Gdańszczanie zasługują na proste chodniki

Drukuj

altRozmowa z Łukaszem Hamadykiem, kandydatem na radnego


Łukasz Hamadyk, radny osiedla Nowy Port, aktywista, zaangażowany działacz lokalny, dyrektor  reaktywowanego w 2009 roku KS Portowiec Gdańsk, kandydat do Rady Miasta Gdańska, nr 10 na liście PiS w okręgu nr 1 (Brzeźno, Nowy Port, Letnica, Młyniska, Stogi (z Przeróbką), Olszynka, Krakowiec-Górki Zachodnie, Wyspa Sobieszewska, Rudniki, Orunia, Św. Wojciech, Lipce).


- Na wstępnie śpieszę pogratulować. Portowiec w świetnym stylu awansował do A klasy, skąd pomysł na reaktywacje klubu po 40 latach nieobecności. Jak do tego doszło?
Łukasz Hamadyk: Gratulację przekażę zawodnikom. Pomysł zrodził się dużo wcześniej, jeszcze zanim zaangażowałem się w działalność w Radzie Osiedla. To takie marzenie z dzieciństwa. Nie rozumiałem dlaczego klub, który był tak ważnym ośrodkiem sportowym i spełniał funkcję społeczną nie mógłby funkcjonować w XXI wieku. Dzielnice potrzebują nie tylko boisk, ale także instytucji, które będą animatorami działań sportowych, taki był cel. Dzięki profesjonalnemu podejściu trenera oraz zawodników, którzy szybko zrozumieli czym jest Portowiec, udało się osiągnąć świetne wyniki. Ponieważ w Portowcu są najniższe składki w Trójmieście do klubu dołączają wciąż kolejne dzieci w różnym wieku. Sukcesem okazał się także autorski programu aktywizacji społecznej mieszkańców poprzez sport. Zdarzało się, że na mecz przychodziło ponad 300 osób nie tylko z Nowego Portu. Mamy pełen doping na meczach, także wyjazdowych! Dodatkowo organizujemy turnieje i konkursy. Stworzyliśmy alternatywę której dotychczas brakowało, teraz młodzież, ale także dorośli mają swoją pasję.

- Rada Osiedla była instytucją, która pozwoliła urzeczywistnić te marzenie?

Łukasz Hamadyk: Rada Osiedla objęła patronat nad klubem i przekazywała środki na pierwsze stroje dla najmłodszych i sprzęt dla klubu. Notabene właśnie w Radzie Osiedla doszło do spotkania inicjującego reaktywację klubu i działania wraz z fundacją Sport Pasją. Jeśli chodzi o mnie, to od kilkunastu dni nie zajmuję się już oficjalnie piłką nożną, jednak nadal służę pomocą. Od niedawna w Portowcu funkcjonuje sekcja koszykówki, zawodnicy grają w III lidze, i w tym projekcie pomagam kolejnym zapaleńcom. Obecnie zbieramy dzieci i młodzież do sekcji juniorskich. Jesteśmy także w trakcie tworzenia sekcji judo, więc jak widać, pracy mi nie brakuje. Chciałbym wprowadzić takie projekty we współpracy z  placówkami oświatowymi, jak w przypadku Zespołu Szkół Morskich i ZSO nr 5 w Nowym Porcie, w innych dzielnicach Gdańska. To jest piękna sprawa i dowód, że można brać sprawy w swoje ręce. Uważam, że właśnie rady osiedli powinny być takim łącznikiem pomiędzy mieszkańcami, urzędnikami czy instytucjami państwowymi. Powinny przecierać szlaki dla ludzi z podobnymi pomysłami, których naprawdę nie brakuje, trzeba tylko im pomóc.


alt


- Ma pan zaledwie 26 lat, studiuje pan politologię na Uniwersytecie Gdańskim, jednocześnie sprawuje pan obowiązki radnego osiedla Nowy Port. Skąd u młodego człowieka taki zapał do pracy społecznej?
Łukasz Hamadyk: Chyba się z tym urodziłem, wyniosłem to z domu rodzinnego. Uczono mnie, że nie warto siedzieć biernie się przyglądając i narzekać. Mój ojciec kiedyś sam walczył z ówczesnym systemem, za co rodzina była prześladowana a on sam internowany. Robiąc coś dla innych rozumiem jaki był tego sens poświęcenia się słusznej sprawie i po prostu nie mógłbym inaczej. Nie zawsze się wygrywa, jako radny osiedla nie udało mi się doprowadzić na przykład do wybudowania parkingu przed falowcem w którym mieszka kilka tysięcy ludzi a miejsc jest kilkadziesiąt, jednak nie poddaję się i wiem, że w końcu się uda. Gdy coś nie idzie nie załamuję rąk, wyzwala to we mnie dodatkowy zapał do działań. Z wykształcenia jestem także pedagogiem, to pomaga w kontaktach z ludźmi i daje motywację do poprawiania rzeczywistości.

