Przez 68 lat nie mogliśmy doczekać się przekrojowej wystawy malarskiej poświęconej artystom tworzącym w Gdańsku. W końcu małe Muzeum Sopotu, o wiele za małe jak na taką wystawę, pokazało, co prawda kolekcję złożoną ze zbiorów prywatnych, jednak wydaje się, że takiej prezentacji gdańskiej twórczości, obejmującej drugą połowę XIX i pierwszą połowę XX wieku jeszcze nie było. Wystawę przygotowały dyrektor sopockiego muzeum Małgorzata Buchholz-Todorowska i kurator prezentacji Wioleta Kmiecik.
Pierwszoplanową postacią wydarzenia był gdański kolekcjoner Andrzej Walas, niegdyś znany szermierz, a później jeden z najlepszych polskich rugbystów, reprezentujący przez blisko 15 lat barwy naszego kraju na arenach międzynarodowych. Andrzej Walas przedstawił kolekcję malarstwa, która jest wynikiem 30 lat fascynacji gdańską sztuką, oparta jest na olbrzymiej wiedzy, a jego zbiory bibliofilskie z zakresu gdańskiej sztuki mogłyby wzbogacić wiele naukowych bibliotek. Zaledwie kilka obrazów uzupełniło tę wystawę, dwa z nich, to dzieła Wilhelma Augusta Stryowskiego, pochodzące od innego gdańskiego kolekcjonera. Oba obrazy: „Flisacy na polanie wśród wierzb” i „Flisacy nad Wisłą”, bardzo wysokiej klasy, nadały sopockiej wystawie rangę wydarzenia kulturalnego. W kolekcji Andrzeja Walasa znalazło się również parę „perełek”, między innymi bardzo rzadka akwarela, żyjącego zaledwie dwadzieścia parę lata, Carla Theobalda Gregoroviusa czy prace Eduarda Hildebrandta, Eugena Wintmüllera, Bernarda Maximiliana Sturmhoefela, Augusta von Brandisa, Fritza Augusta Pfuhle czy Wilhelma Aleksandra Meyerheima.
Otwarcie wystawy, stoją od lewej: kurator wystawy Wioleta Kmiecik, dyr. muzeum Małgorzata Bichholz-Todorowska, Andrzej Walas
Carl Theobald Gregorovius
Znana w XIX wieku gdańska rodzina Meyerhemów wydała na świat ośmiu malarzy, z których większość reprezentowała bardzo wysoki poziom i tworzyła w Gdańsku. Jeden z obrazów prezentowanych na wystawie, związanego z Berlinem Hermanna Meyerheima, prawdopodobnie najsłabszego z rodziny, wisi w towarzystwie obu prac Stryowskiego, przepaść jaka dzieli obrazy może budzić pewne emocje. Podobnie wiszący w pobliżu bardzo słabiutki „landschaft”, przedstawiający Sopot, może powodować również zdziwienie. To właściwie, poza brakiem katalogu, jedyne dwa najsłabsze punkty wystawy. Brawa jednak dla organizatorów za decyzję pokazania w końcu malarstwa, którego za PRL-u nie można było nigdzie uświadczyć.
Wilhelm August Stryowski
Sam Andrzej Walas uważa, że w jego zbiorach jest jeszcze wiele obrazów reprezentujących podobny poziom artystyczny, lub w wielu wypadkach jeszcze wyższy, jednak po prostu zabrakło miejsca na ich prezentację. Warto również przywołać ważną rolę Sopockiego Domu Aukcyjnego, dzięki któremu na wystawę trafiły oba obrazy Stryowskiego. Jeszcze słowo o samej prezentacji. Zobaczyliśmy dzieła gdańskich artystów, którzy malowali na przestrzeni 100 lat, od romantyzmu poprzez naturalistyczny realizm, impresjonizm, kubizm, ekspresjonizm do modernizmu.
