeśli więc ktoś jest winien słabości liberalnego państwa, to przede wszystkim sami liberałowie. Inni jedynie tę słabość wykorzystują.
W artykule „Życie po covidzie” Dorota Łosiewicz opisuje powikłania pocovidowe oraz objawy, które pojawiają się u ozdrowieńców po przebytej chorobie: Post-COVID-19 syndrome (PCS), „długi” covid (ang. Long COVID) lub przewlekły zespół covid (ang. chronic COVID syndrome, CCS) – to nieformalne nazwy zespołu objawów, które towarzyszą chorym nawet przez kilka miesięcy po typowym okresie rekonwalescencji. Według prof. Reynolda Panettieri z Rutgers Robert Wood Johnson Medical School w New Jersey u około 10 proc. pacjentów z COVID-19 będziemy obserwować przewlekły problem ze zdrowiem.
Publicystka opisuje, jak może przebiegać syndrom postcovidowy: Objawy są bardzo zróżnicowane. Pacjenci skarżą się na bóle stawów, ból w klatce piersiowej, mgłę mózgową, problemy ze snem, trudności z oddychaniem, utratę węchu i/lub smaku, przewlekłe zmęczenie. U tych ozdrowieńców, u których rozwinął się zespół ostrej niewydolności oddechowej, występuje większe ryzyko długoterminowych problemów zdrowotnych, a wśród nich: zwłóknieniowe uszkodzenie płuc, uszkodzenie serca, zapalenie mięśnia sercowego, zaburzenia zdrowia psychicznego. Przytacza również przykłady osób, które na podstawie własnych historii opisały, jak wygląda to w praktyce. Łosiewicz informuje: Najczęstszym trwałym objawem występującym u młodych i wcześniej zdrowych ludzi, którzy przeszli COVID-19, o czym mówią moi rozmówcy, jest wyniszczające zmęczenie, przypominające CFS – zespół chronicznego zmęczenia. Przytacza także wypowiedź dr n. med. Anny Bochenek-Mularczyk: – Pocieszające jest to, że my się tego wirusa uczymy. Znając potencjalne powikłania, możemy reagować. U wielu pacjentów włącza się przynajmniej półroczne leczenie przeciwkrzepliwe, co w wielu przypadkach ratuje życie.
Z kolei w artykule „Wiara w czasach pandemii” Grzegorz Górny podejmuje temat koronawirusa przez pryzmat wiary. Wydaje się, że w czasie pandemii życie Kościoła jakby zamarło. Na całym świecie kult publiczny został mocno ograniczony, a gdzieniegdzie nawet zawieszony. Ustały nabożeństwa, rekolekcje, pielgrzymki. Najgorętsze dyskusje w świecie chrześcijańskim koncentrują się głównie wokół problemów związanych z koronawirusem.
Jednocześnie autor zaznacza: Jednak życie duchowe nie ustało, nadal tętniąc pod powierzchnią medialnych wydarzeń. Jak zawsze, mimo że toczy się w ukryciu, żłobi ludzkie losy często w sposób nieodwracalny. Ab udowodnić powyższe stwierdzenie, przytacza cztery opowieści, które rozgrywały się w czasach pandemii, mając świadomość, że podobnych historii jest znacznie więcej.
Jedną z nich jest historia Carli Guzman: Kiedy syn zaczął gorączkować, zrobiła mu test na koronawirusa. Wynik był ujemny, jednak temperatura, mimo podawania środków przeciwgorączkowych, nie spadała. Matkę ogarnął niepokój […]. Pojechała więc z Pedrem do szpitala . […] całą noc nie mogła spać, sparaliżowana strachem. Stanęła jej przed oczyma modlitwa w Getsemani […]. Nad ranem wycieńczona nieprzespaną nocą postanowiła oddać wszystko Bogu. Powiedziała: „Jeśli ma tak być, to daj mi siłę, żeby to znieść”.
W tamtej chwili, jak opowiadała później, spłynął na nią spokój. Diagnoza brzmiała jak wyrok: rak złośliwy, zbyt duży, by można go było operować, żadnych szans na przeżycie. Guzmanowie nie tracili jednak nadziei. Górny wskazuje, że rodzina oraz nawet obcy ludzie poinformowani za pomocą mediów społecznościowych modlili się o zdrowie dla chłopca: W pewnym momencie na oddziale pojawił się ordynator transplantologii ze szpitala La Paz. Dowiedział się o przypadku Pedra i podjął się operacji, choć – jak sam zastrzegał – szanse były minimalne […]. Ku radości modlących zakończyła się ona sukcesem. Chłopiec powrócił do zdrowia […]. Najbardziej nieoczekiwanym skutkiem zdarzenia była liczna korespondencja trafiająca do Carli Guzman z całego świata: „Zaczęli pisać do mnie ludzie, którzy nie spowiadali się od dziesięcioleci, a którzy na skutek historii Pedrita przystąpili do spowiedzi. Albo ludzie z innych krajów, którzy powrócili do wiary”.
Marek Budzisz wÂÂ tekście „Polacy zakładnikami Łukaszenki” zauważa, że obecnie Polska i Litwa stały się dla Białorusi i Rosji… najlepszymi kandydatami na wrogów, bo są państwami najbardziej zaangażowanymi we wspieranie demokratycznych protestów. Zdaniem dziennikarza w wystąpieniach Putina i Łukaszenki ewidentnie widać krytykę wobec naszego kraju. Polska idealnie nadaje się do roli „wroga”, bo to tutaj przybywają uchodźcy, tu pracują dziennikarze znienawidzonych przez reżim kanałów informacyjnych, takich jak mający ponad 600 tys. subskrybentów stworzony przez Sciapana Puciłę Nexta, z Polski też nadaje Biełsat, i to w Warszawie oraz Wilnie znaleźli schronienie liderzy białoruskiej opinii publicznej. Gdyby nie stanowcza postawa Warszawy i aktywność litewskiej dyplomacji, to zapewne normalizacja z Zachodem byłaby w opinii Mińska możliwa, a z pewnością znacznie łatwiejsza. Dalej autor wskazuje, że nasze twarde stanowisko mogło skłonić USA do kontynuowania sankcji skierowanych przeciw Białorusi.
Lech Makowiecki artysta, muzyk, poeta i publicysta w rozmowie z Michałem Karnowskim („Mamy fascynujące historie, potrzebujemy własnego Hollywood”) zauważa, że sporym wyzwaniem dla współczesnego świata jest odkłamywanie manipulacji, które szerzy internetowa propaganda, choćby w przypadku żołnierzy wyklętych.
– Artystyczny mainstream edukuje, wychowuje i często demoralizuje naszą młodzież. Czy jesteśmy wobec niego bezradni? Nie! Czyż inaczej było za komunizmu? Wtedy też była presja i też często skuteczna. Ludzie wybierali kariery za cenę odrzucenia przekonań rodziców. Kolejne pokolenia były już mniej patriotyczne, coraz bardziej pogubione duchowo. Popełniliśmy błąd, uznając, że skoro komuna się skończyła, to zagrożenia zniknęły. A one tylko zmieniły charakter. I – wślizgując się pod atrakcyjnymi hasłami swobód wszelakich – de facto odbierają nam wolność. Tę prawdziwą – mówi poeta.
Publicysta stwierdza, że publiczna telewizja oferuje w sferze kulturze jakościowe treści, a nie tylko disco polo.
– Po ustabilizowaniu się sytuacji finansowej TVP SA wzrosła liczba misyjnych programów, filmów, seriali i koncertów. Odsyłam do ramówki – bo jest tego naprawdę bardzo dużo. Śledzę większość imprez sportowych i muzycznych, których – choćby z okazji rocznic oraz świąt narodowych i religijnych – było całe mnóstwo. Ale wciąż jest dużo do zrobienia. Zadaniem publicznego nadawcy jest generowanie nowych, premierowych, przebojowych piosenek polskich! Częściej niż raz do roku w Opolu. Z położeniem nacisku na normalność: rodzinę, tradycję, polskie unikatowe wartości i naszą historię – czytamy.
W wydaniu polecamy także ciekawe komentarze bieżących wydarzeń pióra Krzysztofa Feusette’a, Doroty Łosiewicz, Bronisława Wildsteina, Andrzeja Rafała Potockiego, Marty Kaczyńskiej-Zielińskiej, Jerzego Jachowicza, Aliny Czerniakowskiej, Jana Pospieszalskiego i Andrzeja Zybertowicza.
Więcej w najnowszym wydaniu tygodnika „Sieci”, w sprzedaży od wtorku 4 maja br., także w formie e-wydania
- 08/05/2021 13:35 - Polityku, Ty nad poziomy wylatuj! Posłanka Pomaska wylatała 2 miejsce
- 06/05/2021 19:13 - Szczególny eksponat prezentowany w MIIWŚ w ramach akcji „Wejście w Historię”
- 06/05/2021 19:03 - Krzysztof Piekarski: Schodzimy ze szczytu możliwości obecnego politycznego układu
- 06/05/2021 09:52 - Gdańsk suto płaci - na bułkę z masłem i...
- 05/05/2021 13:18 - Tapicerka tramwajów z herbem Wolnego Miasta Gdańska? Radni PiS oburzeni, miasto tłumaczy
- 30/04/2021 08:56 - Dzień Flagi RP z Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku – akcja #mojaflaga
- 30/04/2021 08:55 - Szybkie połączenie pomiędzy MIIWŚ a Westerplatte
- 27/04/2021 16:49 - Karol Nawrocki prezesem IPN
- 27/04/2021 12:57 - Ostoja - nowe pismo
- 25/04/2021 09:33 - Cuchnący sojusz?