Rozmowa z Magnusem "Zorro" Zetterstroemem, zawodnikiem Wybrzeża Gdańsk
- Zacząłeś startować w polskiej lidze w 1999 roku. Miałeś wtedy 28 lat. Porównując do innych zawodników to trafiłeś do polskiej ligi dość późno. Dlaczego tyle trwało zanim zdecydowałeś się na starty w Polsce?
Magnus Zetterstroem: Trudne pytanie. Sądzę, że to miało związek z moją dyspozycją. Zawsze powoli się rozkręcałem. Wszystko co robię robię jak jestem trochę starszy. Zostałem mistrzem Szwecji gdy miałem 38 lata. Na początku kariery nie byłem zbyt dobry. Musiałem dorosnąć i trochę się poduczyć. Nie byłem gotowy na jazdę w innych ligach. Gdy byłem młodym chłopakiem powodowałem dużo wypadków. Nie byłem zorganizowany. Z tych powodów późno zacząłem jeździć w Anglii i Polsce.
- Co dały ci starty w Anglii?
Magnus Zetterstroem: To była bardzo, bardzo dobra szkoła. To był duża zmiana również w moim normalnym życiu. Musiałem mieszkać w Anglii, żyć bez rodziny, nauczyć się angielskiego, poznałem inną tradycję, inne jedzenie. Musiałem się nauczyć zadbać sam o siebie nie mając w pobliżu rodziny. To była ta osobista część. Jeśli chodzi o sportową stronę to były inne tory. To była dla mnie dobra szkoła.
- Co było dla ciebie największym zaskoczeniem gdy zdecydowałeś się na starty w polskiej lidze?
Magnus Zetterstroem: Uważam, że największe wrażenie robiło to jak byliśmy traktowani. Byliśmy wielkimi gwiazdami. Jak gwiazdy rocka. Byliśmy odbierani z lotniska, mieszkaliśmy w najlepszych hotelach. Każdy klub traktował nas bardzo dobrze. Fani chcieli sobie robić z nami zdjęcia. To była wielka sprawa. Tłumy ludzi na stadionach. To było dla mnie duże zaskoczenie gry przyjechałem do Polski.
- Przeze lata startów w Polsce tylko jeden sezon jeździłeś w Ekstralidze. Nie czułeś się gotowy na Ekstraligę?
Magnus Zetterstroem: Może rzeczywiście nie czułem się na siłach, aby jeździć w Ekstralidze. To zawsze był bardzo duży krok. Polska Ekstraliga zawsze była bardzo mocna, z dużą presją. W pierwszej lidze zawsze byłem numerem jeden lub dwa w drużynie i pomagałem zespołowi. Nie chciałbym niczego zmieniać w swojej karierze. Było wspaniale pomagać drużynie w awansie. Tak było pięć razy. Ludzie to pamiętają. To było lepsze niż miałbym pójść do Ekstraligi i robić 2 punkty lub mniej. Uważam, że dla mnie nie jeżdżenie w Ekstralidze było dobrą decyzją.
- Wielu zawodników przyjeżdża na mecz, po nim się pakuje i wyjeżdża. Ty wydajesz się być bardziej związany z klubem i miastem w którym jeździsz.
Magnus Zetterstroem: Staram się. W Gdańsku zawsze byłem traktowany bardzo dobrze. Jak wiesz kupiłem to mieszkanie...
- To dość nietypowe dla zagranicznych zawodników żeby kupować w Polsce mieszkanie.
Magnus Zetterstroem: Czuję się niesamowicie w Gdańsku, Sopocie, Gdyni. Tu jest wszystko - historia, Stare Miasto, restauracje, plaża. Lubię Gdańsk. Ponieważ jest nad wodą najczęściej jest dobra pogoda. Dobrze się tu czuję.
- Czy czujesz się gdańszczaninem?
Magnus Zetterstroem: Mogę powiedzieć, że tak. Jestem tu już kilka lat. Po części czuję się częścią tego miasta. Znam tu wiele osób. Ludzie witają mnie gdy idę do restauracji lub na zakupy.
- Miałeś okazję lepiej poznać Gdańsk?
Magnus Zetterstroem: Zawsze gdy tu przyjeżdżam staram się czegoś nowego nauczyć. Tu jest tak dużo rzeczy do zobaczenia. Gdy jechałem na stadion z Jaworzniaków mijaliśmy forty Napoleona. Chciałbym kiedyś na nie pójść.
- Czuję się spełniony jako zawodnik? Byłeś mistrzem Europy, startowałeś w Grand Prix...
Magnus Zetterstroem: Moim marzeniem zawsze było oczywiście zostać mistrzem świata. To prawdopodobnie zostanie tylko marzeniem. Są pewne cele, które chciałem w karierze osiągnąć. Na przykład w Grand Prix najlepszą pozycją jaką zająłem była czwarta. Byłoby niesamowicie chociaż raz stanąć na podium. Pewnie gdybym raz był trzeci to chciałbym być raz drugi, a potem wygrać. Nie mogę narzekać. Mam fantastyczną karierę z mistrzostwem Europy, mistrzostwem Swecji, tytułem najlepszego zawodnika Premier League w Anglii.
- Z byciem żużlowcem wiążą się częste podróże. To oznacza, że mniej czasu jest dla rodziny.
