Kto nie poparł zwiększenia nakładów na służbę zdrowia?

Zdrowi jak kaszubskie ryby zdają się być posłowie Koalicji Obywatelskiej. Co prawda ich prowizoryczny lider, Donald Tusk, złorzeczy na organizację służby zdrowia, którą jego rząd rękoma minister Kopacz przygotował w 2011, to  sejmowa ekipa nie wyraziła aprobaty dla zwiększania nakładów na służbę zdrowia do 7 proc. Tylko poseł, no i lekarz, poprzednio politycznie socjaldemokrata, Haidar Riad, był za, a cała reszta, w tym zastęp pomorski od zdrowej posłanki Chmiel po wyleczonego posła Borowczaka, wstrzymał się od głosu. Podobnie znana jaskrawa socjalistka Joanna Senyszyn, której zwiększanie nakładów nie wydało się stosowne, podobnie głosowali inni socjaliści Wanda Nowicka, Andrzej Szejna i Robert Kwiatkowski. Głosu "za" nie oddał także poseł Konfederacji Artur Dziambor, wyleczony w publicznym szpitalu z koronawirusa, a jego młody kolega z koła Michał Urbaniak zagłosował wprost przeciw. Jak wyjaśnił w Radiu Gdańsk, dlatego że samo zwiększenie nakładów bez zmian organizacyjnych to słaby początek ulepszania lecznictwa. Mimo wszystko lepszy, niż zaproponowany przez partyjną koleżankę Tuska, Beatę Sawicką w rozmowie utrwalonej dla potomnych przez CBA.