Ze sfery publicznej znikną nazwiska i pseudonimy osób oraz nazwy organizacji niosących za sobą gloryfikację totalitaryzmu w jego komunistycznej, bolszewickiej odmianie. Ustawa o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego weszła w życie 2 września br. Według tej ustawy w przestrzeni publicznej nie powinny funkcjonować nazwy ulic i obiektów, które mogą być odczytane jako aprobata lub upamiętnienie systemu totalitarnego.
Tymczasem w obrońców historycznej pamięci przystroili się we wtorek pomorscy samorządowcy. I to nie byle jacy. Pod tym ostrym w swej treści listem podpisali się Mieczysław Struk, marszałek województwa pomorskiego, Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska, Jan Kleinszmidt, przewodniczący sejmiku wojewódzkiego, Jacek Karnowski, prezydent Sopotu, Robert Biedroń, prezydent Słupska, Andrzej Krzysztofiak, burmistrz Kwidzyna, Mirosław Pobłocki, prezydent Tczewa, Witold Namyślak, prezydent Lęborka, Mieczysław Gołuński, burmistrz Kartuz i Marek Szulc, burmistrz miasta i gminy Prabuty.
- Stawianie domyślnego znaku równości między ustrojem zdrajców, którzy zamordowali „Inkę” i „Zagończyka”, a kolejnymi rządami Polski po 1989 roku jest zbyt daleko idącym i bolesnym uproszczeniem – napisali w liście otwartym do prezydenta Andrzeja Dudy.
Przypominają, że od lat i na wiele sposobów przywracali oni pamięć o Żołnierzach Niezłomnych.
Godzi się więc i im co nieco przypomnieć. Amnezja bowiem, choć użyteczna, ale i bywa zgubna w polityce.
Otóż po 27 latach przemian samorządy będą miały rok na usunięcie z przestrzeni publicznej nazw upamiętniających osoby, organizacje, wydarzenia i daty symbolizujące komunizm lub propagujące go.
Chodzi o nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej, czyli dróg, ulic, mostów i placów, nadawane przez jednostki samorządu terytorialnego. Nie mogą one upamiętniać osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących komunizm lub inny ustrój totalitarny, ani takiego ustroju propagować.
Za propagujące komunizm uważa się także nazwy odwołujące się do osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących represyjny, autorytarny i niesuwerenny system władzy w Polsce w latach 1944-1989. Będą się mogli wykazać jeszcze lepszą pamięcią historyczną. A jakie są ku temu okazje? Przypomnijmy kilka, doprawdy wręcz pierwsze „z brzegu”. I tak np. w Słupsku do zmiany nazwy kwalifikuje się co najmniej kilka ulic upamiętniających komunistów i bolszewików. Są to m.in. ulice Franciszka Fiedlera, ze stażem jeszcze w SDKPiL, przy której mieści się miejskie przedszkole im. Kubusia Puchatka i Gwardii Ludowej.
W Gdyni ul. Gen. Zygmunta Berlinga, legionisty Piłsudskiego, kawalera Virtuti Militari, który w obozie w Starobielsku poszedł na współpracę z NKWD w 1940 r., sąsiaduje z ul. Płk Dąbka, bohaterskiego obrońcy Kępy Oksywskiej.
W Cewicach są ulice Wandy Wasilewskiej i Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego.
W Krynicy Morskiej jest ul. Karola Świerczewskiego „Waltera”, bolszewika, generała pułkownika Armii Czerwonej, który w 1918 r. walczył przeciw oddziałom „białych”, komisarza politycznego Armii Czerwonej, tłumiącego krwawo antybolszewickie powstanie Pawło Skoropadskiego i walczącego przeciwko wojskom Piotra Krasnowa i Antona Denikina.
Ten bolszewicki renegat podczas wojny polsko-bolszewickiej na własną prośbę trafił na Front Zachodni i walczył wraz z armią Michaiła Tuchaczewskiego przeciwko oddziałom Wojska Polskiego.
W czasie krwawej wojny w Hiszpanii zaprzyjaźnił się z kolei z Ernestem Hemingwayem, na tyle, że ten „jeden z pożytecznych idiotów Zachodu” w książce „Komu bije dzwon” uwiecznił go jako generała Golzao.
W listopadzie 1941 Świerczewski udowodnił swoją niekompetencję. Nad Wiaźmą na skutek jego błędów, cała dywizja została rozbita, a z 10 tysięcy żołnierzy mu podlegających przy życiu pozostało… pięciu. Świerczewski wówczas już większość rozkazów wydawał w stanie upojenia alkoholowego. Opisywał to m.in. Zygmunt Berling. W 1944 „Walter”, który się „kulom nie kłaniał” został dowódcą II Armii WP. Na terenie Łużyc i Czech w 1945 podczas operacji łużyckiej (budziszyńskiej) II Armia WP przez jego pijaństwo poniosła ogromne straty w zabitych i rannych.
I w reszcie na gdańskim Przymorzu jest ul. Dąbrowszczaków, czyli kondotierów walczących po stronie Frontu Ludowego w Hiszpanii. O czym zresztą mieliśmy okazje mówić przed kilku miesiącami w komentarzach na antenie publicznego radia.
Dla przypomnienia więc gdańskiemu włodarzowi.
W lipcu 1936 roku grupa emigrantów politycznych oraz uczestników międzynarodowej spartakiady robotniczej w Barcelonie wstąpiła do katalońskiej milicji republikańskiej i wraz z tzw. Centurią im. Ernsta Thälmanna wymaszerowała na front aragoński.
Czego bronili i o co walczyli „Dąbrowszczacy”?
Wcześniejszy pięcioletni okres rządów republikanów (1931-36) zamienił Hiszpanię w kraj chaosu. W 1931 roku biskup Toledo, prymas Hiszpanii, został skazany na banicję. Pięć lat później komuniści, wpierani przez anarchistów i socjalistów pod wodzą Largo Caballero, zdobyli władzę w lutym 1936 roku i stworzyli Frente Popular – Front Ludowy.
Hiszpania celebrowała koniec demokracji. Mnożyły się napady, masowe plądrowanie i profanowanie kościołów, mordy księży, gwałty i mordy na zakonnicach, zabójstwa świeckich katolików. I tak 105 księży i wiernych zostało zabitych w Toledo (hiszpańska stolica katolicyzmu) w ciągu dwóch miesięcy oblężenia.
Ojciec Pedro Ruiz de los Pańos, dyrektor Braterstwa Diecezji Księży w Hiszpanii i animator seminariów duchownych, został zastrzelony przed szpitalem. Papież Jan Paweł II beatyfikował go 1 października 1995. Rektor seminarium w Toledo - Jose Sala, zginął razem z nim. Bezcenne dzieło sztuki - Biblia św. Łukasza, została wyniesiona z katedry w Toledo i zniszczona.
„Republikę” wspierał czołgami i lotnictwem Związek Sowiecki. Stalin słał swoich doradców. Przy okazji pozyskując drogą „ekspropriacji” skrzynie ze złotem skarbu Hiszpanii.
Brygady Międzynarodowe ściągały awanturników ze wszystkich stron świata. Do Hiszpanii spłynęło ponad 50 tys. brygadierów. Znaleźli się wśród nich sowiecki kondotier pułkownik Karol Świerczewski „Waler”, późniejszy jugosłowiański dyktator Josip Broz „Tito”, a także anarchiści jak George Orwell (walczył w milicji POUM, a doświadczenia z wojny opisał w „Hołdzie Katalonii”, wynaturzenia rewolucji w „Folwarku zwierzęcym”, a zagrożenia totalitarne w „1984”).
