Proces trwający 14 lat, to iście polska specyfika. Jak dla mnie to także kompromitacja i totalna systemowa klęska naszego wymiaru sprawiedliwości. Ale dla samych zainteresowanych – sędziów, prokuratorów i adwokatów to normalka, której dziwić się nie należy.
Przekonuje nas o tym dzisiejszy rozmówca „Dziennika Bałtyckiego”, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku Przemysław Banasik. W rozmowie dotyczącej wyroku w sprawie pożaru w Hali Stoczni w 1994 roku pan rzecznik mówi tak: „Nie jest tak, że jeśli proces trwa długo, na przykład 14 lat, to od razu, automatycznie mamy do czynienia z przewlekłością. Zmierzamy do tego, żeby postępowania odbywały się bez nadmiernej zwłoki. Jednak nie można nie brać pod uwagę konkretnej sytuacji, z jaką mamy do czynienia.”
W ten sposób sędzia tłumaczy procedury, prawne kruczki, przerwy w postępowaniu, wznawianie procesu itp. itd. Generalnie jest dobrze, sąd sądził, wyrok zapadł, koniec sprawy.
A jaki jest ten wyrok? Bezpośrednich sprawców tragicznego w skutkach podpalenia nigdy nie schwytano. Uwaga wymiaru sprawiedliwości skupiła się na obsłudze obiektu. Trzech oskarżonych uniewinniono, a jeden został skazany na dwa lata w zawieszeniu na cztery. Przypomnę, że w tym tragicznym pożarze 120 osób zostało dotkliwie poparzonych, wiele z nich do dziś nosi blizny na ciele i duszy po tym koszmarze. Siedem osób zmarło wskutek poparzeń. Wszystko skwitowano „nieumyślnością” w niedopilnowaniu należytego zabezpieczenia hali, polegającą m. in. na braku otwartych wyjść bezpieczeństwa. Gdyby wszystkie bramy wyjściowe były otwarte, rozmiar tragedii z pewnością byłby mniejszy, może udałoby się zminimalizować go do zera.
„Dziennik Bałtycki” nie komentuje sprawy. Mój komentarz natomiast jest taki, że ani brak na ławie oskarżonych głównych sprawców, ani ostateczny wyrok dla tych, którzy na niej zasiedli, nie mogą budzić poczucia bezpieczeństwa i sprawiedliwości. Jeśli ktoś z lenistwa, bezmyślności, braku doświadczenia i kompetencji na zajmowanym stanowisku, przyczynia się swoim działaniem lub zaniechaniem do tragedii na tak ogromną skalę, to wyrok w zawieszeniu jest żadnym wyrokiem. Tym bardziej jeśli zapadło on po 14 latach sądowych potyczek. Jaki wyrok byłby sprawiedliwy? Nie wiem, chciałbym tylko żeby sąd był bardziej surowy i stanowczy. Należę do tej nielicznej mniejszości, która żyje w przekonaniu, iż kara ma być nie tylko nieuchronna, ale i dotkliwa. W przeciwnym razie głupota i arogancja nadal będą panoszyć się w naszej codzienności na każdym kroku.
Czasem jakaś sroga kara przydałaby się dorosłym zajmujących się sprawami dzieci. przykładem na to może być sprawa opisywana przez dzisiejszą „Gazetę Wyborczą Trójmiasto”na pierwszej stronie. Otóż uczniowie rumskiej podstawówki numer 1 przez trzy miesiące chodzili do szkoły przez sześć dni w tygodniu po to, by wcześniej rozpocząć wakacje. Wszystko to w jednym celu – szkoła miała być w lecie remontowana, rozbudowywana, upiększana.
„SP1 pęka w szwach, a dzieci uczą się na trzy zmiany. O rozbudowę szkoły rodzice zabiegają od lat. Placówka działa w dwóch budynkach. W jednym są sale lekcyjne i szatnia, a w drugim - oddalonym o 50 metrów - sala gimnastyczna, stołówka, świetlica i sale dla zerówki.” – pisze na pierwszej stronie gazeta. Miało być pięknie, ale... wyszło jak zwykle.
„Rodzice boją się też o bezpieczeństwo dzieci - w szkole brakuje wyjść ewakuacyjnych. Jednak miejscy radni przez lata byli głusi na te argumenty. Dopiero groźba przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania rady podziałała i w ubiegłym roku znalazły się pieniądze na projekt rozbudowy. Jednak z funduszami na pierwszy etap inwestycji (budowę łącznika, który scali dwa budynki) jest większy kłopot. Już kilka razy Rada Miasta odmówiła przeznaczenia 7,7 mln zł (tyle wyniosła najtańsza oferta przetargowa) na ten cel. Radni uważają, że to za drogo.
(...) W poniedziałek wieczorem odbyło się kolejne posiedzenie Rady Miasta w sprawie SP1. I choć pod magistratem pikietowali rodzice, rada po raz kolejny nie zgodziła się na przesunięcia w budżecie. 10 osób z PiS i Klubu Radnych Niezależnych sprzeciwiło się zmianom w budżecie, 6 radnych z PO i klubu Gospodarność stanęło po stronie rodziców, 1 radny wstrzymał się.
W tej sytuacji umowa z wykonawcą za kilka dni może zostać zerwana. - Niedługo wybory. Rozliczymy się z nimi przy urnach - zapowiadają rodzice.”
I w ten sposób nic się nie zmieni a dorośli w osobach radnych i pani burmistrz, przerzucają się argumentami. Cóż, posadzić ich w oślej ławce to za mało...
Dariusz Olejniczak
P.S.: Tytuł dzisiejszego odcinka powstał z inspiracji grupy Kult i jest kopią tytułu jednej z piosenek tego zespołu.
- 28/05/2010 15:55 - Autorski przegląd prasy: À rebours
- 25/05/2010 07:56 - Autorski przegląd prasy: Wielka woda na Pomorzu
- 09/04/2010 10:08 - Autorski przegląd prasy: I kto tu się boi?
- 08/04/2010 08:33 - Autorski przegląd prasy: Dobre i złe wieści
- 07/04/2010 10:04 - Autorski przegląd prasy: Przedszkolna zawierucha