- Dlatego zdecydował się pan kandydować?
Łukasz Hamadyk: Właśnie dlatego, że jako radny osiedla nie udało się dokończyć kilku kwestii i pokonać niektórych barier. W dużej części owe bariery rodzą się w głowach. Wierzę, że będąc radnym mógłbym zrobić więcej i może udałoby się z niektórymi sprawami dość do konsensusu, w końcu to nasz wspólny dom. Inna sprawa, że Nowy Port nie ma swojego przedstawiciela w Radzie Miasta od dwóch kadencji, a na pewno na niego zasługuje. Tak się składa, że mój okręg, to dzielnice, które mają masę  tego typu problemów, ale też ogromny potencjał, trzeba go tylko wykorzystać. Recepta jest prosta - nie sprawiać wrażenia, że pozostawia się mieszkańców samych sobie, aktywizować ich do działania - a sukces gotowy. Odpowiadając na pytanie, uważam, że przeszedłem dobra szkołę w Radzie Osiedla, a kierunek studiów wybrałem też nieprzypadkowo. Czas na nowe pokolenie w Radzie Miasta, myślę, że to właśnie ten moment.

- Z jakim programem wyborczym startuje pan do Rady Miasta?

Łukasz Hamadyk: Jeśli chodzi o obietnice, to lubię kierować się słowami Platona, które wpaja mi także mój wykładowca doktor Jarosław Och, że o wyborze powinny decydować nie obietnice, a dokonania.  Będąc w Radzie Osiedla byłem aktywny na wielu płaszczyznach, a Portowiec to nie jedyny sukces. Po wpisaniu mojego nazwiska w dowolnej wyszukiwarce można znaleźć wiele artykułów prasowych mówiących o mojej działalności indywidualnej i drużynowej wespół z radą. Jednak jest kilka pomysłów, które chciałbym przenieść także na inne dzielnice. Chociażby propagować aktywizację mieszkańców na wzór Portowca, a przede wszystkim dążyć do utworzenia rad osiedli na wszystkich dzielnicach w których ich brakuje na przykład Brzeźnie, Stogach, Przeróbce, Oruni i pozostałych. Twierdzę, że to właśnie jest „koszula bliższa ciału mieszkańca”. Chciałbym się skupić na kontynuowaniu swojej działalności na większą skalę. Gdańszczanie zasługują na proste chodniki, porządne drogi i miejsca parkingowe. Należy postawić na promocję miasta poprzez ożywienie dzielnic mających dostęp do wody. Nie może być tak, aby przy samej plaży w Brzeźnie od lat mieszkańców i turystów straszyła wielka dziura gdzie obiecano wybudowanie hotelu na wzór przedwojenny ”Hali Brzegowej”, będącej prawdziwą perełką pasa nadmorskiego. Mam jeszcze jedno pragnienie, mianowicie pełnowymiarowe i wielofunkcyjne boisko w Nowym Porcie, gdzie swoje mecze rozgrywałby nie tylko Portowiec, ale służyłoby ono także mieszkańcom innych dzielnic. Można by organizować na nim wspólne imprezy sportowe, integracyjne, kulturalne. Tego brakuje, a warto poznawać sąsiadów z innych osiedli i poszerzać horyzonty, w końcu Gdańsk jest jeden. Jeśli już jesteśmy przy retoryce sportowej wyjawię, że moje hasło wyborcze a jednocześnie pozycja na liście, to właśnie „strzał w 10”. Uważam, że jako mieszkańcy wszyscy gramy w jednej, gdańskiej drużynie. Rywalizujmy z innymi miastami, a nie ze sobą.

- Startuje Pan z listy PiS. Czy przynależność partyjna, będzie miała wpływ na podejmowane przez pana decyzje?
Łukasz Hamadyk: Bycie radnym zawsze traktowałem jako obowiązek, nigdy jako przywilej. Nie wyobrażam sobie aby w myśl źle pojmowanej dyscypliny partyjnej podjąć decyzję wbrew interesowi gdańszczan. Wierzę, że PiS jest organizacją w której nigdy nie będę musiał stawać przed wyborem interesu partyjnego, a interesu tych którym urzędnik powinien służyć. Jeśli miałby być inaczej, to proszę przeanalizować to co powiedziałem i odpowiedzieć sobie jakiego dokonałbym wyboru. Gdańsk zobowiązuje.
Rozmawiał Rafał Szultk


Inne artykuły związane z:
Related news items:
Newer news items:
Older news items: