Nad lasem Westerplatte zaróżowiał świt. Z ulgą powitał go żołnierz na warcie. I wtedy przyszło wyczucie, że już dojrzało, że kończy się oczekiwanie, że coś ma się dziać. – Więc dziej się, w imię Boga.
Ostrym trzaskiem przeszył powietrze strzał pistoletowy. Zaczęło się… Była godzina czwarta, minut 45.
Jeszcze niosło się echo strzału, gdy nowy, tym razem stokroć bardziej potężny huk targnął powietrzem. Od strony bramy kolejowej wionęło kurzem, odłamkami drzewa i cegieł. Celny zaiste był pierwszy strzał gościa gdańskiego „Schleswig Holstein”: zniknęła gdzieś brama i kawał muru. Zaroiło się od razu w powstałej wyrwie. Sypnęły przez otwór dziesiątki postaci, przygiętych do biegu, z góry zwycięskich, zdobywczych. Na wyścig walczą czołówki gdańskiej SS z kompanią szturmową marynarzy.
Rozśpiewały się im na powitanie tego pięknego, wrześniowego ranka polskie k-my i kbka. Palą się żołnierzowi ręce z ochoty. Seria za serią sieką w miejsce, gdzie jeszcze przed minutą niespełna stała brama, a gdzie kłębi się szukający rozpadlin i załamań następujący wróg. A maszynki polskie śpiewają. Tak, śpiewem się zdaje ich szczekanie uszom naszego żołnierza. Od pyłu i kurzu robi się czarno w powietrzu. Huk wszelkich tonacji drga nieprzerwaną falą.
„Schleswig Holstein” manewrujący wzdłuż kanału portowego, grzmi teraz ze swych 280-tek w stronę placówki. Z trzaskiem rozsypując się od celnych strzałów z takim trudem robione nocami drzewne umocnienia.
Skądyś zaszczekały maszynki. Ach, to śpichlerz „Ankar”. Z górnych wylotów spichrza zbożowego siecze ogień niemieckich ck-mów.
Ktoś woła:
- Te ścierwa stamtąd walą do nas. – wskazując ręką.
Ktoś inny:
- Schupo w ataku.
Od strony wartowni Schutzpolizei gdańskiej biegną postacie…
Pada rozkaz.
Znowu ktoś woła:
- Niemcy od Szkolnej.
Ulicą posuwa się kompania piechoty. Kierunek – na kanał portowy. Jeszcze nie przebrzmiało, zda się, echo pierwszego rozkazu, a już patrol walczy z nacierającym Schupo. Trudno się rozeznać w kotłowisku dymu, hałasu, pyłu i krzyku, jaki powstaje. Ale oto dym opada. Patrol chyłkiem wycofuje się pod osłoną placówki. Schupo odparci. Wartownia niemiecka zniszczona. Na przedpolu trupy niemieckie. Jakiś ranny rękę wznosi ku górze. Rozczapierzone palce kurczowo coś łapią w powietrzu. Ręka opada… - Kasza, jak Boga kocham, kasza. – z szaleńczą radością woła smukły blondynek w placówce.
Rzeczywiści, masakrą skończył się wypad piechoty niemieckiej wąską uliczką Szkolną. Niedobitki kryją się po bramach, wsiąkają w załamani muru.
Gdzieś z tyłu, od koszar, zagrały polskie moździerze. To wsparcie placówki „Prom” przyczyniło się do wycofania Niemców z rejonu Westerplatte.
Wytoczone wcześniej jeszcze jedyne działko polowe 75 mm niszczy parę stanowisk maszynek niemieckich na spichrzu.
Strzały karabinowe cichną na chwilę. Tym mocniej dudni kanonada z „Schleswig’a”. Pociski padają na koszary. Z dwu działek pancernych polskie strzały dosięgają pancernik. Bez skutku. Za słaby kaliber działek – za mocna skorupa pancerna okrętu… Nowe serie walą od strony Nowego Portu. Ach, to ze zboru ewangelickiego. Wysokie wieże górują nad Westerplatte. Ma wróg dobre pole obstrzału. Kapral ze zdumieniem spogląda na zegarek.
- Dopiero wpół do szóstej.
Komuś ze zdziwienia trzaska przez pół zapalana niecierpliwie zapałka.
- Jezu, a tu się jakby już tydzień przebył.
W kącie na ziemi z cicha jęczy ranny strzelec. Obok martwymi oczami pusto spogląda w przestrzeń kapral Kowalczyk. Jego godzina już minęła.
Ktoś donosi, że ciężko ranny został dowódca „Promu”, porucznik Pająk. Zabici jeszcze st. Sierżant Najsareki st. szer. Zięba.
Ktoś próbuje nucić:
- „Spij, kolego, w ciemnym grobie...”
Nowe strzały wstrząsają ziemią. Wali „Schleswig Holstein”. Sieką k-my spichlerza, z wieży kościelnej.
Z bolesnym jękiem ginie jedyne polskie działo. Nad Westerplatte poczyna mocniej przygrzewać słońce. W koszarach polskie radio obwieszcza wszystkim narodom napaść niemiecką:
- Wojna się rozpoczęła…
- La querrecommenca…
- Wajnanaczałaś……
- It’s war……
Powietrze wibruje, roztrącane lotem pocisków. W chwilach między jednym strzałem a drugim od strony miasta niosą się jakieś hałasy – okrzyki, wiwaty…
Dochodzi godzina siódma rano. Dla Westerplatte wojna zaczęła się dwie godziny i kwadrans temu. Zaczęła się najwcześniej…
Opracowanie graficzne Mariusz Hoffman
- 14/09/2021 08:12 - U Berlewiego przy Senatorskiej w Warszawie
- 06/09/2021 15:13 - Gdańsk przez pryzmat - odsłona druga
- 02/09/2021 18:41 - Eugeniusz Paukszta - WESTERPLATTE cz. 4
- 29/08/2021 15:51 - Noc Muzeów „W Zaułku”
- 26/08/2021 16:53 - Eugeniusz Paukszta – WESTERPLATTE cz. 3
- 17/08/2021 13:00 - Piotr Jakubczak – malarz z Beskidu Śląskiego
- 16/08/2021 10:14 - Tadeusz Bałakier - pejzażysta w dawnym stylu
- 11/08/2021 16:34 - Westerplatte – Gdańska epopeja
- 08/08/2021 14:23 - Sensens Andrzeja Lipniewskiego
- 30/07/2021 13:04 - Zaskakujący Stanisław Przybyszewski