O reformatorach w PZPR, dobrodziejstwach PRL-u i przyszłych rządach lewicy, z Franciszkiem Potulskim, rozmawia Dariusz Olejniczak
- Mija dwadzieścia lat od ostatniego zjazdu PZPR i kongresu założycielskiego SdRP, jak pan wspomina oba te wydarzenia?
- Nie będę ukrywał, że kiedy patrzyłem na sztandar partii opuszczający Salę Kongresową, czułem wzruszenie. To naturalne, bo do PZPR należałem od 1970 roku i poświęciłem tej partii sporą część własnego życia. Z drugiej jednak strony wiedziałem, że to naturalny element zmian, których doświadczaliśmy. W PZPR istniały dwa nurty. Ten, który można było nazwać betonem, oraz nurt reformatorski. Należałem do tej drugiej grupy. Utożsamialiśmy się z linią programową reprezentowaną przez tygodnik „Polityka”, pod wodzą Mieczysława Rakowskiego. Mogę powiedzieć, że bez naszej frakcji nie byłoby Okrągłego Stołu i całego tego przełomu.
- Konsekwencją rozpadu przewodniej siły narodu, było powstanie SdRP. Pan od początku aktywnie włączył się w tworzenie nowych struktur...
- Tak, to prawda. Po rozpadzie PZPR wykształciły się w byłych członkach partii trzy postawy. Pierwsza polegała na „przefarbowaniu”. Wielu ludzi uznało, że nie ważne z kim, byle płynąć z prądem. Druga postawa, „na przeczekanie”, polegała na tym, że niektórzy uznali, iż trzeba poczekać, rozejrzeć się, sprawdzić, co się stanie w najbliższej przyszłości. W każdym razie nie wychylać się. No i trzeci nurt – aktywność. Ja byłem aktywny i w tamtym okresie, kiedy przynależność do lewicy nie była zbyt mile widziana i popularna, ja wręcz ostentacyjnie utożsamiałem się z nowopowstałą SdRP i poświęcałem pracy dla partii po kilka godzin dziennie.
- Jaki był wasz pomysł na nową partię? Co miało was różnić od poprzedniczki, a co chcieliście przenieść do nowych struktur?
- Po pierwsze, uznaliśmy, że chcemy funkcjonować w systemie demokratycznym, przy wolnych wyborach i wolności słowa, uwzględniając różnorodność poglądów i opcji politycznych. Po drugie jednak, chcieliśmy zachować pewną ciągłość ideową no i ciągłość dorobku naszego życia, bo przecież każdy z nas miał za sobą jakieś dokonania zarówno zawodowe, jak i społeczne.
- A przeprowadziliście rachunek sumień, rozrachunek z przeszłością?
- Oceny historycznej każdej epoki powinny dokonywać kolejne pokolenia, nieuwikłane w bieżące wydarzenia. Ja dobrze wspominam okres PRL-u. Pochodzę z biednej rodziny, a dostałem szansę kształcenia, miałem pracę, jeździłem na wczasy. Zresztą już niedługo potem społeczeństwo zmieniło zdanie i dało kredyt zaufania lewicy podczas wyborów w 1993 roku i później w 2001 roku. Jeśli dziś oceniamy dobrze naszą demokrację, rozwój Polski, to musimy pamiętać, że niemal połowa okresu dwudziestolecia po przełomie przypada na okres kiedy rządziła lewica. Miller startował do rządzenia z zerowym PKB odziedziczonym przez poprzednią ekipę, a kończył przy ponad pięcioprocentowym przyroście...
- Zatem pańskie ugrupowanie powinno szykować się powoli do przejęcia władzy. Pewnie jeszcze nie w tym roku, ale przy okazji kolejnych wyborów?
- Nic nie jest wykluczone. Proszę zwrócić uwagę, że i dzisiaj, lokalnie na Pomorzu, są miejscowości i rejony, w których władzę sprawują politycy o rodowodzie lewicowym. Tak jest na przykład w Słupsku, w Starogardzie Gdańskim, Sztumie i kilku innych miejscowościach. Ale, rzeczywiście, w samym centrum, w Trójmieście nas brak. Na początku mieliśmy w Gdańsku tysiąc działaczy, a dziś jest ich dwustu. Ale za to są to sami ideowcy, solidni i oddani działalności partyjnej.
- No to chyba przed pańska partią sporo pracy w najbliższych latach? A czy wszyscy członkowie SLD są lojalni wobec siebie? Nie macie wewnętrznych koterii, frakcji? Przecież w każdej partii są jakieś oficjalne lub nieoficjalne odłamy.
- Największy rozłam nastąpił po odejściu Marka Borowskiego wraz z grupą działaczy. Ta zmiana oczyściła szeregi i zostali ci, którzy zdecydowanie chcą należeć do SLD. A sam Borowski, którego bardzo cenię, przekonał się chyba, że jego ugrupowanie nie ma najmniejszych szans na samodzielny byt w głównym nurcie polskiej polityki.
- Ostatnio mówi się o „młodych wilkach” polskiej lewicy, wywodzących się ze środowiska Krytyki Politycznej. Wygryzą starych działaczy partyjnych i przejmą monopol na lewicowość w Polsce?
- Uważam, że lepsze są zmiany ewolucyjne niż rewolucyjne.
****
Wśród delegatów z ówczesnego województwa gdańskiego na obrady założycielskie SdRP byli m.in.:
Jan Iluk – szef delegacji, Henryk Wojciechowski, Eugeniusz Głogowski, Gerard Kledzik, Mirosław Czernis, Franciszek Potulski, Leszek Prusak
- 29/01/2010 14:52 - Obejrzyj film z akcji zatrzymania złodziei aut!!!
- 29/01/2010 07:03 - Wodowanie w Stoczni Północnej
- 29/01/2010 06:52 - Pomoc dla Haiti
- 29/01/2010 06:41 - ENERGA-OPERATOR odczytuje liczniki na odległość
- 29/01/2010 05:47 - Urodziny Heweliusza
- 28/01/2010 18:16 - Bezrobocie w Gdańsku wzrosło o 90 procent!
- 28/01/2010 16:48 - Małżeństwo nauki i biznesu
- 28/01/2010 16:38 - Feluka dla seniorów
- 28/01/2010 16:18 - Benefis Bożeny Ptak
- 28/01/2010 10:41 - Tusk rezygnuje z wyścigu