W tym czasie zaczął się terror jakiego Hiszpania nie znała. Szalała Wojskowa Służba Dochodzenia pod nadzorem sowieckiego GPU oraz hiszpańska „Czeka” nadzorowana przez NKWD. Komintern słał do Madrytu i Barcelony setki agentów.
W tym czasie w Barcelonie emigranci wspólnie z przybyłą z Paryża grupą Polaków ze Stanisławem Matuszczakiem, Stanisławem Ulanowskim ps. „Bolek” i Antonim Kochankiem utworzyli oddział ciężkich karabinów maszynowych nadając mu imię gen. Jarosława Dąbrowskiego w składzie tzw. kolumny „Libertad”.
Co prawda walczyli mężnie, jak desperaci – to należy im przyznać.
Pod koniec października 1936 roku grupa im. gen. J. Dąbrowskiego została skierowana do miejscowości Albacete, gdzie rozpoczęto tworzenie brygad międzynarodowych i gdzie było dowództwo brygad. Tak jak wszystkie Brygady Międzynarodowe. Od listopada 1936 roku batalion „Dąbrowszczaków” został włączony w skład XIII brygady międzynarodowej gen. „Lukacsa” Máté Zalka. Brygada była organizowana i nadzorowana przez Komintern i NKWD.
28 grudnia 1936 roku batalion został przerzucony pod Guadalajarę z zadaniem opanowania ważnego węzła drogowego Madryt – Saragossa oraz Madryt – Sigüenza i odcięcia wojskom rebelianckim dróg do baz zaopatrzeniowych. Batalion w czasie bitew odparł wszystkie ataki. Za to 1 maja 1937 roku otrzymał ofiarowany przez Komitet Centralny Komunistycznej Partii Polski sztandar.
Nie mogą już być patronami ulic m.in.: Zygmunt Berling, „Dąbrowszczacy”, Teodor Franciszek Duracz, Gwardia Ludowa, Armia Ludowa, Władysław Kniewski, Henryk Rutkowski, Aleksander Kowalski, Janek Krasicki, Julian Leszczyński „Leński”, Zygmunt Modzelewski, Marceli Nowotko, Polska Partia Robotnicza, PKWN, Stanisław Popławski, Henryk Raabe, Hanna Krystyna Szapiro-Sawicka, Lucjan Szenwald, Karol Świerczewski „Walter”, Związek Walki Młodych, Związek Młodzieży Polskiej, Aleksander Zawadzki, Michał Żymierski.
Podpisani pod tym dokumentem samorządowcy m.in. Mieczysław Struk, pomorski marszałek i Witold Namyślak, burmistrz Lęborka, wypominając Andrzejowi Dudzie, że on „przyjął na siebie niełatwy obowiązek walki z Niepamięcią, wymazaniem, zadeptaniem tych ludzi i wartości, które są nam wszystkim bliskie, a narzędziem w tym dziele ma być fałszowanie historii Polski ostatnich 27 lat”, walkę z niepamięcią publiczną przykrywają tym samym niepamięcią osobistą co do przebiegu własnych karier.
Artur S. Górski
- 23/09/2016 15:54 - Sopockie co nieco: Parcie na szkło
- 23/09/2016 15:50 - Akapit wydawcy: Skecz Adamowicza
- 19/09/2016 08:04 - Latarką w półmrok: Futbol na peryferiach
- 15/09/2016 19:13 - Sopockie co nieco: Co mnie gryzie?
- 11/09/2016 18:12 - Akapit wydawcy: POmorski nepotyzm
- 06/09/2016 17:36 - Sopockie co nieco : Narzędzia władzy
- 01/09/2016 17:16 - Akapit wydawcy: Sierpy Sierpnia
- 01/09/2016 17:13 - Sopockie co nieco: „Sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie”?
- 24/08/2016 15:56 - Sopockie co nieco: Dworzec, galeria czy drzewo?
- 18/08/2016 18:10 - Akapit wydawcy: Chory na rynek, zdrowy na targ