Zarazińska: Przeniesienie oznacza koniec.
Rozmowa z lek. med. Ewą Zarazińską, odwołaną 23 listopada ze stanowiska dyrektora Wojewódzkiej Przychodni Skórno-Wenerologicznej przy ul. Długiej 84/85 w Gdańsku
- Kamienica przy ul. Długiej 84/85 wszystkim kojarzy się z określonymi problemami społeczeństwa Wybrzeża.
Ewa Zarazińska: Od 55 lat pacjenci wiedzą, że mogą tu przyjść i będą odpowiednio przyjęci. Mamy ogromne zaufanie ludzi.
- Na Smoluchowskiego byłoby inaczej?
Ewa Zarazińska: Środowisko gejowskie zastrzegło, że nie pójdzie ulicą Smoluchowskiego, bo tam są kibice Lechii i Młodzież Wszechpolska, która może im zrobić krzywdę w lesie. Ulica Smoluchowskiego po godzinie 15 jest niebezpieczna. Nie mówiąc o tym, że w ciągu dnia w ogóle nie można tamtędy przejść bo chodniki zastawione są samochodami.
- Powodem odwołania pani ze stanowiska było prywatnie zamieszczone w prasie Wybrzeża ogłoszenie wyjaśniające sytuację, w jakiej w rzeczywistości znalazła się Wojewódzka Przychodnia Skórno-Wenerologiczna w Gdańsku?
Ewa Zarazińska: Nie. Sądzę, że odwołanie było gotowe wcześniej. Zamieściłam ogłoszenie, ażeby wyjaśnić, że to nie jest mój upór, że nie jest tak, że doktor Zarazińska nie chce opuścić ulicy Długiej. Nie o to szło. My chcemy zmienić miejsce, ale proponowana lokalizacja jest nie do przyjęcia. Odwołana zostałam zaraz po tym, jak odmówiłam wykonania polecenia przenosin na ulicę Smoluchowskiego. 25 października otrzymałam od dyrektora Departamentu Zdrowia w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Pomorskiego Pana Macieja Łukowicza pismo polecające przeprowadzkę. Na odpowiedź miałam czas do 15 listopada. 16 listopada, w poniedziałek, zaniosłam odpowiedź. Napisałam, że nie wykonam polecenia, że żałuję, że nie rozpatrzono moich propozycji lokalizacyjnych i że pozostaję do dyspozycji wraz z pracownikami. To samo pismo dostarczyłam do: Komisji Zdrowia Sejmiku Województwa Pomorskiego, do marszałka, do wicemarszałka, a także do innych instytucji.
- Jak pani zareagowała na odwołanie ze stanowiska?
Ewa Zarazińska: Byłam na to przygotowana. Dyrektorzy Departamentu Zdrowia dali mi odczuć podczas poprzednich spotkań, że jeżeli ja się nie zgodzę, to… Co? konkretnie nie wyartykułowali. Poza tym jest mi łatwiej przyjąć odmowę ponieważ nie jestem politykiem ani urzędnikiem, tylko lekarzem. Mam nadzieję, że spotkam się jeszcze z moim pacjentami. Lekarzem się jest, a dyrektorem się bywa.
- Rozważała pani przeprowadzkę z ulicy Długiej.
Ewa Zarazińska: Tak, od dawna. Wszystkie swoje decyzje odnośnie planów przychodni konsultowałam z pracownikami. Nie od dziś bowiem czuliśmy oddech naszego organu założycielskiego. Naszym zadaniem to były nie tylko bieżące sprawy, ale też myśl o przyszłości. Mówiłam, że mamy oszczędności po to, żeby opuścić budynek, wynająć inny, wyremontować i kontynuować działalność. W przypadku prywatyzacji, tak jak miało to miejsce w Gdańsku, Sopocie, Gdyni, wiadomym było, że trzeba płacić czynsz. Szukaliśmy więc obiektu do adaptacji, jednak Departament Zdrowia nie zaakceptował naszych propozycji.
- Jest to przychodnia specyficzna i jedyna w województwie.
Ewa Zarazińska: W latach 70. i 80. byliśmy postrzegani przede wszystkim jako przychodnia głównie wenerologiczna. Zajmowaliśmy się również HIV, AIDS. To była pierwsza poradnia aidsowska w województwie. Później powstała druga poradnia w Szpitalu Zakaźnym i ona na szczęście jest i swoje zadania realizuje. My od dwóch lat nie realizujemy kontraktu na poradnię aidsowską, ponieważ nie mamy lekarza zakaźnika. NFZ wypowiedział nam kontrakt. Nie straciliśmy jednak pacjentów – leczymy ich jako pacjentów dermatologicznych, Mają prawo iść do innej placówki, ale wybierają naszą.
- Wiadomo, że przy Długiej 84/85 można wykonać testy na HIV.
Ewa Zarazińska: Od 6 lat przy naszej przychodni istnieje anonimowy i bezpłatny punkt testowania HIV. Wykrywamy znaczącą liczbę świeżych zakażeń HIV wśród społeczeństwa województwa pomorskiego.
- Czy to prawda, że mamy w województwie pomorskim coraz więcej zakażeń wirusem HIV?
Ewa Zarazińska: W roku bieżącym wykryliśmy już w punkcie testowania 27 świeżych zakażeń. Przez cały 2008 rok wszystkich zakażeń HIV było 11. A więc jest prawie 3-krotny wzrost, a do końca roku zostało ponad miesiąc. To znaczy, że jesteśmy potrzebni.
- Kategorycznie nie zgodziła się pani na przeprowadzkę Wojewódzkiej Przychodni Skórno-Wenerologicznej z ul. Długiej 84/85 do jednego z obiektów na terenie Pomorskiego Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy przy ul. Smoluchowskiego, gdzie, jak twierdzą wojewódzkie władze samorządowe, przeprowadzono prace adaptacyjne.
Ewa Zarazińska: Jeżeli rozłożymy plany tego budynku, jest poradnia gruźlicza, pulmonologiczna, hepatologiczna i retrowirusowa właśnie dla osób zakażonych i chorych na AIDS. Nie ma nawet w planach centymetra dla poradni skórno – wenerologicznej! Żeby Szpital Zakaźny mógł realizować swój kontrakt, musi sprostać określonym wymaganiom. NFZ warunkowo dawał kontrakt na świadczenia usług ambulatoryjnych, czyli przychodnianych w tym szpitalu. Czyli, żeby szpital mógł dalej funkcjonować to ten budynek powinien spełniać zadania na rzecz Szpitala Zakaźnego. Tak też poprzedni dyrektorzy ze mną rozmawiali. Nowa dyrektor też miała odpowiednie plany odnośnie tego budynku, ale to z mojej strony była negacja przejścia tam, ponieważ w pomieszczeniach, które mi wskazano jest na przykład pracownia rentgenowska – czyli duże pomieszczenie bez okien z tynkami barytowymi. Jest to więc strata powierzchni, której nie możemy wykorzystać. Ale to nie był najważniejszy argument.
- Chodzi o dostępność dla pacjentów.
Ewa Zarazińska: Przyjmujemy rocznie 30 tysięcy osób z całego województwa, świadczymy usługi dość drogie, których niewiele wykonuje się w województwie, na przykład badania histopatologiczne, naświetlania lampami PUVA i inne. Decyzja o przeniesieniu w inne miejsce wiąże się z utrudnieniem dostępności usług pacjentom i w tym momencie baliśmy się o nasz kontrakt z NSZ, ponieważ pacjenci mogliby nie dotrzeć na miejsce. Kontrakt mógłby nie zostać wypracowany, zaczęlibyśmy popadać w długi i musielibyśmy redukować pracowników. A więc przeniesienie oznaczałoby koniec przychodni. Poza tym przy tej samej ulicy jest Akademia Medyczna i Poradnia Dermatologiczna w AMG, więc tym bardziej dostępność dla naszych pacjentów na końcu ulicy będzie trudniejsza.
- To były argumenty główne.
Ewa Zarazińska: Również na te przenosiny nie wyraziła zgody konsultant wojewódzka dr Barbara Sarankiewicz – Konopka. W tej sprawie interweniowali niektórzy posłowie, bardzo dziękuję panu posłowi Jarosławowi Wałęsie, który napisał w tej sprawie interpelację, również moja rada społeczna, poza Panem Przewodniczącym, wyraziła się negatywnie, a więc organa doradcze były także krytycznie nastawione. Szukałam sama innej siedziby, ponieważ Urząd Marszałkowski niczego innego nie wskazywał. Znalazłam pomieszczenia około 500 metrów kwadratowych przy ulicy Kołobrzeskiej 63 na Przymorzu, przy samym przystanku autobusowym, a połowa naszych pacjentów to mieszkańcy Zaspy, Żabianki, Przymorza, głównie starsi ludzie, którzy szukają pomocy. I to nie zyskało akceptacji. Poza tym interesowały się nami niepubliczne zakłady opieki zdrowotnej i chciały pozyskać kontrakt i poprzez kontrakt nas jako pracowników. I to również nie zyskało akceptacji Urzędu Marszałkowskiego. Był jeszcze pomysł, aby przyłączyć nas do Pomorskiego Centrum Traumatologii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego imienia Mikołaja Kopernika w Gdańsku, rozmawiałam na ten temat z dyrektorem, doktorem Mirosławem Domosławskim, który chętnie by nas wcielił, ale nie rozumiem dlaczego Urząd Marszałkowski też tego pomysłu nie zaakceptował. Więc ze strony urzędu cały czas mieliśmy negację wszystkich naszych pomysłów na rozwiązanie sprawy. Od początku była forsowana tylko i wyłącznie przeprowadzka na ulicę Smoluchowskiego.
- Ma pani wieloletni wymierzalny dorobek w zawodzie lekarza, znana jest pani na polu działalności społecznej.
Ewa Zarazińska: Pracowałam w organizacjach pozarządowych zajmujących się profilaktyką AIDS. Obecnie w Pomorskim Domu Nadziei w Gdańsku, który wspiera środowisko osób zakażonych i chorych na AIDS. W latach 90. pracowałam w stowarzyszeniu TADA – była to organizacja zajmująca się profilaktyką wśród osób pracujących w tak zwanym seks biznesie. Nie była to w opinii społecznej praca popularna, ale widziałam realne szanse na wymierne efekty żeby wspierać kobiety, które w różny sposób znalazły się na drodze prostytucji. Ten temat nie był wtedy dostrzegany, widzieliśmy wielka lukę w tej sprawie. Potem działałam w Stowarzyszeniu Wolontariusze Wobec AIDS „Bądź z Nami”, którego filia była w Gdańsku. Jestem jednym z autorów Pomorskiego Programu Profilaktyki HIV/AIDS, który częściowo realizowany jest w naszej przychodni przez Fundację Pomorski Dom Nadziei ze środków Urzędu Marszałkowskiego.
- Co pani zamierza?
Ewa Zarazińska: Wykorzystuję 4 dni urlopu z tego roku, potem trzymiesięczny okres wypowiedzenia. Szukam pracy.
- Będąc dyrektorem pracowała pani jako lekarz bezpośrednio z pacjentami w Wojewódzkiej Przychodni Skórno-Wenerologicznej w Gdańsku na jednej czwartej etatu, czy nadal tak będzie?
Ewa Zarazińska: Nie wiem. W dniu wczorajszym, w gabinecie dyrektora Kossakowskiego, usłyszałam że marszałek Jan Kozłowski rozważy tę kwestię i otrzymam telefoniczną odpowiedź w dniu dzisiejszym. Nie otrzymałam jej jednak.
Katarzyna Korczak
Fot.Maciej Kostun
< Poprzednia | Następna > |
---|
- 04/12/2009 20:43 - Jestem ostrożnym optymistą
- 04/12/2009 20:39 - Rozmowa z Jackiem Bartkiewiczem
- 03/12/2009 17:48 - Rozmowa z Henrykiem Zalesińskim
- 03/12/2009 17:04 - Rozmowa z Danutą Czają
- 26/11/2009 17:45 - Chaos i oburzenie mieszkańców
- 26/11/2009 10:53 - Rozmowa z Bogdanem Lisem
- 19/11/2009 20:03 - Rozmowa z Karolem Piątkiem
- 19/11/2009 19:55 - Nie oceniamy.
- 19/11/2009 19:48 - Rozmowa z ks. Witoldem Bockiem
- 19/11/2009 19:46 - Rozmowa z Adamem Ślozowskim