Wierność szczegółów to podstawa

Drukuj

altRozmowa z Mariuszem Wójtowiczem-Podhorskim, miłośnikiem techniki wojskowej i historii II Wojny Światowej, autorem scenariusza paradokumentalnego komiksu wojennego "Pierwsi w boju"


- Musiał pan wykonać tytaniczny wysiłek przy zbieraniu materiałów do tego wydawnictwa. Ile czasu to zajęło? Czy w komiksie zostały przedstawione autentyczne postaci obrońców Poczty Polskiej?
Mariusz Wójtowicz-Podhorski: Koncept komiksu o obrońcach Poczty Polskiej powstał na bazie wydanego wcześniej komiksu o obronie Westerplatte. Ten pomysł dzisiaj ma dokładnie 6 lat. Przez ten czas materiały były nieustannie zbierane. Realizacja była troszeczkę utrudniona ponieważ tych ludzi już nie ma. Zostali w większości zamordowani poza kilkoma którzy przeżyli. Pomogło mi Koło Rodzin Byłych Pracowników Poczty Polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku. Rozmawialiśmy z rodzinami i komiks został przez nie naprawdę bardzo dobrze przyjęty. A co do reszty to wiadomo: książki, wspomnienia, relacje, zdjęcia zdobyte przy pomocy muzeum czyli wszystko to, co jest mi potrzebne jako scenarzyście oraz rysownikowi do tworzenia kadrów, nie tylko pierwszego planu, ale również tego drugiego i trzeciego by pokazać co tam się właściwie dzieje. Taki jest wymóg dzieła historyczno-komiksowego, czy takiego paradokumentalnego. Trzeba dbać o maksymalną wierność szczegółów. Taka była idea tworzenia komiksu „Pierwsi w boju”.


- Do kogo skierowany jest komiks?
Mariusz Wójtowicz-Podhorski: Komiks w tej właśnie formie jest skierowany oczywiście do młodzieży, ale ponieważ wielu ludzi wychowało się na komiksie, nawet starszych od nas, na przykład na przygodach Kajko i Kokosza, trudno powiedzieć, że jest tylko dla młodzieży. Nawet ludzie, którzy mają około 50 lat doskonale to medium znają, oni się na nim wychowali. Komiks trzeba umieć czytać. Osobom, które nigdy komiksu nie czytały na pewno jest nieco trudniej. 


alt


- Czy wydawca wywierał naciski lub miał jakikolwiek wpływ na kształt komiksu?
Mariusz Wójtowicz-Podhorski: Pomysł w jaki zostały przedstawione plansze w komiksie właśnie paradokumentalnym był właściwie moją ideą i moim projektem. Wydawca nie chciał w niego ingerować widząc, że „Westerplatte. Załoga śmierci” zostało bardzo dobrze przyjęte. W grę nie wchodził absolutnie jakiś komiks artystyczny, kolorowy, malowany. Chodziło o czarną kreskę, która być sugestywna, ale też dać działać  wyobraźni.


- W komiksie występuje bohater zbiorowy. Nie było pokusy, aby wpleść w całą historię jakiejś konkretnej postaci, z którą czytelnik mógłby się identyfikować?
Mariusz Wójtowicz-Podhorski: Nie, projekt tego nie zakładał. Podobnie sprawa wyglądała z „Westerplatte. Załoga śmierci”. Tam również bohaterem zbiorowym była załoga. Myślę, że sama forma komiksu paradokumentalnego wyklucza możliwość podania takiego głównego bohatera czy kilku bohaterów, z którymi można by się w jakiś sposób identyfikować. Są tutaj pewne postacie, które w całej historii bardziej się odznaczyły i częściej są pokazywane w kadrach, ale prowokowanie tego typu rzeczy nie jest oczywiście kierunkiem tego komiksu. Nie ukrywam, że „Westerplatte” jako ten pierwszy komiks było właśnie naszym pierwszym komiksem paradokumentalnym i w jakiś sposób otworzył ten rozdział. Został on zauważony i doceniony przez krytyków i recenzentów. Dotychczas nie było takich komiksów twardo opartych na źródłach, bardzo dokładnych w narracji, w tworzeniu dialogów czy ukazywaniu pierwszego, drugiego i trzeciego planu, dodatkowo wzbogaconych mocno ilustrowanym suplementem w postaci artykułu historycznego. Tym właśnie jest seria „Kroniki epizodów wojennych”.


- Można kroniki nazwać komiksem edukacyjnym?
Mariusz Wójtowicz-Podhorski: Myślę, że tak. Komiks został pozytywnie oceniony przez historyków Wojskowego Centrum Edukacji. Podkreślali oni, że są to pierwsze komiksy, które mają charakter, właśnie taki mocno merytoryczny, a przede wszystkim patriotyczny. Tak, to w pewien sposób komiks edukacyjno-wychowawczy.
Rafał Szultk 

Fot. Rafał Szultk

Related news items:
Newer news items:
Older news items: