Wprawdzie marszałek pełniący obowiązki kandydata, Bronisław Komorowski, uważa, że wydobycie gazu łupkowego niekorzystnie wpływa na walory krajobrazowe naszej Ojczyzny, to jednak pierwsze wiercenia i wydobycie tego surowca ma ruszyć na Pomorzu jeszcze w tym miesiącu. O ile wiem, miało to nastąpić już w maju, ale widać – co się odwlecze, to nie uciecze. A donosi dziś o tym na swojej pierwszej stronie „Gazeta Wyborcza Trójmiasto”.
„To już nie wizje, ale realne działania - jeszcze w tym miesiącu kanadyjska firma rozpocznie eksplorację pierwszych złóż gazu łupkowego na Pomorzu. A samorządowcy liczą na powstanie potężnego koncernu, który za własne pieniądze zbuduje elektrownię atomową.” – czytamy w gazecie. Autor zdaje się sugerować, że tak naprawdę to my już nie w Polsce mieszkamy, ale w drugim Katarze. Biorąc pod uwagę wszystkie dotychczasowe alter ego naszego kraju, od drugiej Japonii począwszy, przez drugą Irlandię, a na arabskim emiracie kończąc, zaczynam się obawiać, czy aby druga wieża Babel nam się z tego nie wyłoni...
Co będzie, czas pokaże, ale zdaję sobie sprawę, że tak naprawdę wciąż żyjemy w tej samej Polsce. Dlatego jestem przekonany, że na energetyczne mocarstwo raczej nie wyrośniemy. Zamiast tego najpewniej za jakiś czas będziemy z rozrzewnieniem wspominać kolejne utracone szanse.
A w „Dzienniku Bałtyckim” na czołówce czytamy o problemie amerykańskim. No, nie do końca, bo rzecz dotyczy gdańskich Kokoszek, na które ostrzą sobie zęby korporacyjne rekiny zza oceanu. Chcieliby oni, a razem z nimi władze Gdańska, zbudować w tym rejonie fabrykę celulozy. Mieszkańcy mówią stanowcze „nie”.
„Władze miasta traktują gdańskie Kokoszki jak dzielnicę przemysłową i chcą tam nowych inwestycji. Mieszkańcy Kokoszek uważają, że jest to dzielnica mieszkaniowa i nie chcą nowych fabryk. Chcą nawet zmiany lokalnego planu zagospodarowania przestrzennego. Konflikt interesów widać było wczoraj przy okazji kolejnego spotkania w sprawie budowy w Kokoszkach fabryki amerykańskiego koncernu Weyerhaeuser, wytwarzającej włókna do pieluch dziecięcych.
– Nie chcemy zakładów przemysłu chemicznego, ani żadnych, które powodują dodatkowe emisje zanieczyszczeń, w okolicy naszych domów – mówiła
Barbara Czernicka, prezes zarządu Koła Gdańsk Zachód Polskiego Klubu Ekologicznego. – Raport środowiskowy przedstawiony przez inwestora wzbudził w nas jeszcze więcej wątpliwości.”
Jakimi argumentami przeciw tym wątpliwościom dysponują władze miasta? Dowiecie się czytając tekst w „Dzienniku Bałtyckim”.
Ta sama gazeta pisze na stronie 3. o kolejnym buncie mieszkańców. Tym razem Gdyni. Rzecz jest poważna i może zakłócić nieustający festiwal sukcesów i prestiżu celebrowany przez gdyński magistrat.
„Mieszkańcy Pogórza mają pomysł, jak zwrócić uwagę na swój problem ze skrzyżowaniem na granicy gminy Kosakowo i miasta Gdyni, gdzie się łączą drogi powiatowe z ulicą Pułkownika Dąbka. Skoro od lat nie mogą się doczekać przebudowy bardzo niebezpiecznej krzyżówki, postanowili zaprotestować i chodząc niemal bez przerwy po pasach, zablokować tu ruch. Nie zrobią tego jednak jutro czy za tydzień. Poczekają, aż w bezpośrednim sąsiedztwie - na lotnisku w Babich Dołach w lipcu rozpocznie się słynny festiwal Open'er.”...
Wiem, zaczyna się jak u Hitchcocka, a może być jeszcze groźniej. A co najgorsze (dla włodarzy miasta) sprawy pod dywan nie uda się zamieść, świat się dowie i nie będzie już tak festiwalowo.
Dariusz Olejniczak
- 28/05/2010 15:55 - Autorski przegląd prasy: À rebours
- 25/05/2010 07:56 - Autorski przegląd prasy: Wielka woda na Pomorzu
- 09/04/2010 10:08 - Autorski przegląd prasy: I kto tu się boi?
- 08/04/2010 08:33 - Autorski przegląd prasy: Dobre i złe wieści
- 07/04/2010 10:04 - Autorski przegląd prasy: Przedszkolna zawierucha