Nieśmiertelna „Historia jednej znajomości” spółki Krzysztof Klenczon (muzyka) i Jerzy Kossela (słowa) oraz narodzonych w Sopocie „Czerwonych Gitar” to jeden z największych polskich przebojów wszechczasów, często przypominamy też przez innych wykonawców. Z pewnością utrwala on jednocześnie – jak najbardziej zasłużenie - pewien mit sopockiej plaży. „Szum morza” to zresztą dość wygodny chwyt literacki (czasami nawet wytrych), powracający czasami w tekstach różnych autorów.
Czy ktokolwiek z nich, wędrując brzegiem sopockiej plaży i spoglądając na cienką linię, gdzie woda styka się z nieboskłonem, zdawał sobie jednak sprawę z tego, że Bałtyk szumi tak samo już nieprzerwanie 20 tysięcy lat?! Kolejne pokolenia, osiadłe nad morzem, wsłuchiwały się w ten sam morski szum, najczęściej przyjazny i serdeczny latem, niebezpieczny i groźny przez pozostałe pory roku. Ale zawsze skrywający w sobie magnetyczną, niespotykaną, dziką urodę natury, której trudno się oprzeć.
Warto jednak przypomnieć, że na samym początku swojej historii przyszłe morze stanowiło jednak zamknięty zbiornik słodkiej wody o charakterze polodowcowym (Bałtyckie Jezioro Lodowe). Kolejna faza szumu jego fal to Morze Yoldiowe (już słone, dzięki połączeniu z oceanem, a jego dziwna nazwa pochodziła od występujących na tym terenie małży Yoldia Arctica). Później przez kolejne dwa tysiące lat szumiało znów słodkie Jezioro Ancylusowe (od słodkowodnego ślimaka - rozdepki Ancylus Fluviatilis). Wreszcie - gdzieś ok. 5000 lat p.n.e nieprzerwanie szumiący Bałtyk odzyskał - przez cieśniny duńskie - połączenie z Oceanem Atlantyckim, dzięki czemu stał się stosunkowo mocno zasolonym (13%) i względnie ciepłym Morzem Litorynowym. Ta nazwa z kolei związana jest z występowaniem w tym okresie słonolubnego ślimaka pobrzeżka - Littorina Littorea. Przytaczam te wszystkie nazwy zarówno w wersji łacińskiej, jak i polskiej, choćby po to, aby ocalić od zapomnienia te przepiękne słowa o dziwnej, egzotycznej już nieco urodzie.
Słonolubny ślimak pobrzeżek Littorina Littorea - posłuchajcie tylko tej przepięknej melodii! Czy coś w niej szumi? I co z nią wspólnego mają – dość pospolicie, wręcz topornie i mało literacko brzmiące: flądra, śledź, szprot i dorsz? A może jednak sopoccy rybacy, których przecież łaciny nie uczono, w swojskim szumie morza doszukiwali się nawoływania rybnych ławic, a nie odgłosów ślimaka czy małży?
Czy szum morza może być dotkliwy? Dla mnie w każdym razie, jak dla wielu innych sopocian, nieustanny szum morza nigdy nie był uciążliwym towarzystwem. Lubię się w niego wsłuchiwać, wyławiając strzępy jakichś wiadomości, które ktoś chciał mi może przekazać, wykrzykując na morski wiatr. Czy dowiem się kiedyś kto?
Wojciech Fułek
- 31/05/2017 14:16 - Akapit wydawcy: Taka gmina - nasza gmina
- 31/05/2017 14:13 - Franciszek Potulski: Od Słońca do Zysku
- 19/05/2017 14:55 - Akapit wydawcy: Zdrowie gdańskie
- 19/05/2017 14:50 - Sopockie co nieco: Swój i wróg
- 12/05/2017 19:09 - Latarką w półmrok: Ludowładztwo Struka
- 09/05/2017 13:15 - Klęska narodowosocjalistycznych Niemiec początkiem Europy zjednoczonej
- 24/04/2017 07:43 - Latarką w półmrok: Tusk emeryt ekskluzywny
- 20/04/2017 13:59 - Sopockie co nieco: Bob Budowniczy
- 19/04/2017 20:45 - Artur S. Górski: 7.30 Pendolino do prezydentury
- 11/04/2017 07:52 - Latarką w półmrok: Kurator szkoli prezydenta