Rozmowa z Ryszardem Weisbrodtem, prezesem Polskiego Związku Tenisa Stołowego
- Jest pan zawiedziony sportowym wynnikiem osiągniętym przez nasze reprezentacje?
Ryszard Weisbrodt: Powiem tak: jeżeli nie daje się szansy, nie ma się nadziei. Daliśmy szanse, mieliśmy nadzieje. A jest jak jest.
- Który wynik jest dla pana większym rozczarowaniem: szóste miejsce reprezentacji kobiecej czy trzynaste męskiej?
Ryszard Weisbrodt: W przypadku pań bardzo możliwe, że zaważył jeden set. Chodzi mi o trzeci set spotkania Natalii, który przegrała. Mógł być decydujący, ale nie można tego przesądzić. Dobra walka. Jeszcze nie widziałem Natalii w tak dobrej dyspozycji. Jeśli chodzi o panów to myślę, że Bartosz Such mógłby częściej grać. Jego wejście do drużyny ożywiło ją. Był najświeższym zawodnikiem, z wolą walki. Widać było, że grał z polotem, z zaangażowaniem. Zobaczymy co dalej. Młodzieże ładnie zagrała pierwszą rundę i dostała się do turnieju głównego. Po naszych decyzja, szczególnie to ostatniej moje, jestem na dobre i na złe z naszymi zawodnikami.
- Mistrzostw Europy po raz pierwszy rozgrywane są w Polsce, w Gdańsku gdzie są bardzo duże tradycje tenisa stołowego.
Ryszard Weisbrodt: Tradycje są duże, ale dość odległe. Od zdobycia Klubowego Pucharu Europy przez Andrzeja Grubbę, Leszka Kucharskiego, Andrzeja Jakubowicza trochę czasu minęło. Według naszych oszacowań ERGO Arenę odwiedziło podczas mistrzostw, do środy, ponad 3500 uczniów szkół z Gdańska, Gdyni, Sopotu i całego terenu województwa pomorskiego, ale nie tylko. Liczymy, że podczas finałów gier singlowych dolna widownia będzie wypełniona.
- Frekwencja mogłaby być lepsza. Podczas sobotnich i niedzielnych gier turnieju drużynowego nie było zbyt wielu widzów.
Ryszard Weisbrodt: Trzeba pamiętać, że były wybory i wynikiem wyborów pasjonowali się ludzie. Tak sądzę. Gdyby Polacy lub Polki grali o medale myślę, że widownia byłaby liczniejsza. Wynik sportowy stanowi pięćdziesiąt procent powodzenia imprezy. Jeśli chodzi o organizację to myślę, że zdaliśmy egzamin. Chociaż nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. Bardzo możliwe, że młodzież, która przybyła do ERGO Areny złapie bakcyla. Jest to zasiane ziarno co z tego wyrośnie zobaczymy. Mamy sporo klubów w województwie pomorskim. Myślę, że trenerzy z tych klubów i szkół nie zawiodą.
- Te mistrzostwa mogą przejść do historii jako ostatnie podczas których toczyła się rywalizacja drużynowa i singlowa. Od kolejnych mają być oddzielne imprezy.
Ryszard Weisbrodt: Prawdopodobnie tak będzie. Nie chciałbym się na temat przepisów wypowiadać. Dla najlepszych zawodników, którzy są podporami swoich drużyn, rozgrywanie w tym samym czasie turnieju drużynowego i indywidualnego było pewnym problemem. Trudno jest grać na maksimum w turnieju drużynowym, a potem w turnieju indywidualnym. Zmęczenie grą w turnieju indywidualnym daje o sobie znać.
Rozmawiał Tomasz Łunkiewicz
- 15/10/2011 15:59 - Li Qian w półfinale i z medalem
- 15/10/2011 10:51 - Ostatnia szansa na medal w ERGO Arenie
- 15/10/2011 10:37 - Festiwal Sportu na AWFiS
- 15/10/2011 09:45 - Persson: Andrzej jest duchem z nami
- 14/10/2011 18:56 - Anwil - Trefl: Kolejny klasyk już w sobotę
- 14/10/2011 13:08 - Dziubański: Chcieliśmy powalczyć o medale
- 14/10/2011 12:58 - Kolejny mecz Lechii o przełamanie
- 14/10/2011 12:53 - GLPS: Przerwana seria Nextboardu
- 13/10/2011 10:28 - Zwycięska seria Arki
- 13/10/2011 09:07 - Kolejny beniaminek na rozkładzie Trefla