Sport był, sport jest, sport będzie. Sport od zarania dziejów. Sport – jak i świat – wciąż się zmienia. Sport wczoraj, sport dziś. Niekiedy podobieństwo znaleźć trudno. Sport to rekreacja, sport to zdrowie, sport to widowisko, sport to emocje. No i stop! Bo dziś to kasa głównie. I ta kasa sport zmienia; ten sport gubi, niestety. Gubi jego wartości. Co by tu nie mówić, czym by się nie usprawiedliwiać, świat niszczy ten sport. Więcej pieniędzy, mniej wartości. Przykre, ale prawdziwe.
Nasze czasy. Nasz Gdańsk. I nasze już siedemdziesiąt lat po wyzwoleniu. I dwa sporty. Tamten i ten. Tamten spontaniczny i dzisiejszy, raczej rachunkowy. Tamte i te pieniądze, choć też tamte i te obiekty. Tamten i ten świat techniki. Stąd pewnie wtedy podwórko i pokopać, podwórko i dwa ognie, a dziś fotel w chałupie, komputer, internet i... No właśnie. Pograć w internecie. Sport? Czasu szkoda. A jeśli tata gdzieś na trening zaprowadzi, to zaraz i pytania – więcej taty niż pociechy – głównie o pieniądze. Kiedy, za ile, czy warto?
Gdańsk. Gdański sport anno 2018. I od razu pytania: gdzie tamte gry halowe, gdzie sporty walki, gdzie kajaki czy kolarstwo, ba, gdzie tamta lekkoatletyka, nawet? Albo i kluby. Tamte najczęściej wielosekcyjne. Jakby kluby innej wersji. Tamta Lechia czy Stoczniowiec, tamta Gwardia/Wybrzeże czy Gedania, AZS czy Conradia, Spójnia czy Start itd. itp.. Nazwa ta sama, klub z innej wersji, powtórzę. Tamte czasy. Bieganie z imprezy na imprezę, z hali do hali, z meczu na mecz... Brawo Krysia, Brawo Romek, Brawo Edek! Albo ociekający kroplącym się potem sufit hali przy 3 Maja i „Korsarz, mistrzu nasz!”. Nasz Gdańsk wtedy, nasz sport, nasze dziewczyny, nasze chłopaki. Było i dobrze, że choć we wspomnieniach zapisane zostało.
Wiem, wiem! Inny świat i inny sport. Wszystko inne. Glob na głowie stanął. Prawie wszystko dziś to komputer, prawie cały dzień to internet. Pamiętam – ze trzy, cztery dekady temu – moje podróże, moje relacje z kraju, z Europy, ze świata nawet. Telefon, wielokrotne próby łączności z redakcją i maszynistką, oczywiście. Potem te krzyki do słuchawki, szybko! Szybko, Trudzia! Zaraz w drukarni gazetę zamykają... No i to niezapomniane rendez-vous ze sportem. Tamten i ten. Wczoraj i dziś. Gonić go! Ucieka! Oby tylko we wspomnieniach go potem nie szukać, albo w rejestrach jedynie.
Gdańska potęga! Jeszcze tak niedawno, jak się wydaje. Antkiewicz i Chychła, Krzesińska i Jóźwiakowska, Marko i Krupowa, Zimny i Pawłowski itd., itd.. Co było a nie jest...
Albert Gochniewski
- 05/11/2018 09:25 - Akapit wydawcy: Adamowicz prezydentem - Płażyński szefem rady
- 31/10/2018 21:34 - Sopockie co nieco: Trzy Polski
- 30/10/2018 15:47 - Maciej Płażyński, człowiek z Polski solidarnej
- 30/10/2018 14:44 - Oblicza sportu: Siebie godni
- 26/10/2018 20:54 - Latarką w półmrok: Pawła odcienie nieprawdy
- 19/10/2018 20:02 - Akapit wydawcy: Posprzątać Gdańsk i okolice
- 16/10/2018 20:59 - Oblicza sportu: Jak przerwać ten serial?
- 13/10/2018 19:47 - Akapit wydawcy: Prawdy wyborcze
- 13/10/2018 19:43 - Sopockie co nieco: „Zdziczenie obyczajów?”
- 10/10/2018 08:27 - Oblicza sportu: Piłka w grze