Aleksandra Dulkiewicz w rozmowie Radiem Gdańsk minęła się z prawdą w sprawie swojego członkostwa w radzie nadzorczej Areny Operator. Mieczysław Struk z braku instrukcji pogubił się wypełniając oświadczenia majątkowe w latach 2013-2016, posłanka Małgorzata Chmiel przez lata nie wykazywała zasiadania w radzie fundacji "Wspólnota Gdańska".
- Tyle mówią o transparentności, uczciwości i poszanowaniu prawa, a tu taka epidemia nierzetelności - dziwi się Piotr Gierszewski z PiS, wiceprzewodniczący Rady Miasta Gdańska.
Aleksandra Dulkiewicz do rady nadzorczej Areny Gdańsk (dawny BIEG budujący stadion) trafiła w 2017 po objęciu funkcji zastępcy prezydenta Gdańska przejmując miejsce w radzie zajmowane uprzednio przez innego zastępcę prezydenta, Andrzeja Bojanowskiego, którego Paweł Adamowicz desygnował do biznesu komunalnego.
Zgodnie z nowelizacją ustawy samorządowej prezydentom, wójtom, burmistrzom od kadencji 2018 nie wolno pełnić funkcji zarządzających i kontrolnych w spółkach gminnych. Czyli dorabiać wykorzystując posiadaną władzę.
Po wyborze w marcu 2019 w świetle art 24.f, punkt 4, sytuacja prezydent Gdańska była jednoznaczna. Jeśli członkostwo w radzie nadzorczej rozpoczęło się przed dniem wyboru na funkcję w samorządzie wskazane w ustawie, to prezydent Gdańska była "OBOWIĄZANA ZRZEC się stanowiska lub funkcji w terminie 3 miesięcy od dnia złożenia ślubowania".
Tymczasem na pytania Radia Gdańsk o radę nadzorcza Areny Gdańsk, prezydent A.Dulkiewicz odpowiada nieszczególnie prawdziwie: "Ja NIE MUSIAŁAM rezygnować, bo przepisy mówią same o tym, że trzeba wygasić po 3 miesiącach od wyborów".
Tymczasem jest to zdefiniowana w art 24 sankcja wobec tych samorządowców, którym rezygnacja z rady i 3.miesięcznego uposażenia przychodziłaby z trudem: "W razie niezrzeczenia się funkcji osoba o której mowa traci je Z MOCY PRAWA po upływie terminu o którym mowa w zdaniu pierwszym".
Prezydent Dulkiewicz miała więc od 11 marca 3 miesiące na godne i samodzielne rozstanie się z funkcją - i dochodem z jej pełnienia - ale wybrała maksymalizację korzyści i przymusowe wywłaszczenie z zajmowanego stanowiska. Radna Prawa i Sprawiedliwości Elżbieta Strzelczyk na takiej postawie prezydent Gdańska nie zostawia suchej nitki:
- W ostatnich tygodniach liczne wypowiedzi prezydent Dulkiewicz świadczyły o tym, że nie wie co mówi. Powiedziała, że złożyła rezygnacje z zasiadania w radzie nadzorczej Areny Gdańsk, a teraz okazuje się, że dymisji sama nie złożyła, tylko ustawa ją pozbawiła obligatoryjnie funkcji, choć dawała wyjście honorowe, taka lokalna "gdańska Ewa Kopacz". Dowodzi tego także jej bezpardonowy atak na jej mentora ś.p. Pawła Adamowicz, którego oskarżyła o doprowadzenie do licznych prób samobójczych uczniów gdańskich szkół. Przecież nie kto inny jak prezydent Adamowicz w ostatnich latach swojej prezydentury z uporem godnym lepszej sprawy likwidował m.in. szkoły średnie.
Jak zauważa nie bez racji E. Strzelczyk, oszczędne gospodarowanie prawdą zaczyna generalnie cechować środowisko (PO)morskie. Mieczysław Struk, zanim został marszałkiem pomorskim i idee PZPR zamienił na nauczanie Jana Pawła II, świetnie sprawdzał się jako "towarzysz naczelnik Jastarni" - rekomendacja sekretariatu KW PZPR w Gdańsku dla młodego aktywisty został załatwiona w trybie obiegowym, a kandydat do pracy na rzecz rządu premiera Messnera wytargował od oszczędnych przedstawicieli władz PRL drugi pokój. Wszystkie te okoliczności Mieczysław Struk konsekwentnie pominął - i pomija - w oficjalnym życiorysie funkcjonariusza PO, choć doskonale o nich pamiętał przed samorządową kasą, gdy inkasował nagrodę jubileuszową za 30 lat pracy. 18,5 tysiąca złotych przywróciło Strukowi pamięć o dokonaniach z młodości. Pozostałe defekty pamięci ujawniła kontrola CBA.
