Ostatnie przygotowania do premiery sztuki „Bal Manekinów” Brunona Jasieńskiego w reżyserii Ryszarda Majora trwają na dużej scenie Teatru Wybrzeże przy Targu Węglowym w Gdańsku. Otwarta próba odbyła się w środę, 17 lutego, premiera – w piątek, 19 lutego.
Już obejrzenie kilku scen dało obraz znakomicie zapowiadającej się całości. Reżyser, z którym wiążą się najlepsze wspomnienia z działalności tego teatru z lat 70. i 80., tworzy spektakl o jemu właściwej poetyce, estetyce, dynamice i treściowej głębi.
W każdym szczególe widać jego jedyną i niepowtarzalną mistrzowską rękę.
Dwa bale
Trwa bal. A właściwie dwa bale: na jednym bawią się politycy, biznesmeni, ludzie z wyższych sfer; drugi to zabawa manekinów – ożywionych, pozornie podległych ludziom figur.
Wkrótce jednak światy te – pozornie tak od siebie odległe – zaczynają się mieszać, a cała hierarchia społeczna, wypracowany od lat system zależności, ulega zachwianiu. Jak wielka siła drzemie w manekinach? Czy też: ile słabości można odnaleźć w człowieku?
Tekst Jasieńskiego trafia w dzisiejszą rzeczywistość bez jakichkolwiek przeróbek. Aktorzy – czołówka! – nawet w epizodycznych rolach, zapadają w teatralną magię pociągając za sobą widza. Inteligencja i dowcip, gorzkie refleksje polityczne i egzystencjalne, wszystko to - wraz z fantastycznymi kostiumami, oprawione takąż scenografią, z najwyższego lotu muzyką, dopełniającą całości – wywiera jak najlepsze wrażenie, przeprowadza w inny wymiar. Do premiery czekać należy z niecierpliwością, bo zobaczenie i przeżycie całości scenicznego dzieła z pewnością wywoła nie lada przeżycie.
Ryszard Major prowadził próbę – będąc rekonwalescentem - nie mówiąc. Asystował mu przy pracy aktor Jerzy Gorzko, przekazując sugestie i wskazówki aktorom. Z tychże powodów reżyser – tym razem – nie udzielał wywiadów, za to na piśmie przekazał kwintesencję myśli o sztuce. Oto one:
Tęsknota za ładem i szczęśliwością
„Rzeczywistość przedstawiana w „Balu manekinów” to świat paroksyzmów społecznych w przededniu rewolucyjnego wrzenia. Zdemoralizowana, zakłamana, przeżarta chorobą braku jakichkolwiek wartości elita, usiłująca wciąż jeszcze stać na czele porządku społecznego w konfrontacji z rodzącą się w ogniu buntu ideą sprawiedliwości społecznej, mającą zaprowadzić wreszcie ład i powszechną szczęśliwość skazana jest na bezwarunkową kapitulację. A mówiąc bardziej konkretnie – dekapitację, czyli ścięcie głów. Oryginalność, atrakcyjność i – chce się powiedzieć – nieprzemijające nowatorstwo utworu Brunona Jasieńskiego, napisanego przecież 80 lat temu, polega na zastosowaniu rewelacyjnego pomysłu fabularnego. Krzywdzone przez ludzi manekiny znajdują lekarstwo na uzdrowienie ludzkich chorób, co sprawi również poprawę losu manekinów, bo uczyni z ludzi – manekinofilów. Ale okazuje się, że dogorywającego pacjenta leczy, oględnie mówiąc, niezbyt zdrowy lekarz. Manekiny i zrodzona pośród nich idea ozdrowieńcza to nic innego jak tylko świat kierujących się wyłącznie logiką, beznamiętnych robotów, takich samych, jakimi zaludnia przyszłe społeczeństwo ten czy inny Orwell.”