Andrzej Walas
Tak spora prezentacja tylu dzieł, powstających w jednym miejscu, namalowana przez wielu twórców, pozwoliła na dostrzeżenie pewnego zjawiska. Mówię o pewnym stylu, lub raczej o pewnym klimacie malarstwa gdańskiego. Szczególnie widać to w pracach powstałych w Wolnym Mieście Gdańsku. Wiele prac nosi wspólny identyfikujący je mianownik, szczególnie zauważalny na poziomie koloru i formy. Być może jest to wynik pewnej specyfiki miasta, na którą składała się atmosfera i klimat wynikający z odmienności kulturowej, stworzony przez zamieszkującą tu wielonarodową społeczność.
Bernard Maximilian Sturmhoefel
Sopocka wystawa gdańskiego malarstwa otwiera drogę do pełniejszej prezentacji tej sztuki, jeszcze na wyższym poziomie z uwzględnieniem takich twórców jak: Albert Wilhelm Juchanowitz, Louis Friedrich Rudolf Sy, Carl Gustav Rodde, Otto Brausewetter czy pozostali członkowie rodziny Meyerheimów i Hildebrandtów. Obrazy gdańszczan, prezentowane często przed wojną, można było oglądać w specjalnie wybudowanej sopockiej galerii sztuki, obok Grand Hotelu. Dziś w tym miejscu znajduje się klub „Sfinks”. Czas pomyśleć o oddaniu starej „Kunsthalle-Nordpark” z powrotem na potrzeby gdańskiej sztuki.
Bernard Maximilian Sturmhoefel
Warto pomyśleć również o wspaniałej historii jaka spotkała Sopot po 1945 roku, kiedy powstała tu Państwowa Wyższa Szkoła Sztuk Plastycznych. Warto pamiętać o tym, że to tu w Sopocie rodziła się powojenna historia sztuki Polskiej. Tu tworzyła, grupa kolorystów polskich wykształcona w Paryżu przez Józefa Pankiewicza, konkurująca z ”Grupą Krakowską”. Czas pomyśleć o muzeum „szkoły sopockiej”, aby zachować dla potomnych sztukę , którą tworzyli: Artur Nacht-Samborski, Juliusz Studnicki, Józefa i Marian Wnukowie, Hanna i Jacek Żuławscy, Stanisław Teisseyre, Jan Wodyński, Janusz Strzałecki, Aleksander Kobzdej, a nieco później Jan Cybis, Piotr Potworowski i inni.
Wystawa w Willi Claaszena unaoczniła nam dobitnie jak ważne jest zachowanie ciągłości gromadzenia zbiorów, a przede wszystkim zmusiła do głębszej refleksji nad istotą sztuki w kurorcie. Dowodem na ważność sprawy niech będą te tłumy, które już odwiedziły wystawę.
Stanisław Seyfried (galeriaessey@wp.pl)
galeria-essey.pl
- 16/04/2013 20:41 - Nowa Galeria Morska CMM
- 15/04/2013 17:38 - O Gdańskich Targach i Stanisławie Chlebowskim
- 05/04/2013 20:05 - Nowy, nieznany obraz Johanna Carla Schultza
- 27/03/2013 11:01 - Skandalista Kazimierz Kalkowski
- 21/03/2013 18:31 - Carl Eduard Detloff – gdański romantyk
- 13/02/2013 13:39 - Malarstwo gdańskie XIX i XX wieku - „Kiedyś zakazane, dziś niedocenione”
- 10/12/2012 16:44 - Wschodnie klimaty Janusza Hankowskiego
- 25/09/2012 16:36 - Wspomnienie o Zuzannie Strzeleckiej „Zuli”
- 28/07/2012 14:47 - Malarstwo Elbląskie XX wieku - „Od Bertholda Hellingratha do Harrego Schultza”
- 15/05/2012 10:25 - Emile Gallè i inni - GALERIA