Akapit wydawcy: Zdrowa pensja

Jolanta Sobierańska Grenda została prezesem pomorskiego kombinatu szpitalnego.

Jako dyrektor departamentu zdrowia zachwalała komercjalizację i konsolidację szpitali. W opracowaniu dla radnych podkreślała ze swadą pożytki z biznesu, który polega na sprzedaży usług medycznych. Co brzmi nowocześniej niż leczenie pacjentów, czy prawo do ochrony zdrowia zapisane w art. 69 Konstytucji RP, do obrony której marszałek Struk, podobnie jak bliscy mu ongiś sekretarze KW PZPR na pochody 1 majowe, wynajął czytających aktorów.

Wg byłej już dyrektor, nowy ład ekonomiczny, to wzmocnienie pozycji RYNKOWEJ, efektywność na RYNKU, rozwój działalności KOMERCYJNEJ. Ani słowa o pacjentach, których efektywna eksploatacja jest naturalnym obowiązkiem zarządów spółek.

O pacjentach szczerze opowiada za to prezes A. Sapiński ze szpitala w Słupsku. Wyjaśnia w Radiu Gdańsk: "Nie wstrzymaliśmy leczenia, zachowaliśmy się wyjątkowo etycznie biorąc na siebie odium konsekwencji, które mogą spaść na nasze głowy. Podjęliśmy karkołomną decyzję jako spółka prawa handlowego, że skredytujemy kwotą 400 tysięcy złotych leczenie tych pacjentów".

Dla spółki prawa handlowego pacjent ma urok szczególny - ma urok towaru. Nie podając herceptyny, nie ponosi się strat, a poprawia obrót firm pogrzebowych. Zarząd, który generuje wynik dodatni cieszy radę nadzorczą oraz właściciela. W takim świecie dobrostan pacjenta mniej znaczy niż żywotność prezesa i jego właściciela, którym dziś jest marszałek Struk.

26 tys. złotych co miesiąc to nie byłaby wygórowana kwota dla prezes Sobierańskiej Grendy za uwolnienie sumienia marszałka i jego partyjnych kolegów od konstytucyjnych rozterek. Łatwiej zresztą zmienić prezes niż konstytucję.

Jej tekst czytany przez Krzysztofa Gordona brzmi łagodnie jak Broniewski 1 maja.

Marek Formela