Mimo wcześniejszych zapowiedzi nie zakończył się proces wobec Mirosława K., policjanta ze Słupska, który w październiku 2009 roku spowodował policyjnym radiowozem wypadek na ulicy Szczecińskiej.
Po przesłuchaniu wszystkich świadków sędzia uznał, że należy ponownie powołać biegłego, który oceni w jakim czasie poszczególni świadkowie dotarli na miejsce wypadku. Wszystko dlatego, że pojawiły się duże rozbieżności w zeznaniach.
Do wypadku doszło 9 października. Wieczorem, około godziny 21 na skrzyżowaniu ulic Szczecińskiej, Małcużyńskiego i Braci Gierymskich doszło do zderzenia radiowozu oraz taksówki. Siła uderzenia była tak duża, że taksówka dosłownie rozpadła się na części. Na miejscu zginał 62-letni mężczyzna, kierowca taksówki. Kilka godzin później w szpitalu zmarła pasażerka 56-letnia mieszkanka Warszawy. Dwaj policjanci z obrażeniami ciała trafili do słupskiego szpitala. Policyjny fiat ducato po uderzeniu obrócił się o 180 stopni i zapalił.
Oskarżyciele chcieli udowodnić, że policjant wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle, a prowadzony przez niego pojazd jechał bez sygnalizacji świetlnej i dźwiękowej. Na środowej sprawie pojawił się nieoczekiwanie nowy świadek, który sam zgłosił się do sądu. Ten świadek, to lekarz, który przybył pierwszy na miejsce wypadku. Jak zeznaje jechał tuż za radiowozem i według jego zeznań samochód policyjny jechał na sygnale świetlnym i dźwiękowym. Zdaniem świadka radiowóz wjechał na skrzyżowanie na zielonym świetle.
- Samochody policyjne widziałem już na ulicy Tuwima – mówi świadek Ireneusz Wawrzon, lekarz słupskiego pogotowia ratunkowego, który tego dnia miał dyżur. - Pojazdy na pewno miały włączoną sygnalizację świetlną i dźwiękową. Jechaliśmy za nimi, bo udawaliśmy się w tym samym kierunku. Pojazdy zniknęły mi z oczu w okolicy ulicy Kołłątaja. Dopiero, kiedy wyjechaliśmy z łuku ulicy Szczecińskiej za halą Gryfia zobaczyłem na kolejnym skrzyżowaniu nienaturalnie ustawiony samochód policyjny z którego wydobywał się dym. Miał włączone koguty. Pamiętam, że wtedy było na sygnalizatorach zielone światło, które po chwili zmieniło się w czerwone. Pamiętam ten moment, bo sam kazałem kierowcy włączyć koguta i syrenę, aby jak najszybciej do miejsca wypadku dojechać. Na miejscu zająłem się już oceną rannych i koordynacją całej akcji ratowniczej.
Ostatecznie jednak sędzia po przesłuchaniu wszystkich świadków podjął decyzję o powołaniu kolejnego biegłego.
- Sąd chce ustalić następstwo czasowe dojazdu poszczególnych pojazdów – mówił Krzysztof Obst, sędzia Sądu Rejonowego w Słupsku. - Wiem, że biegli będą mogli ocenić takie podziały czasowe. Nie będziemy jednak zamawiali oceny u biegłych ze Szczecina jak poprzednio. Skorzystamy z miejscowego biegłego. Trzeba to zrobić, bo zeznania świadków się częściowo wykluczają.
Kolejna rozprawa zaplanowana jest na 22 lutego. Wtedy też powinniśmy usłyszeć mowy końcowe.
Hubert Bierndgarski
- 19/01/2012 09:48 - Straty po ostatnim sztormie będą kosztowały Urząd Morski w Słupsku ponad 7 mln zł
- 19/01/2012 09:38 - Prezydenckie „Oscary” w Elblągu
- 17/01/2012 16:13 - Ratownicy morscy pomogli rybakowi z Ustki
- 17/01/2012 12:54 - Będzie referendum w Starogardzie
- 15/01/2012 14:11 - Odwołano alarm sztormowy w usteckim porcie
- 12/01/2012 15:11 - Leszek Miller otworzył w Słupsku swoje biuro poselskie
- 12/01/2012 09:56 - Gimnazjaliści z Gronowa Górnego i Nowakowa w Warszawie
- 11/01/2012 13:30 - Coraz bliżej referendum w Starogardzie
- 03/01/2012 15:48 - Ławeczka z sylwetką Ireny Kwiatkowskiej jest już w Ustce
- 02/01/2012 13:06 - Będzie referendum w Starogardzie Gdańskim?