Przed nami 38. derby Trójmiasta. Kto będzie wiódł prymat – Arka czy Lechia? Czy gdynianie w końcu przełamią trwający dekadę impas i pokonają największego rywala, czy to znowu biało-zieloni wygrają lub zremisują, utrzymując ekstraklasowe status quo między drużynami? Odpowiedź poznamy w piątkowy wieczór. Początek spotkania przy Olimpijskiej o 20.30.
Ten mecz jest jedną wielką niewiadomą. Oklepany slogan, że derby rządzą się swoimi prawami jest jak najbardziej słuszny, ale nie oszukujmy się – tak trudno przewidywać wynik w świętej wojnie nie było chyba nigdy. Lechia wciąż jest pod formą, niby ma przebłyski, ale potrafi też totalnie położyć mecz, jak ostatnio z Koroną. Zagrali, jakby przeciwko czemuś protestowali. A że sytuacji ku temu wydaje się być coraz więcej, taki scenariusz mógł się przecież wydarzyć. Arka natomiast punktuje całkiem nieźle, potrafi wysoko wygrać z Jagiellonią, ale nawet jej kibice twierdzą, że więcej w tym szczęścia niż umiejętności, że drużyna gra słabo i też jakoś ochoczo nie wyrokują wyniku derbów.
Tym bardziej, że na najwyższym szczeblu żółto-niebiescy – nawet w momentach, kiedy wydawali się lepsi od lechistów – nie potrafili w meczu uszczknąć więcej niż punkt. Od dziesięciu lat trójmiasto jest biało-zielone i w Gdyni chcą w końcu to zmienić. Problem polega jednak na tym, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane i zbytnia nadgorliwość może przeszkodzić gospodarzom piątkowego meczu w odniesieniu historycznego zwycięstwa. Takie mecze trzeba rozgrywać na chłodno, bo podpalanie się w kluczowych momentach wcale nie pomaga. Widać gołym okiem, że w Arce jest więcej sportowej złości i zaangażowania, ale za to w Lechii – mimo wszystko – wciąż więcej piłkarskiej jakości. I w takich meczach to właśnie ona może okazać się kluczowa.
Tak było w ostatnich derbach w Gdańsku, kiedy podopieczni Piotra Nowaka bez specjalnego wysiłku pokonali arkowców. Wcześniej w Gdyni również mogło tak być, bo gdańszczanie brylowali na boisku i tylko nieskuteczność Marco i Kuświka zadecydowała o tym, że gdynianie mieli szansę wyrwać punkt, a nie że był to pojedynek gołej dupy z batem. To jest właśnie to – wyrachowanie w kluczowych momentach. To jedyny sposób na sukces w tym spotkaniu.
A kto będzie górą? Jedni i drudzy bardzo chcą. Nawet muszą. Jedni, żeby w końcu przerwać fatalną passę. Drudzy, żeby pokazać, że jednak potrafią grać i zależy im na grze w Lechii. Ale patrząc na ostatnie spotkania obu ekip, wydaje się, że tym razem szala przechyla się nieznacznie na stronę żółto-niebieską. Wszystko przez dziurawą obronę biało-zielonych. Przy długich wrzutach z autów pod bramką Kuciaka może się gotować. Ale jest na to rada – indywidualne krycie i wyłączenie z gry Rafała Siemaszko, który przy swoim niskim wzroście potrafi jednak świetnie grać głową.
Zawodnicy Adama Owena muszą za to zacząć grać szybciej. Należy zmienić taktykę na ten mecz. Klasyczne 4-4-2 było by najlepsze. Ciaśniejsza obrona, zdobycie środka pola i piłki na dwójkę napastników mogą okazać się naprawdę zbawienne. Bo ostatnie spotkania pokazały, że sam Marco za wiele zdziałać nie może. Poza tym należy bezwzględnie wyrzucić ze składu Lewandowskiego. Od początku postawić na szybkość i nawet grę na wiwat w wykonaniu Balde oraz Oliveiry. Dla uspokojenia gry i wprowadzenia elementu zaskoczenia przydałby się także Sebastian Mila w końcowych minutach. To wciąż zawodnik, który jednym zagraniem może zmienić oblicze meczu. Arka będzie robić to samo – przez większość czasu lecieć na złamanie karku. Nie oszukujmy się, to nie będzie piękny mecz. Zobaczymy mnóstwo chaosu i tylko skuteczniejsi wyjdą z tego pojedynku zwycięscy.
Jeśli Lechia ten mecz przegra, zapewne posypie się cała lawina konsekwencji, z których bojkot kibiców będzie najłagodniejszą z nich. Bo przegrać można, ale po walce, zostawiając serce na boisku. Nie tak, jak z Koroną. Ale znów – może to było ukartowane? Druga sprawa – o czym mówi sam Leszek Ojrzyński – dwa takie mecze się nie zdarzają. I jest świadom tego, kto gra w Lechii, z kim jego zawodnicy będą musieli się zmierzyć. Niech to gdańszczanie pokażą na boisku. Że należy się ich bać. Że potrafią grać ładnie, skutecznie i walecznie. Że są drużyną i że Lechia to nie jest dla nich kolejny przystanek. Zagrajcie tak, jak z Lechem, Legią czy Zagłębiem, a utrzymacie prymat w Trójmieście. Po ostatniej katastrofie jest to wasz obowiązek.
Patryk Gochniewski
- 04/11/2017 09:04 - Derby Trójmiasta, czyli jak zraniony lew pożera ławicę śledzi
- 03/11/2017 22:02 - Umiejętności i ambicja - oceny lechistów po derbach
- 03/11/2017 21:45 - W Trójmieście bez zmiany - Lechia pany!
- 03/11/2017 21:44 - Trefl nie dogonił Espadonu
- 03/11/2017 12:31 - Po 10 latach Gafurow odchodzi z Wybrzeża
- 02/11/2017 19:23 - Janusz Makowski: Oddanie kibiców zostało mocno wystawione na próbę
- 02/11/2017 10:45 - Roman Józefowicz: W derbach trzeba zagrać na 300 procent żeby wygrać
- 02/11/2017 09:00 - Derby Trójmiasta: Drużyna z szansą na wygraną z gwiazdami futbolu
- 31/10/2017 22:59 - GKS Katowice zdominował MH Automatykę
- 31/10/2017 21:36 - Gdyńscy oldboje czekają na kolejne derby Trójmiasta