W spektaklu występują:
Justyna Bartoszewicz (Manekin Damski III), Mirosław Baka (Paul Ribandel, Człowiek, Leader), Monika Chomicka-Szymaniak (Manekin Męski III), Ewa Jendrzejewska (Manekin Damski I), Anna Kociarz (Manekin Damski II), Joanna Kreft- Baka (Solange Levasin), Maria Mielnikow-Krawczyk (Gospodyni, Przełożona), Marzena Nieczuja-Urbańska (Manekin w futrze), Wanda Skorny (Angelica Arnaux), Krzysztof Gordon (Rozmiar 50, Pan I), Jerzy Gorzko (Rozmiar 48, Pan III), Maciej Konopiński (Manekin Męski V, Komisarz Policji), Łukasz Konopka (Manekin Męski II, Rozmiar 46, Pan IV), Mirosław Krawczyk (Arno), Jacek Labijak (Delegat II), Piotr Łukawski (Manekin męski VI), Krzysztof Matuszewski (Levasin), Stanisław Michalski (Majordomus), Jerzy Nowacki (Manekin Męski I), Ryszard Ronczewski (Rozmiar 44, Pan II), Florian Staniewski (Devignard), Maciej Szemiel (Manekin Męski IV, Rycerz), Dariusz Szymaniak (Delegat I).
Pozostali realizatorzy:
Anatol Stern (przekład), Ewa Krechowicz (kostiumy), Jakub Krechowicz (dekoracje), Andrzej Głowiński (muzyka).
Bruno Jasieński (ur. 17 lipca 1901 r., zm. 17 września 1939 r.) - pisarz. Tworzył w języku polskim, rosyjskim i francuskim. Autor tomików wierszy But w Butonierce i Ziemia na lewo, dramatu Bal manekinów, poematu Słowo o Jakubie Szeli, powieści Palę Paryż. Wraz z Anatolem Sternem jest autorem manifestu futuryzmu polskiego Nuż w Bżuhu. W okresie wielkiej czystki w maju 1937 aresztowany i skazany na 15 lat łagru. Po ponownym rozpatrzeniu sprawy został skazany na karę śmierci i rozstrzelany.
Ryszard Major (ur. w 1948 r.) - reżyser. Absolwent filologii polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego i Wydziału Reżyserii Dramatu PWST w Warszawie. Założyciel słynnego studenckiego Teatru Pleonazmus. W latach 70 i 80 etatowy reżyser Teatru Wybrzeże w Gdańsku (wyreżyserował m.in. Teatr osobny Mirona Białoszewskiego, Marię Stuart Fryderyka Schillera, Białe Małżeństwo Tadeusz Różewicza, Króla Ubu Alfreda Jarry). W latach 1982-1990 był dyrektorem artystycznym Teatru Współczesnego w Szczecinie. Obecnie związany z Teatrem Polskim w Szczecinie.
Katarzyna Korczak
Zdjęcia Maciej Kostun
Współczesność jest w nas
Rozmowa z Ryszardem Ronczewskim, aktorem, odtwórcą roli manekina Rozmiar 44, Pan II w spektaklu „Bal manekinów” Brunona Jasieńskiego w reżyserii Ryszarda Majora
- Dostał pan rolę niedużą, z której tworzy pan sceniczną kreację.
Ryszard Ronczewski: Można tę postać nazwać oskarżycielem publicznym, który później przemienia się w sekundanta.
- Nieco więcej o postaci?
Ryszard Ronczewski: Jesteśmy przed premierą, każdy z nas ma mniejszego lub większego dyla, boimy się, czy wszystko się uda, czy się wypowie tekst.
- Co może pan powiedzieć o współpracy z reżyserem?
Ryszard Ronczewski: Jak zwykle u pana Majora jest fajnie. Bo on daje dużą swobodę aktorowi, ale jednocześnie wymaga wiele, to się ze sobą łączy, lubię z nim pracować. Brałem udział w reżyserowanych przez niego sztukach: „Balkon” Jaeneta, „Proces” Kafki, „Farsa z ograniczoną odpowiedzialnością” Zawistowskiego, coś wspaniałego, duża zabawa.
- Jakie wspomnienia zachował pan z pierwszego realizowanego z Ryszardem Majorem spektaklu?
Ryszard Ronczewski: Przy pracy nad „Balkonem” tak się trochę obwąchiwaliśmy. Major jest reżyserem stanowczym, ale to człowiek nieśmiały, nie pełen kompleksów. Przynajmniej ja go tak odbieram. Ma własny świat, wyobrażenia, poetykę. „Balkon” wyszedł, świetny, znakomity spektakl! Potem „Proces” i już wiadomo było co kto myśli o teatrze i jak to się będzie przekładało na współpracę. „Farsa” to już zupełnie bezkolizyjne współdziałanie.
- Gdyby miał pan określić waszą współpracę?
Ryszard Ronczewski: Praca w Majorem ma działanie – przynajmniej dla mnie o odświeżające. To tak jakby się człowiek zanurzył w zimie, przy nie najlepszej pogodzie, w Morzu Śródziemnym, gdzie jest ciepło, przytulnie. Bo teatr Majora dla aktora jest przytulny. Dobrze się siedzi u niego w teatrze.
- Sama przyjemność?
Ryszard Ronczewski: I trudność duża, wymaga, jak mówiłem, od siebie, od wszystkich, ma konkretną sprawę do załatwienie i realizuje to po prostu.
- Wróćmy do „Balu manekinów”, Jasieński aktualny jest nad podziw.
Ryszard Ronczewski: Czy sztuka ma rodowód sprzed wojny, czy z dawniejszych czasów, Ryszard Major dobierając repertuar, wie dlaczego. Wobec tego nie musimy rozmawiać ze sobą, czy to jest aktualne, czy nie. On wyznaje – ja także – zasadę, że współczesność jest w nas. To, że my żyjemy w 2010 roku znaczy, że sztuka jest współczesna. Bo przecież gdybyśmy tę samą sztukę grali w 1938, 1939 roku, to ona byłaby na tamte czasy współczesna. Nie trzeba naciskać żadnych pedałów współczesności, fortissimo budować.
- Działa pan wiele Gdańskiem.
Ryszard Ronczewski: W tej chwili rozpoczął się w Berlinie doroczny festiwal Berlinale 2010, na którym prezentowane są współczesne filmy. Tuż po premierze naszego „Balu manekinów” jest tam premiera telewizyjnego serialu niemieckiego „W obliczu zbrodni” z moim udziałem, kryminał straszliwy. Gram rolę wujka Saszy – starego mafiozo – mafii żydowsko – rosyjsko – niemieckiej. Mafia ta się przeniosła z Odessy do Berlina. Jestem skromnym szewcem, jak są problemy w mafii i trzeba coś rozsądzić, przychodzą do wujka Saszy. Fajna rola, bardzo ciekawie się pracowało. W ciągu dwóch dni - po pięć odcinków - zaprezentują całość. Dosyć długo film ten kręciłem, jest aż dziesięć odcinków. Jak to będzie wyglądało – nie wiem, nigdy jeszcze nie byłem na festiwalu filmów telewizyjnych.
- W Teatrze Wybrzeże wyraźnie zaczyna się wiele ciekawego i dobrego dziać.
Ryszard Ronczewski: Zawsze mówię, co myślę, nie skrywam osobistych opinii. Nie odczuwam, że Teatr Wybrzeże miał jakiś upadek. W dyrekcji poprzedniej Maćka Nowaka, we wcześniejszej - Krzysztofa Nazara były pozycje takie, że zapierało dech w piersiach i znajdowały się przedstawienia, które niechętnie wspominam. Teatr taki jest. Dobrze, że jest różny. W Gdańsku pozycja teatru jest niepomiernie trudna.