Magnus Zetterstroem: Zgadza się. Teraz mój syn jest na obozie piłkarskim w Gothenburgu, moja żona i córka są na wyspie Gotland na wakacjach, a ja jestem w Gdańsku (rozmowa przeprowadzona podczas Turnieju o Puchar Św. Dominika - dop. TŁ). To jest "minus" bycia żużlowcem. Są również liczne plusy. W przyszłym tygodniu mam zawody tylko we wtorek. 22 lipca całą rodziną przylatujemy do Gdańska i zostaniem do 29 lipca. Będziemy mieli czas dla siebie. Rozmawialiśmy o tym wiele razy. Gdybym był właścicielem na przykład firmy budowlanej nie byłbym w domu częściej. Podróżowałbym w różne strony świata w sprawach biznesowych. Jestem z żoną od czasu gdy mieliśmy 16 lat i dla niej ta sytuacja jest normalna. Dla nas jest to normalne życie.
- Jesteś jednym z kilku zawodników, którzy z powodzeniem kontynuują karierę mając powyżej 40 lat.
Magnus Zetterstroem: Mogę powiedzieć, że miałem szczęście. Byłem dobrze traktowany w klubach, pracowałem z dobrymi mechanikami, mam wspaniałą rodzinę, wielu dobrych sponsorów, dbam o siebie. Wiele rzeczy decyduje o tym, że mogę nadal kontynuować swoją karierę. Udało mi się również uniknąć bardzo poważnych kontuzji. Cieszę się, że dalej mogę jeździć i nadal wygrywać z młodszymi chłopakami.
- Cały czas jesteś głodny żużla?
Magnus Zetterstroem: Zdecydowanie. Zawsze jestem zdenerwowany przed zawodami. Chcę zdobyć jak najwięcej punktów. Nic się nie zmieniło. Jest tak samo jak było gdy miałem 20 lat.
- Startujesz ponad 25 lat. Jak oceniasz zmiany jakie w tym czasie zaszły w żużlu, w sprzęcie, w przepisach?
Magnus Zetterstroem: Było wiele zmian w silnikach i motocyklach takich jak leżące silnik, deflektory. Mamy teraz dmuchane bandy. Jest wiele dobrych zmian. Jest również dużo śmiesznych i głupich. Nie są to jednak rzeczy nad którymi się zastanawiasz. To tak jak w normalnym życiu. Są zmiany i trzeba je akceptować.
- Wróciłeś do Gdańska po trzech latach. Nie miałeś obaw w związku z sytuacją gdańskiego klubu?
Magnus Zetterstroem: Byłem bardzo zdenerwowany zimą. Jednocześnie miałem bardzo dobre sygnały od ludzi z którymi rozmawiałem. Dało się odczuć, że klub bardzo chce się odbudować. Ten sezon jest niemożliwy. Na mecze przychodzi bardzo dużo ludzi. Otrzymujemy pieniądze na czas. Wszystko działa bardzo dobrze obecnie. Mam dużą nadzieję, że klub będzie działał rozważnie i nie będzie niepotrzebnego pośpiechu w działaniach. Awans do I ligi - OK. Ale potem spokojnie. Może być tak, że po awansie przyjdą porażki i na stadionie będzie po 2000 osób. Gdańsk jest dużym miastem i kibice chcą sukcesu. Powtarzam. Mam nadzieję, że klub będzie działał z dużą rozwagą.
- Wśród kibiców panuje opinia, że jesteś dobrym duchem każdej drużyny, że tworzysz w niej dobrą atmosferę.
Magnus Zetterstroem: Miło mi słyszeć, że ludzie mają o mnie takie zdanie. To nie jest coś co robię specjalnie. Jestem po prostu sobą. Robię to co chcę robić. Nie myślę o tym, że muszę się uśmiechnąć lub coś powiedzieć. Jestem po prostu Magnusem.
- Ostatnie pytanie. Kilka lat temu gdy oglądałem relacje z meczów ligi angielskiej po wygranych biegach wykonywałeś specjalny taniec na motocyklu. Od dawna już tego nie robisz. Jest szansa, że gdańscy kibice zobaczą "Zorro dance"?
Magnus Zetterstroem: To było coś nowego. Nikt tego nie robił. Ten taniec cieszył się dużym powodzeniem w Poole, Somerset i Anglii. Kibice wstawali i również wykonywali te same ruchy. Nie wiem czemu przestałem to robić. Może muszę wymyślić coś nowego. Zobaczymy.
- Może po wygranym meczu i awansie do I ligi wykonasz taki taniec?
Magnus Zetterstroem: Może to zrobię (śmiech).
Rozmawiał Tomasz Łunkiewicz
fot. Sławomir Żylak
- 28/07/2015 11:19 - Juventus wybrał Hotel Gdańsk
- 28/07/2015 11:11 - Składy na Polish Speedway Battle
- 27/07/2015 09:12 - Wybrzeże rozbiło "Wilki"
- 26/07/2015 20:41 - Zmarł Maciej Kozak
- 26/07/2015 12:46 - Wybrzeże - KSM Krosno LIVE: 57:32
- 26/07/2015 09:11 - Lechia straciła punkt w doliczonym czasie
- 25/07/2015 21:00 - Próba przed play off?
- 24/07/2015 13:58 - Przełamanie przyjdzie z mistrzem?
- 24/07/2015 13:50 - Lechia-Juventus. Więcej niż mecz
- 23/07/2015 18:20 - Lechia – kolos na glinianych nogach?