Zdjęcia z podróży Donalda Tuska między Sopotem a Warszawą Centralną to przyczynek do rozważań "peron a polityka". I bynajmniej nie o pułkownika Juana Domingo Peróna i jego żonę malowniczą „Evitę” tu idzie (jedzie). Chociaż...?
W temacie pociągu do polityki uwiozło szefa Rady Europejskiej ku stolicy niewychylne "wahadełko", czyli Pendolino, które zawdzięczamy Sławomirowi Nowakowi. Był to taki młody i dobrze zapowiadający się gdański polityk Unii i Platformy. Na "taśmach" skarżył się i żalił przy stole:
– To są jaja, kur… Co za kraj, ja pier… – podczas spotkania w restauracji z byłym wiceministrem finansów Parafianowiczem, szukając ratunku wśród przyjaciół i „przyjaciół przyjaciół”, którzy mogliby rozwiać czarne chmury nad jego głową.
Ten naturalizowany Ukrainiec dzisiaj układa tory u naszego wschodniego sąsiada aspirującego do roli państwa pełnoprawnego w europejskiej rodzinie. Otrzymał nawet wyprawkę na drogę, pardon na ukraińskie drogi, czyli 68 mln euro kredytu już za czasów dobrej zmiany, choć żyrowany przez premier Ewę Kopacz.
Polakom pozostały po Nowaku składy, na które polska infrastruktura kolejowa nie jest przygotowana. Kupiliśmy za drogie pociągi w stosunku do możliwości, które mogą osiągnąć na polskich torach. Pendolino w normalnych warunkach rozwija prędkość 250 km/h, w Polsce -160 km/h. Bo też i jest to wersją przejściową między Pendolino trzeciej i czwartej generacji, przy którego budowie zastosowano "pewne uproszczenia".
W podróży Donaldowi Tuskowi, który tak skromnie wyruszył do stolicy pociągiem, towarzyszył wierny druh Paweł Graś, wcześniej rzecznik i sekretarz PO, przewodniczący Komisji ds. Służb Specjalnych, na co dzień dozorca domu niemieckiego w Zabierzowie.
Bratał się więc Przewodniczący Tusk z ludem, tak, jak wcześniej Ewa "Evita" Kopacz, a nawet sam Prezes Kaczyński, pokonujący trasę Warszawa-Gdańsk "Pociągiem Wolności" w roku 2011, witany na dworcu we Wrzeszczu.
Peron zapisał się też w politycznej historii świętokrzyskiej Włoszczowej za sprawą śp. Przemysława Gosiewskiego.
Czy Donald Tusk wysiądzie z pociągu Sopot-Warszawa na przystanku "Prezydentura"?
Ujęcia z warszawskiego i sopockiego peronu przydadzą się, gdy Przewodniczący najpierw zanuci "Don't Cry for Me Bruxelles", by stanąć w wyborcze szranki w roku 2020.
Jawił się na nich będzie niczym Ignacy Paderewski w Poznaniu na tamtejszym Dworcu Letnim, marszałek Piłsudski, wracający z magdeburskiej twierdzy, a nawet jak Benito Mussolini, wysiadający w Görlitz (Ostpreußen).
Co przyniesie jego wyznanie w prokuraturze? Nie wiadomo. Współpraca SKW i FSB w latach 2010-2013 zaistniała w temacie smoleńskim, a być może i afgańskim. Była też zapewne i z chłopcami z Langley (w tym drugim temacie).
Zapewne...
Bogu dzięki, że Tusk nie jechał tym Pendolino na sygnale, z włączonymi kogutami i z "panem Kazimierzem" jako maszynistą. Na peronie, tak czy inaczej najpewniej pozostanie Grzegorz Schetyna czekający na pociąg do Wrocławia.
Artur S. Górski
- 12/05/2017 19:09 - Latarką w półmrok: Ludowładztwo Struka
- 12/05/2017 19:04 - Sopockie co nieco: „Morza szum, ptaków śpiew, złota plaża pośród drzew”…
- 09/05/2017 13:15 - Klęska narodowosocjalistycznych Niemiec początkiem Europy zjednoczonej
- 24/04/2017 07:43 - Latarką w półmrok: Tusk emeryt ekskluzywny
- 20/04/2017 13:59 - Sopockie co nieco: Bob Budowniczy
- 11/04/2017 07:52 - Latarką w półmrok: Kurator szkoli prezydenta
- 08/04/2017 10:23 - Akapit wydawcy: Zdrowa pensja
- 08/04/2017 10:19 - Sopockie co nieco: Obywatelskie warchoły?
- 05/04/2017 19:33 - Akapit wydawcy: Los człowieka bez partii
- 05/04/2017 19:30 - Franciszek Potulski: Szara płotka