- Dlaczego?
Ryszard Ronczewski: Gdańsk, miasto ogromne, rozrastające się, ma tylko jedną scenę! Dla mnie to trudne do zrozumienia i nie komentuję. Wszystko od władz zależy, nie wiem, czy mogą, czy nie mogą coś zmienić. Na razie nie ma żadnej konkurencji choćby z punktu widzenia aktora. Aktor Teatru Wybrzeże ma możliwość pójścia tylko do mniejszego obsadowo Teatru Miejskiego im. Witolda Gombrowicza w Gdyni. My nie mamy szans żadnych, możemy iść do Elbląga, albo w ogóle się wyprowadzić. A tu aktor ma mieszkanie, jest zakorzeniony. Teatr Wybrzeże musi grać i repertuar komediowy i poważny i klasykę i farsę, żeby dogodzić wszystkim widzom. Dyskusja na ten temat mogłaby być bardzo długa. Niedobrą sytuacją dla takiego miasta jak Gdańsk jest posiadanie tylko jednego teatru.
Katarzyna Korczak
Świat rzeczywisty – nierzeczywisty?
O roli swojej roli Manekina w futrze w „Balu manekinów” Brunona Jasieńskiego w reżyserii Ryszarda Majora mówi aktorka Marzena Nieczuja-Urbańska.
- To już chyba dziewiąty spektakl reżyserowany przez Ryszarda Majora, w którym gram. Dobrze się czuję w tym przedstawieniu. Rzadko się w tej chwili robi teatry formy, to znaczy takie, w których forma buduje psychologię postaci, a nie odwrotnie, że najpierw się męczymy, zastanawiamy nad każdym słowem, nad interpretacją, a potem dokładamy formę. Tu jest dokładnie odwrotnie. Mam do Majora jako reżysera bezgraniczne zaufanie. Jak powie, ma być tak, przyjmuję, chociaż nie zawsze potrafię słowami powiedzieć dlaczego tak jest, czuję intuicyjnie, że jest dobrze. Z perspektywy lat wiem, że przestawienia Majora zawsze są jakieś. Dla mnie to geniusz swojej materii, może to komuś nie odpowiadać, ale ja bardzo to lubię, dobrze się czuje w jego sztukach. I nie przeszkadza mi, że nie gram głównej roli. W trakcie pracy nad „Balem manekinow” przypominają mi się przygotowania do „Procesu” Kafki, „Ślubu” Gombrowicza, czy „Snu nocy letniej” Szekspira. To jest cały czas ten sam świat - rzeczywisty – nierzeczywisty? - występuje człowiek uwikłany w coś. Bohater wpada w kocioł. Tak, Jasieński jest współczesny. Przyszła mi do głowy analogia. Dziennikarz jedzie teraz do kraju arabskiego i go porywają, wpada w system totalitarny, obcinają mu głowę, myślę, że ma takie samo odczucie jak bohater, któremu w tym spektaklu ucinają głowę. Taki sam rodzaj napięcia, zaskoczenia, zdziwienia, jest wkręcany w strukturę, której nie rozumie.
Katarzyna Korczak
- 21/02/2010 23:16 - Jazzowa uczta
- 21/02/2010 23:08 - Skiba w Łaźni
- 21/02/2010 22:57 - O Hunterze Thompsonie
- 21/02/2010 22:43 - Muzyczne wieczory chopinowskie
- 20/02/2010 12:31 - Po premierze ”Balu manekinów”: Brawo! Brawo!
- 17/02/2010 09:43 - Zakazane historie na Uniwersytecie
- 14/02/2010 20:11 - Dagadana w Plamie
- 13/02/2010 19:52 - Olo Walicki – podwójna premiera
- 13/02/2010 19:29 - Żuławy – spotkanie drugie
- 12/02/2010 13:39 - Jazzowo w Galerii Guntera Grassa