Ostatnio „wpadła mi w ręce” pozycja wydana w roku 1960 przez wydawnictwo „Arkady” zatytułowana „Stocznia Gdańska w szkicach Antoniego Suchanka”.
Publikacja wygląda trochę jak folder reklamowy, opatrzona w okładkę z materiału i wydana w dość nietypowym formacie B4. Przy tytule podana jest pełna nazwa zakładu - Stocznia Gdańska Przedsiębiorstwo Państwowe, Gdańsk ul. Doki 1, Telefon 320-41, Telegr. STOGDA Gdańsk. Przypomnę, że stoczni imię Lenina nadano siedem lat później, w roku 1967. Poza krótką informacją na temat osiągnięć przedsiębiorstwa podaną w trzech językach: polskim, rosyjskim i angielskim publikacja zawiera 14 kart z rysunkami, akwarelami, pastelami i ani słowa o ich autorze. Rozumiem, że w tym wypadku sztuka przemówiła za niego, choć pewnie w tamtym czasie szkice te potraktowane były w zupełnie innych kategoriach.
Zapis życia stoczni dokonany przez artystę w drugiej połowie lat 50. z jednej strony daje wspaniały obraz rozwijającego się zakładu pracy, z drugiej zaś prezentuje wielki talent malarza. Suchanek pozbawiony pozostałości po socrealizmie wprawną ręka wytrawnego artysty, dość wiernie oddaje specyfikę pracy stoczni. Jak się wydaje duży wpływ na jego twórczość wywarli jego akademiccy profesorowie w Krakowie Józef Mehoffer i Teodor Axentowicz, ale w prezentowanych pracach da się zauważyć duży wpływ późniejszej znajomości z Leonem Wyczółkowskim. Suchanek daje popis swoich niezwykłych umiejętności. Buduje klimat i atmosferę ciężkiej pracy, zaledwie paroma swobodnymi kreskami. Szkice te powstawały na zamówienie stoczni widać więc, pewną staranność, w odtwarzaniu szczegółów. W podobnych pracach jedynie dorównywali mu Marian Mokwa i Stanisław Chlebowski. Suchanek pomimo swoich związków z Gdynią w pewnym momencie nieoficjalnie uznany został za malarza Stoczni Gdańskiej, tak jak Henryk Baranowski za malarza Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni.
Prawie wszystkie z prezentowanych prac przedstawiają statki budowane w Stoczni Gdańskiej, to drobnicowce typu B54, budowane od roku 1955. Do momentu wydania publikacji w roku 1960 artysta mógł obserwować budowę 7-8 jednostek początkujących cała serię 29, z których 16 pływało pod banderą Polskich Linii Oceanicznych z portem macierzystym w Gdyni.
Pierwszym z serii był m/s Marceli Nowotko. Drobnicowce te były chlubą polskiego przemysłu stoczniowego, stanowiły symbol nowoczesności i zadecydowały o bardzo wysokiej pozycji na świecie gdańskiego przedsiębiorstwa. Później do budowy tych jednostek włączyły się jeszcze stocznie w Szczecinie i Gdyni. Projektantem ich był prof. Jerzy Pacześniak z udziałem prof. Witolda Urbanowicza. Jako pierwsze polskie statki otwierały linie żeglugowe do Australii, Japonii, USA.
Natomiast z ich udziałem miały miejsce trzy poważne zdarzenia, które pochłonęły ofiary w ludziach. W czerwcu 1960 roku podczas obchodów Dni morza, które miały miejsce w Szczecinie, na wprowadzanym właśnie do służby m/s Janek Krasicki, urwał się nadmiernie przeciążony trap, na skutek odniesionych ran zmarły wówczas trzy osoby. 13 grudnia 1961 roku w Stoczni Gdańskiej na m/s Maria Konopnicka w ładowniach statku wybuchł pożar, zginęło 22 stoczniowców. W roku 1979 spalił się na Bałtyku m/s Reymont, zginęło dwóch marynarzy, a po procesie, nie mogąc pogodzić się z wyrokiem zawieszenia na pewien czas w prawach wykonywania zawodu, kapitan popełnił samobójstwo.
