Lechia Gdańsk SA, spółka piłkarska, którą pieniądze Franza Josepha Wernze miały przenieść do lig europejskich, jest o krok od spadku z ekstraklasy. Jeśli przegra z Piastem Gliwice, droga do degradacji stanie otworem. W niemiecki eksperyment zaangażowano pieniądze gdańskich podatników. W ciągu ostatnich 13 miesięcy urzędnicy Pawła Adamowicza zawarli kontrakty reklamowe warte ok. 10,6 mln złotych. Tyle z budżetu Gdańska, za pośrednictwem Gdańskiego Ośrodka Sportu, zapłacono za reklamę Gdańska przez Lechię Gdańsk.
Przetargi na promocję to sposób na finansowanie zawodowego sportu, który bez pieniędzy publicznych jest zbyt często biznesem ułomnym. W istocie, przy odpowiedniej konstrukcji specyfikacji zamówienia publicznego, okazuje się, że jest to sposób na dofinansowanie lokalnych spółek prawa handlowego produkujących komercyjne widowiska sportowe. Administracja prezydenta Gdańska dopracowała ten mechanizm dystrybucji budżetowych pieniędzy do perfekcji. Reklama Gdańska w Gdańsku warta jest każdych pieniędzy, zwłaszcza w sezonie wyborczym.
W marcu ub. roku GOS kupił w Lechii usługi reklamowe za 4 miliony złotych, w sierpniu na dobry początek nowego sezonu wyłożył kolejne 2 miliony złotych za logo Gdańska na koszulkach i stadionie, wreszcie pod koniec marca tego roku, już w trakcie sezonu, po rozegraniu kilku kolejek, zdecydowano by zapłacić za kolejne dwa miesiące usług reklamowych 4,6 miliona złotych!
Nikt z gminy nie kontroluje wydatkowania tych pieniędzy, chociaż jak można prześledzić zapisy w Krajowym Rejestrze Sądowym przez kilka miesięcy w radzie nadzorczej Lechii SA był gdański radny PO, Andrzej Kowalczys. Po jego ustąpieniu miasto nie kontroluje gospodarki finansowej klubu, który bez pieniędzy miejskich jest bliżej upadłości niż Europy.
Jednocześnie spółka Lechia, której jedynym produktem jest drużyna, jakkolwiek by to nie brzmiało, ekstraligowa, opleciony jest kilkoma spółkami i fundacją. Jeśli nie prezydent Gdańska, który futbol w Gdańsku ma za swoją maskotkę polityczną, to przynajmniej opozycja powinna zażądać kontroli wewnątrz klubu, w tym skarbowej. Coraz bowiem głośniej na mieście, że piłkarze w szatni głównie rozmawiają o pieniądzach, których nie otrzymują i trzeba ich prosić, żeby wyszli na trening.
Żadnego już zdziwienia w tej sytuacji nie budzi reprezentant Polski pijący piwo butelka po butelce na lotnisku w Gdańsku w środku tygodnia. Każdy trenuje jak lubi i jak może. Po co jednak angażować w to budżet Gdańska. Niech płacą Wernze i Mandziara skoro to ich zabawki...
GG
- 15/05/2018 17:53 - Otwarcie Forum Gdańsk przesunięte
- 13/05/2018 12:39 - Konwencja SLD - Czarzasty w garniturze w drodze do sejmu
- 13/05/2018 08:18 - Witamy na lotnisku w Gdańsku - parking czy śmietnisko?
- 13/05/2018 08:00 - Kacper Płażyński: Gdańsk zasługuje na odpowiedzialnego włodarza
- 10/05/2018 17:11 - Andrzej Różański: Dajemy ludziom alternatywę
- 06/05/2018 21:28 - Duet Wałęsa-Lieder powalczy o Gdańsk?
- 05/05/2018 13:09 - Debata "Rozwój pomorskich miast z perspektywy ruchów miejskich"
- 05/05/2018 11:34 - Fortepian Buchholtza - dźwięki z przeszłości
- 30/04/2018 13:52 - Wolne Związki Zawodowe świętowały 40-lecie urodzin
- 28/04/2018 19:38 - 1000 rowerzystów przejechało tunelem pod Martwą Wisłą