Z Jerzym Jędykiewiczem, niegdysiejszym pomorskim baronem Sojuszu Lewicy Demokratycznej, ostatnim wojewodą gdańskim PRL, inż. hydrotechnikiem, pierwszym budowniczym elektrowni jądrowej w Żarnowcu w latach 1982-88, byłym szefem Energobudowy rozmawia Artur S. Górski.
- Żarnowiec, Choczewo, Gąski to trzy potencjalne lokalizacje elektrowni jądrowej wskazane przez jej inwestora Polską Grupę Energetyczną. Wszystkie trzy miejscowości leżą w pasie nadmorskim. Ostateczną lokalizację poznamy do końca 2013 roku. Jak pan ocenia szanse lokalizacji elektrowni w Żarnowcu?
Jerzy Jędykiewicz: Za lokalizacją elektrowni w Żarnowcu przemawia przychylność dla niej lokalnego środowiska, zarówno samorządowców jak i lokalnej społeczności. O takie rozwiązanie zabiega też marszałek województwa pomorskiego. Zatem klimat dla inwestycji jest sprzyjający. Jednak jest problem chłodzenia reaktora. Kluczowa jest kwestia chłodzenia, czyli zasoby wody. Przy planowanej jej wielkości, czyli dwa razy po 1500 Megawatów Jezioro Żarnowieckie nie wystarczy. Można ten problem rozwiązać poprzez doprowadzenie kanałami wody morskiej i jej wcześniejsze odsolenie. Ale to rozwiązanie podnosi koszt inwestycji.
- Jest jeszcze alternatywa chłodzenia kominowego…
Jerzy Jędykiewicz: Woda krąży w systemie zamkniętym, wymuszonym przez ruch powietrza. System odprowadzania ciepła w chłodniach kominowych jest powszechnie stosowany. Hiperboliczne chłodnie widoczne są w krajobrazie wielu regionów, w Polsce widać je na przykład w Opolu i w Bełchatowie. Jednak na Pomorzu, gdzie wrażliwość na zachowanie walorów krajobrazowych jest wysoka, byłyby trudne do zaakceptowania. Zatem szanse Żarnowca oceniam na 40:60.
- W 1982 roku próbowaliście rozpocząć program energetyki jądrowej. Był pan wówczas dyrektorem Energobloku Wybrzeże. Historia zatacza koło?
Jerzy Jędykiewicz: Przed trzydziestu laty w Żarnowcu i okolicach było szczere pole i jedna wieś. Wchodziliśmy tam z pracami. Od tego czasu wiele się zmieniło w technologiach, gospodarce, o polityce nie wspomnę.
- Jest poważny opór społeczny przeciwko lokalizacji elektrowni atomowej w pobliżu miast.
Jerzy Jędykiewicz: Ależ planowane lokalizacje dzieli od aglomeracji 50 kilometrów. Spójrzmy na Francję, Niemcy, Stany Zjednoczone, gdzie elektrownie zlokalizowane są na obrzeżach miast.
- Na naszym postrzeganiu energetyki jądrowej ciągle ciąży odium Czarnobyla. Po 1986 r. gwałtownie wzrosła fala protestów przeciwko budowie elektrowni. Na Ukrainie były błędy konstrukcyjne i zabrakło kultury bezpieczeństwa, ale wysokorozwinięta Japonia też nie ustrzegła się katastrofy. Elektrownia Fukushima, która co prawda oparła się siłom natury, ale uległa uszkodzeniu. Niemcy też wycofali się z energetyki jądrowej.
Jerzy Jędykiewicz: We Francji z energii atomowej pozyskiwane jest 76 procent energii. W Stanach Zjednoczonych i we Francji edukacja prowadzona jest już w szkołach podstawowych. Wysokorozwinięte gospodarki nie poradzą sobie bez elektrowni atomowych. Naturalnie trzeba mądrze uświadamiać społeczeństwo. Jest to de facto bardzo bezpieczne rozwiązanie...
- Awaria w elektrowni Fukushima w Japonii, po marcowym trzęsieniu ziemi i tsunami, spowodowała jednak, że niemiecki rząd ogłosił moratorium na wdrożenie tej ustawy i nakazał wyłączenie siedmiu najstarszych elektrowni jądrowych…
Jerzy Jędykiewicz: Jestem gotów założyć się o butelkę Chivas Regala, że za dwa lata Niemcy wrócą do programu energii atomowej i zaczną prace nad uruchomieniem kolejnych elektrowni atomowych. Co prawda nakłady na ten rodzaj energetyki są wyższe niż przy elektrowniach konwencjonalnych, ale po siedmiu latach już się bilansują. Koszt wygaszenia reaktora nie są zaś wysokie.
- Wracamy na krajowe podwórko. Rada nadzorcza Polskiej Grupy Energetycznej powoła lada dzień prezesa kluczowej spółki energetycznej Polskiej Grupy Energetycznej. Ostateczna decyzja o tym, kto pokieruje największą w kraju spółką energetyczną zapadnie 1 marca. Wydaje się, że wybór na to stanowisko Krzysztofa Kiliana, absolwenta Politechniki Gdańskiej i liberała, przyjaciela premiera Tuska, jest przesądzony…
Jerzy Jędykiewicz: I to będzie dobra zmiana jakościowa. To fachowiec dużego formatu, były minister telekomunikacji i wiceprezes Polkomtelu. Szkoda tylko, że energetyka nie ma szczęścia do inżynierów energetyków na fotelach prezesów. Jednak nowy prezes, wsparty przez ekspertów powinien sobie poradzić przy rozmowach z dyrektorami elektrowni, zarządzającymi sieciami przesyłowych, dystrybutorami energii i innymi operatorami na rynku energii. Kilian, mieszkający zresztą na Pomorzu, będzie jednym z decydujących o lokalizacji elektrowni. Ostateczna decyzja będzie po stronie rządu. Ale PGE to ważny gracz, mający w ręku prawie połowę rynku wytwarzania energii w kraju.
- 29/02/2012 19:28 - Zmiany kadrowe w Grupie Lotos
- 29/02/2012 17:18 - Gdańsk na Międzynarodowych Targach Inwestycyjnych MIPIM 2012 w Cannes
- 29/02/2012 17:13 - Euro 2012 flash mob do hitu Michela Telo - GALERIA
- 29/02/2012 15:02 - Targi mieszkaniowe nie znikną z kalendarzy developerów i potencjalnych klientów
- 29/02/2012 14:45 - Jubileusz par małżeńskich
- 29/02/2012 14:20 - Szybki Internet na Pomorzu
- 29/02/2012 13:47 - Posprzątaj po swoim psie!
- 28/02/2012 13:10 - Casting na UEFA Euro 2012
- 28/02/2012 10:28 - Sąd w Sopocie zwraca akt oskarżenia prezydenta Sopotu do uzupełnienia
- 28/02/2012 10:21 - Szukasz pracy? Zostań opiekunem domowym