Na początku maja na oddziale kardiologii w gdyńskim Szpitalu Morskim zlikwidowano 15 łóżek. Dziś lekarze alarmują, że na kardiologii w szpitalu często nie ma żadnego wolnego łóżka i może dojść do tragedii. - Nie możemy dać szpitalowi więcej pieniędzy, bo ich nie mamy – odpowiada Pomorski NFZ, - ale monitorujemy sytuację i w kardiologii dramatu nie ma.
Decyzja o likwidacji łóżek podjęła dyrektor Szpitala, Irena Erecińska-Siwy. Takie rozwiązanie wynikało ze zmniejszonego kontraktu, jaki szpital otrzymał na rok 2011 z Narodowego Funduszu Zdrowia. Przez pierwsze miesiące br. placówka przyjmowała pacjentów licząc na rozliczenie z NFZ w postaci tak zwanych "nadwykonań". Później okazało się, że Fundusz ograniczy spłatę nadwykonań i zarząd szpitala zadecydował o zmniejszeniu liczby powiększających dług szpitala łóżek.
Dziś, niemal trzy miesiące po likwidacji lekarze twierdzą, że sytuacja w placówce jest dramatyczna.
- Normą jest tak zwana "blokada", mówimy tak na sytuację, gdy szpital jest zupełnie zapchany, a nowego pacjentan ie ma gdzie umieścić – twierdzi doktor Jerzy Zadrożny, szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w Szpitalu Morskim w Gdyni Redłowie. - Dzwonimy wtedy do wojewódzkiego dyspozytora, który powinien wskazać miejsce do transportu pacjenta, często on także nie jest w stanie tego zrobić, więc sami wydzwaniamy do kolegów z innych szpitali. Taką sytuację mam choćby dziś, za dwie godziny zaczynam dyżur i nie mam ani jednego łóżka wolnego – dodaje Zadrożny.
- Nie widzę żadnej szansy na większe pieniądze dla gdyńskiej kardiologii – przyznaje Mariusz Szymański, rzecznik prasowy pomorskiego oddziału NFZ. - Nawet jeśli trafiłyby do nas jakieś dodatkowe fundusze, skierowali je byśmy do onkologii, bo tam są najbardziej potrzebne. Monitorujemy sytuację i, proszę mi wierzyć, w gdyńskiej kardiologii nie jest aż tak dramatycznie – uspokaja Szymański.
Lekarzy nie przekonują tłumaczenia NFZ.
- To taka nowoczesna "rosyjska ruletka", czekamy, albo dojdzie do tragedii i się zawali, albo się nie zawali – twierdzi Zadrożny. - Staramy się sobie radzić. Wpychamy naszych pacjentów na internę, gdzie nie ma odpowiedniego sprzętu, wypisujemy ich wcześniej. Tłumaczymy, że "mieliśmy pana wypisać jutro albo pojutrze, ale musimy to zrobić dzisiaj, bo mamy pacjenta w takim stanie, że koniecznie potrzebuje opieki" – tłumaczy.
- Nie ma powodu do obaw. Możemy zapewnić, że życie pacjentów potrzebujących kardiologicznego leczenia w naszym województwie nie jest zagrożone – twierdzi Szymański.
Lekarze twierdzą, że do naprawdę dramatycznych sytuacji dojdzie jesienią, kiedy pojawia się zdecydowanie więcej przypadków chorób serca niż wiosną i latem.
Wywiad z doktorem Jerzym Zadrożnym na temat likwidacji łóżek dostępny tutaj.
Jacek Wierciński
jacek.wiercinski@wybrzeze24.pl
fot. sxc.hu
Inne artykuły związane z:
- 25/07/2011 12:18 - Sportowcy i rodzice z plakatami na obradach Sejmiku: "Stop likwidacji przychodni"!
- 24/07/2011 20:01 - "Oblężenie" Malborka
- 24/07/2011 18:30 - Kurski: Mam receptę na wygraną
- 24/07/2011 17:52 - Sprawdź raport w sprawie wyboru Europejskiej Stolicy Kultury 2016
- 24/07/2011 16:10 - Święto Policji: festyn, odznaczenia i awanse
- 21/07/2011 13:22 - CBA umorzyło śledztwo ws. AWFiS. Rektor: koniec lżenia i szykan
- 21/07/2011 12:45 - Apel prezydentów ws. płatnej obwodnicy bez odpowiedzi. Gdańsk i Gdynia robią badania
- 21/07/2011 12:36 - Przeniesienie Przychodni Sportowej na Zaspę to skandal – twierdzą rodzice i opozycja
- 21/07/2011 09:09 - Jarmark Św Dominika. Tylko u nas: kompletny program imprezy
- 20/07/2011 14:37 - TK: Dwudniowe wybory i zakaz spotów niezgodne z konstytucją