- Nie zgadzam się z zarzutami CBA - oświadczył z godnością marszałek. Pech Struka polega jednak na tym, że z zarzutami tymi zgodziła się gdańska prokuratura i teraz marszałek jest jej klientem w 6 detalicznych przypadkach podania nieprawdy w oświadczeniach majątkowych. Na łamach "Gazety Gdańskiej" pisaliśmy o tym przykrym fakcie przed rokiem. Marszałek skarżył się wtedy na brak instrukcji do wypełniania oświadczeń majątkowych, których pojemność merytoryczna nie powinna jednak frasować absolwenta AWF, który ze stanowienia prawa i jego wykonywania uczynił sobie zawód na każdą porę polityczną.
Tymczasem, zdaniem CBA, podzielanym przez prokuraturę, Struk pominął pieniądze z konta żony - choć z żoną ma wspólność majątkową, a żona wpłaca na kampanie PO czyli pracę męża? - ponoć zdeponowane na nim przez jej brata, pożyczkę na zakup działki, zdewaluował też wartość opla corsy, który do ubezpieczenia wycenił na 24 tysiące, ale nie ujął w deklaracji, bo miał "porysowaną karoserie i popuszczał olej", co skądinąd powinno skutkować nałożeniem mandatu na marszałka. Nie wpisał też, choć prawo nie jest tu łagodne, że zasiada w radzie fundacji Solidarności, co jest obligatoryjne, bez względu na pobierane wynagrodzenie lub jego brak.
Marszałek zarzucił CBA motywy polityczne, czym się ośmieszył, bo kiedy konstruował władze w sejmiku pomorskim, przywoływał na pomoc... CBA w związku z działalnością polityka, który mu w tej praktyce przeszkadzał nęcąc koalicjantów własnymi awansami.
O zasiadaniu w radzie fundacji "Wspólnota Gdańska" zapomniała także posłanka Małgorzata Chmiel, trzeba trafu też z PO, która bez karabinu broniła Westerplatte przed rządem polskim, który zaniedbany przez Gdańsk półwysep chce przekształcić za 150 mln złotych w miejsce godne jego znaczenia w historii Polski, od 2003 uznane za jej Pomnik.
W sukurs posłance przyszła "Gazeta Gdańska", która w lipcu ub. roku udostępniła szerszej publiczności, w tym czytelnikom oświadczeń majątkowych z urzędu, że M. Chmiel zasiada w radzie tej fundacji od jej zarania, a w punkcie VIII oświadczenia posłanka wzmiankuje, że jej pytania o w fundacje prowadzące działalność gospodarczą nie dotyczą.
Coś się jednak zmieniło, bo w najnowszej deklaracji z kwietnia 2019 za sezon polityczny 2018 posłanka przypomniała sobie, że jednak dotyczą. Funkcję swoją opisuje i szczerze dodaje, że pełni ja od 2007 roku. Ponieważ ani za rok 2017, ani za rok 2016, ani za rok 2015 detalu tego nie ujawniała, wygląda, że podobnie jak ś.p. Paweł Adamowicz powielała mechaniczną pomyłkę i składała nieprawdziwe oświadczenia majątkowe.
Wątpliwości może budzić też oświadczenie prezydent Gdańska, którą jej poprzednik skierował do pełnienia funkcji przewodniczącej rady Gdańskiej Organizacji Turystycznej, która także ma w swoim statucie prowadzenia działalności gospodarczej.
Dziwny ten testament Pawła Adamowicza tak gęsto przywoływany w każdej okoliczności...
(gg,set,ka)
Inne artykuły związane z:
- 17/07/2019 21:35 - M. Adamowicz obdarowana mieszkaniami - majątkowe dossier nowych posłów
- 16/07/2019 20:29 - 759. Jarmark Św. Dominika
- 14/07/2019 08:42 - Sellin i Horała liderami PiS - zmiana na północ od Gdańska?
- 13/07/2019 20:59 - Inauguracja projektu "Muzeum na wodzie"
- 11/07/2019 22:38 - Marcin Strzelczyk: Koalicja lewicowa byłaby spójna programowo
- 10/07/2019 20:05 - Prezydent Dulkiewicz spotkała się z mieszkańcami Oruni - Św. Wojciecha - Lipiec
- 10/07/2019 07:27 - Mieczysław Struk usłyszał sześć zarzutów poświadczenia nieprawdy w oświadczeniach majątkowych
- 09/07/2019 16:14 - Weź udział w konkursie „Wiersz+Obraz” 2019
- 08/07/2019 17:21 - Nowy numer "Sieci": Ciemna strona homo tęczy, reakcja prezydent Dulkiewicz na poprzedni numer
- 08/07/2019 14:51 - Od września początek prac przy Muzeum Westerplatte i Wojny roku 1939