Uważam, że prezydent Gdańska i wspierający go radni z klubu PO mają rację. Dwa tysiące podpisów pod inicjatywą obywatelską kierowaną pod obrady rajców, to ani za dużo, ani za mało. W sam raz jak na półmilionowe miasto. Mojego poglądu nie podzielają radni opozycyjnego PiS i pewnie dziennikarze lokalnych gazet.
Na pierwszej stronie gazety Wyborczej czytamy: „W 20 rocznicę samorządu Platforma Obywatelska nie zgodziła się, by pod uchwałami obywatelskimi mieszkańcy Gdańska musieli zebrać mniej niż dwa tysiące podpisów. - Inaczej zostaniemy zasypani projektami - mówił prezydent Paweł Adamowicz (PO). [...]
Tymczasem na 14 z 34 obecnych radnych w wyborach samorządowych nie zagłosowało nawet dwa tysiące mieszkańców.” – kąśliwie odnotowała Gazeta.
A ja powtórzę - dwa tysiące jest w sam raz. No, bo przecież w mieście, które jest sprawnie zarządzane, w którym urzędy i urzędnicy są otwarci na problemy lokalnych społeczności, znają ułomności miasta, mają oczy i uszy szeroko otwarte, nie trzeba uchwał tworzonych przez obywateli, by realizować najistotniejsze przedsięwzięcia. W takim mieście uchwały obywatelskie powinny być wykorzystywane do podejmowania decyzji ważkich dla całego miasta, wszystkich jego obywateli.
Tyle że to miasto nazywałoby się... Utopia, a nie Gdańsk. Jeśli ktoś uważa inaczej, niech rozejrzy się dookoła, posłucha co mówią inni, przyjdzie na spotkanie prezydenta z mieszkańcami. Poszczególne obywatelskie projekty uchwał dotyczyłyby spraw interesujących małe, skupione wokół jednej ulicy czy osiedla, grupki. Tam zainteresowanych bywa często mniej niż nawet tysiąc osób.
Niestety, mam wrażenie, że część gdańskich radnych trwa w przekonaniu, iż żyją w mieście idealnym. Że tak nie jest, niech świadczy wypowiedź radnego PiS, Zdzisława Kościelaka, odnotowana przez Kamilę Grzenkowską w „Dzienniku Bałtyckim”:
„Zdaniem części radnych, tak wysoka zapora spowoduje, że do biura Rady Miasta będą wpływać tylko przemyślane, racjonalne projekty uchwał, na których mieszkańcom będzie zależeć. Zgadza się Pan z tym?
- Myślę, że będzie wręcz odwrotnie. Ten zapis sprawi, że będą powstawać głównie populistyczne projekty, takie jak obniżenie cen biletów, bo łatwo będzie zebrać wymaganą liczbę podpisów. Z kolei jeżeli jakaś dzielnica będzie miała naprawdę cenną inicjatywę, to może mieć problem z zebraniem tylu podpisów.
Duże zainteresowanie budzą zawsze plany zagospodarowania przestrzennego.
- No właśnie. One budzą zawsze emocje. Władzom Gdańska będzie przecież bardzo nie na rękę, jeśli mieszkańcy zechcą wprowadzać zmiany w miejscowych planach zagospodarowania. Dlatego chciały ukręcić inicjatywę obywatelską.”
I to mogłaby być właściwie pointa dzisiejszego przeglądu lokalnej prasy i rzeczywistości, gdyby nie pewna myśl, która mi się w głowie zrodziła...
Obywatele Gdańszczanie! Łączcie się! Wspierajcie lokalne inicjatywy swoich sąsiadów z ulicy za rogiem, dzielnicy za miedzą. Działajcie razem. Propagujcie hasło – Ty mi pomożesz, ja pomogę Tobie - Stwórzcie platformę obywatelską!
Dariusz Olejniczak
- 16/06/2010 08:15 - Autorski przegląd prasy: Protesty, protesty, protesty...
- 09/06/2010 08:39 - Autorski przegląd prasy: To nie kraj moich snów
- 08/06/2010 10:11 - Autorski przegląd prasy: Buntownicy z wyboru
- 02/06/2010 11:14 - Autorski przegląd prasy: Szukaj, Burz, Buduj
- 31/05/2010 08:18 - Autorski przegląd prasy: Poniedziałkowe rozmaitości
- 26/05/2010 08:51 - Autorski przegląd prasy: Służba zdrowia – raz na fali, raz pod falą
- 25/05/2010 07:56 - Autorski przegląd prasy: Wielka woda na Pomorzu
- 09/04/2010 10:08 - Autorski przegląd prasy: I kto tu się boi?
- 08/04/2010 08:33 - Autorski przegląd prasy: Dobre i złe wieści
- 07/04/2010 10:04 - Autorski przegląd prasy: Przedszkolna zawierucha