Emerytury i renty smutne jak Popielec. Będą pozwy i protesty

Łamanie konstytucji i lekceważenie emerytów zarzuca rządowi NSZZ Solidarność. NSZZ Solidarność wejdzie w spór zbiorowy z rządem w sprawie emerytur. 

Emeryci czekają teraz na formalne decyzje z ZUS o wymiarze emerytur. Związek nie rezygnuje też z działań na rzecz referendum nad rządowymi zmianami w systemie emerytalnym i przedłużenia wieku emerytalnego. Związkowcy uważają, że w sprawie emerytur rząd gra na czas i łamie Konstytucję.
-  Prezydent wprawdzie skierował ustawę o waloryzacji do Trybunału Konstytucyjnego, ale wcześniej ją podpisał. Tymczasem z praktyki wiemy, że sprawa w Trybunale może się ciągnąć miesiącami, więc wyrok zapadnie być może za rok –  powiedział nam Krzysztof Dośla, przewodniczący Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ Solidarność.

Emeryci zrzeszeni w „Solidarności” uważają, że są krzywdzeni rządowymi decyzjami. Nie wykluczają wniosków do sądów, pikiet i manifestacji. 
- Dodatek socjalny, nazywany przez rząd waloryzacją kwotową nie pokrywa utraty siły nabywczej świadczeń. 9,7 milionów świadczeniobiorców upomni się o swoje prawa i - być może w sposób demokratyczny - poszuka  ministrów lepiej dbających o interesy pracowników i byłych pracowników. Jeśli rząd nie rozumie swoich obywateli, działa na ich szkodę, to musimy wreszcie powiedzieć temu rządowi STOP.  Sprzyja  bogatym, zwłaszcza bogatym spoza Polski, ale nie większości Polaków – uważa Jan Klassa, przewodniczący Regionalnej Sekcji Emerytów i Rencistów NSZZ „Solidarność” Regionu Gdańskiego i podaje wyliczenia związkowych ekspertów: 
- Minimalny wzrost kosztów utrzymania w 2011 roku przekroczył 120 złotych miesięcznie na osobę. Dodanie 71 złotych do 728,18 czyli zwiększenie emerytury  minimalnej z 588 złotych na rękę do 645,34 złotych, czyli o 57 zł na pewno nie jest wyrównaniem utraty siły nabywczej świadczeń. Utrzymanie mieszkania, jego ogrzewanie, wywóz śmieci, woda kosztowały w 2011 r. więcej przeciętnie o 60 złotych, ceny energii elektrycznej, gazu to kolejny wzrost o przeciętnie ok. 12 zł na osobę miesięcznie. Do tego wzrost cen wywołany wzrostem VAT to wzrost kosztów utrzymania, podwyżki podatków lokalnych, wzrost cen produktów żywnościowych, przejazdów to dalsze 60 zł na osobę miesięcznie. Leki, zażywane w związku z podeszłym wiekiem,  zdrożały o 10-15 procent – wyliczył Jan Klassa.

Z kolei Krzysztof Dośla, przewodniczący gdańskiej „Solidarności” w rozmowie z nami zarzucił brak woli rządu Donalda Tuska do rozmów o rządowej koncepcji podniesienia wieku emerytalnego.
- „Solidarność” zebrała już półtora miliona podpisów pod wnioskiem o referendum na temat wieku emerytalnego. Rząd markuje konsultacje pytając o zdanie stowarzyszenia, które popierają linie rządu. Jesteśmy gotowi do rozmówi mamy konkretne propozycje – mówi Dośla.

Jednym z elementów związkowych propozycji jest ozusowanie tzw. umów śmieciowych, czyli np. umów o dzieło, które de facto są świadczeniem pracy. Dośla argumentuje też, że wiek emerytalny w Polsce jest jednym z wyższych w Europie, przy stosunkowo krótszej długości życia.
- Propozycja wydłużenia wieku emerytalnego do 62 lat w Belgii wywołała masowe protesty. W Polsce proponuje się by odejście na emeryturę było możliwe po 67 roku życia.  Jakoby rozwiązania takie przyjmuje większość krajów UE. Podniesienie wieku emerytalnego  oznacza więc, że znacznie więcej ludzi zwyczajnie żadnej emerytury nie doczeka. W PRL było przysłowie „emerycie popieraj partię czynem - umieraj przed terminem. To hasło okazuje się też dzisiaj aktualne – ocenia szef gdańskiej „Solidarności”.

- Nie ma w Polsce opieki nad najsłabszymi. Są za to preferencje dla najbogatszych. Odpowiedzialny za gospodarkę wicepremier Waldemar Pawlak obnażył stan finansów publicznych doradzając pokładanie nadziei w dzieciach i opiece charytatywnej. Rząd radzi też odkładać w funduszach prywatnych, ale jak odkładać n emeryturę skoro tylko co czwarty Polak jest w stanie zgromadzić jakiekolwiek minimalne oszczędności – dodaje Krzysztof Dośla.