Dwa statki tej serii m/s Bolesław Bierut i m/s Djakarta na skutek zablokowania w 1967 roku w czasie wojny sześciodniowej, osiem lat spędziły w Kanale Sueskim na Jeziorze Gorzkim. Polskie Linie Oceaniczne po ośmiu latach postoju sprzedały statki armatorowi greckiemu.
Antoni Suchanek, jeszcze kilkakrotnie później wracał do malowania tych udanych statków. Znanych jest jeszcze parę obrazów, na których przedstawiał te dziesięciotysięczniki, w różnych portach, statki które Polsce przysporzyły wiele renomy i eksportowane były do wielu krajów. Oto jeszcze jeden z nich prawdopodobne namalowany w Gdyni (ok. 1968 ) trudno określić który bowiem były bardzo podobne do siebie.
Antoni Suchanek (1901 Rzeszów - 1982 Gdynia)
Antoni Suchanek był realistą, wychowanym na solidnej szkole krakowskiego malarstwa. Technikę rysunku i umiejętności graficzne doprowadził do doskonałości. Studiował w pracowni Józefa Mehoffera i Teodora Axentowicza, od którego nauczył się sprawnie operować pastelami. Jak większość wybitnych malarzy młodopolskich otworzył się, również na modne wówczas szkoły malarstwa wiedeńskiego i monachijskiego. Po ślubie w 1924 roku, Suchanek osiedlił się w Bydgoszczy, gdzie do jego dotychczasowych doświadczeń dołączyła znajomość z Leonem Wyczółkowskim, który zamieszkiwał w pobliskim Gościeradzu. Właściwie ta znajomość w pełni utrwaliła jego umiejętności i wywarła największy wpływ na jego malarstwo. Był to również czas wyjazdów nad morze, które stało się głównym tematem jego prac. Artysta do czasów wojny wielokrotnie wystawiał w Zachęcie, należał do Ligii Morskiej i Kolonialnej, działał w Sekcji Morskiej Polskiego Towarzystwa Artystycznego. Mieszkał wówczas już w Warszawie, skąd w czasie wojny trafi do Oświęcimia za powiązania z Komendą Główną AK. Po wojnie artysta osiadł w Orłowie. Wraz z Marianem Mokwą, Franciszkiem Szwochem, Stanisławem Roliczem i Eugeniuszem Dzierzenckim założyli w Gdyni Grupę Polskich Marynistów. Jego talent rozkwitł na Wybrzeżu, malował dużo, przede wszystkim morze i jego ulubiony motyw załamującą się morską falę podczas sztormu. Lubił malować również portrety i kwiaty ale nigdy nie szukał nowych dróg wypowiedzi artystycznej i nie eksperymentował, do końca swych dni pozostał wierny solidnej szkole krakowskiego malarstwa.
Stanisław Seyfried
- 21/02/2018 19:59 - Ignacy Klukowski – Portret z morzem w tle
- 29/01/2018 18:17 - Rosvita Stern: Kocham Sopot
- 18/01/2018 19:59 - Profesor Wiesław Zaremba artysta z Uniwersytetu Sabanci
- 11/01/2018 10:37 - Marie Seeck - malarka z Prus Wschodnich
- 08/01/2018 19:01 - Wyspiański w Krakowskim Muzeum Narodowym
- 22/12/2017 15:00 - XII spotkanie „W drodze” Danuty Joppek
- 15/12/2017 09:47 - W atelier WL4 zgaszono światło
- 05/12/2017 15:36 - Gdański modus Andreasa Stecha
- 27/11/2017 16:56 - „Podkręcony” kolor i silne kontury profesora Czesława Tumielewicza
- 21/11/2017 17:43 - Albert Lipczinski - zapomniany sopocki malarz