Tematem tego felietonu jest ostatnia wielka realizacja Tomasza Sętowskiego, monumentalny obraz ścienny, który powstał w Częstochowie, podobno największy w Europie - 1200 metrów kwadratowych. Pisząc jednak o dziele trudno pominąć autora, fascynującej i zadziwiającej osobowość polskiej sztuki.
Przez jednych wynoszony na szczyty, przez drugich niedoceniany. Często w rozmowach Sętowski odnosi się do malarstwa Caravaggia, włoskiego mistrza baroku, który jest jego idolem, ceni go najbardziej ze wszystkich przedstawicieli baroku i renesansu. Sam swoim zewnętrznym wizerunkiem upodobnił się do niego. Myślę, że również inspiruje się jego twórczością, ale nie naśladuje. Czy prowadzi tak demoniczny styl życia jak jego idol? Owszem lubi zaskakiwać, ale nie przekracza pewnych granic.
Tomasz Sętowski, "Strażnik Czasu", podczas odsłonięcia
Caravaggio nie podporządkowywał się ograniczeniom. Sętowski wydobywa piękno, włoski mistrz brzydotę. Łączy ich styl uprawiania sztuki i światło, u Włocha demoniczne, u Sętowskiego rozświetlające, ale tak samo dobre. Jakże różni ich tematyka, ale jakże ich wiele łączy. Czy realizm artysty rodem z Częstochowy wytrzyma próbę czasu, czy wytrzyma 400 lat, tak jak realizm Caravaggia?
Tomasz Sętowski podczas malowania
W odróżnieniu od innych malarzy tego nurtu Sętowski do swojej magii dokłada coś więcej, rozumie ją, dodaje swój talent i imperatyw osobowościowy. To powrót Nowego do Dawnych Mistrzów. Nawiązuję do genialnej wystawy Donalda Kuspita z 2006 roku i jej przesłania. „Sztuka powraca do figury ludzkiej i człowieczej narracji, często w sposób symboliczny i alegoryczny, to renesans tradycyjnej, humanistycznej koncepcji sztuki”. Taki był i jest Sętowski.
Jego ambicje cały czas pchają go do przodu. Posiada niezaspokojone marzenia i aspiracje. Tak jak jego idol, tworzy swoją legendę za życia, przekracza granice czasu i przestrzeni. Czy jego najnowsza realizacja jest wynikiem przemyśleń i powrotu do sztuki dawnych mistrzów czy może raczej swego rodzaju buntem? Kiedy go zapytałem o częstochowski mural, lekko skrzywił się i poprawił "To obraz ścienny namalowany przeze mnie i grupę trzech moich współpracowników". To duże dzieło na miarę „Panoramy Racławickiej” stworzone przy użyciu najnowszych technologii. Wytrzyma kilkaset lat.
Tomasz Sętowski
Przypomniałem sobie nieżyjącego sopockiego profesora, artystę Jacka Żuławskiego, pierwszego po wojnie wykładowcę malarstwa ściennego. Jego realizacje sgraffito podziwiać można do dziś na Starym Mieście w Gdańsku i Warszawie. Przy częstochowskiej realizacji używano najwyższej klasy farb, a spraye wykorzystywano w nielicznych miejscach trudnych do dotarcia. Dzieło powstało przy zaangażowaniu Stefana Rybickiego, częstochowskiego artysty zawodu jubilerskiego, kontynuatora tradycji rodzinnych. Osoby wyczulonej na piękno, społecznika, solidnego obywatela miasta, poczuwającego się do odpowiedzialności za rozwój swojej małej ojczyzny. To on i artysta wymyślili „Strażnika Czasu”, dzieło malarskie powstałe na murach kamienicy Rybickiego. Dzieło stworzone z marzeń i umiejętności dwóch artystów, co prawda reprezentujących zupełnie odmienne dziedziny, ale rozumiejących się. To kolaż obrazów Sętowskiego, sięgający do najważniejszych etapów jego życia, wraz z najważniejszą osobą jego kariery nieżyjącym prof. Marianem Michalikiem. To przekrój jego malarstwa w zestawionym kolażu na ścianie budynku, miasta które aspiruje do najważniejszych realizacji tego typu w Polsce.
Tomasz Sętowski, fragment pracy przedstawiający wizerunek Stefana Rybickiego
„Strażnik Czasu” wpisuje się w nową narrację częstochowskiej sztuki, przetrwa głównego fundatora i malarza. Kawałek historii miasta, może za sto lat jego mieszkańcy starać się będą rozwikłać tę historię. Historię, która na początku XXI wieku nawiązuje do barokowych koncepcji malarstwa w rozumieniu Tomasza Sętowskiego.
Stanisław Seyfried
- 27/10/2018 16:19 - Oleg Denysenko - grafika w stylu północnoeuropejskim
- 22/10/2018 16:06 - „Wiatr od morza - w sto lat później”
- 14/10/2018 17:07 - Kwintesencja piękna według Mariusza Otty
- 08/10/2018 15:37 - ZPAP - Spore oczekiwania, ale brak współpracy
- 02/10/2018 09:40 - Leszek Mądzik laureatem XVII edycji Nagrody im. Kazimierza Ostrowskiego
- 25/09/2018 20:03 - Bogusław Marszal, drohobycki uczeń Brunona Schulza
- 17/09/2018 18:59 - Krystyna Jacobson - nestorka sopockiego malarstwa
- 11/09/2018 09:57 - Pierwszy raz Mieczysława Wosiaka w Stacji Orunia
- 09/09/2018 17:26 - Po wystawie prywatnej kolekcji malarstwa Andrzeja Walasa
- 02/09/2018 16:19 - Jeszcze raz WL4