Zarówno przewodniczący związku Piotr Duda jak i Krzysztof Dośla apelują do posłów o poparcie wniosku o zwołanie referendum na temat rozwiązań emerytalnych. Szef “Solidarności” wysłał w tej sprawie list do posłów. Listy otrzymają też pomorscy parlamentarzyści.
- Nie jestem naiwny by sadzić, ze posłowie Platformy wykażą się odwagą, wyłamią się i będą głosowali zgodnie z własnym przekonaniem, a nie dyscypliną partyjną. To maszynka do głosowania i choroba naszej demokracji. Nie będą mogli jednak powiedzieć, że nie wiedzieli o konsekwencjach swych decyzji – ocenia Dośla.

Przewodniczący „S” apeluje w liście o przeprowadzenie ogólnokrajowej dyskusji.
- Najlepszym sposobem przekonania obywateli jest poważny dialog, a najlepszym sposobem sprawdzenia ich akceptacji jest referendum. Dlatego apeluję do Pana o poważne potraktowanie naszego wniosku i pilne jego procedowanie na forum Sejmu. Proszę o rzetelny dialog i poparcie wniosku o przeprowadzenie referendum w sprawie zachowania dotychczasowych rozwiązań emerytalnych – napisał Duda w liście do posłów.

NSZZ “Solidarność” zebrał 1,4 mln podpisów pod wnioskiem o referendum. Podpisy 16 lutego zostały złożone w Sejmie. Zbiera je też SLD. Zgodnie z ustawą o referendum to posłowie (uchwałą podjętą bezwzględną większością głosów) zdecydują, czy referendum się odbędzie i jak będzie brzmiało pytanie referendalne. W najbliższy poniedziałek 27 lutego   związkowcy z “Solidarności” odwiedzą posłów w ich biurach poselskich.   Sprawozdanie z każdej wizyty znajdzie na specjalnej zakładce na stronie www.referendumemerytalne.pl.
- Będziemy patrzeć uważnie posłom na ręce – zapowiada Piotr Duda.
Wizyty w biurach parlamentarnych organizowane są przez poszczególne regiony związku. 

Związkowcy z „S” zwracają też uwagę, że zgodnie z obowiązującą ustawą rząd rezerwuje pieniądze na waloryzację w ustawie budżetowej na 2012 r. i czeka na opublikowanie przez GUS  10 lutego 2012 r. współczynnika realnego wzrostu płac z 2011 r.  oraz wykorzystywanego w waloryzacji świadczeń współczynnika wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych w gospodarstwach domowych. Tymczasem rząd 3 stycznia 2012 r. podjął decyzję co do waloryzacji bez danych GUS i określił współczynniki oraz skierował  ustawę jako  pilną do Sejmu.

- Rząd złamał ustawy i Konstytucję. Premier i ministrowie oraz  uzasadnienie ustawy podpisanej przez prezydenta 24 stycznia 2012 r. fałszywie informowały o przeznaczeniu na podwyższenie świadczeń kwoty wyliczonej według dotychczasowych, czyli obowiązujących  zasad. Rząd świadomie pominął drugi współczynnik dodawany do średniorocznej inflacji -  realnego wzrostu płac w roku 2011. Ten wskaźnik publikuje GUS 10 lutego przed waloryzacją   i to - jak sądzimy, było jedną z przyczyn ekspresowego uchwalenia ustawy "kwotowej". Rząd świadomie oszczędził na emerytach i rencistach w tym roku miliard złotych pogarszając ich warunki  egzystencji. Otrzymujący najniższe renty  z tytułu częściowej niezdolności do pracy i renty inwalidzkie III grupy mają otrzymać dodatkowe niecałe 43 złote na rękę, a nie rzekomo powszechne 57 złotych. Trzynaście zł oszczędności na jednym renciście! W ten sposób rencista otrzyma po podwyżce ,"waloryzacji kwotowej", 613,38 zł brutto.  I jak tu żyć Panie Premierze – pyta Klassa i  dodaje:
- Podsumowanie, smutne jak Popielec.

Minimum egzystencji i minimum biologiczne, zdaniem związkowców, wystarczające do skromnej egzystencji to co najmniej 950 zł. Dlaczego więc emeryci zwlekają z pozwami zbiorowymi? Krzysztof Dośla składa to na karb niedostarczenia właściwej decyzji o nowym wymiarze rent i emerytur, która mogłaby być przedstawiona przed sądem.
- Ustawa dopuściła "z braku czasu" przekazanie emerytom i rencistom informacji o podwyżce, a nie decyzji podpisanej przez pracownika ZUS. Taka informacja nie może być przedłożona jako dokument w sądach, urzędach i musi być dopiero zastąpiona prawdziwą decyzją wystawioną na żądanie zainteresowanego – zauważa szef gdańskiej „S”.  
ASG