Piłkarze Lotto Ekstraklasy postanowili w PZPN-owskim Pucharze Polski zagrać w loteriadę. Mecz 1/16 finału pomiędzy Piastem Gliwice i Lechią Gdańsk rozstrzygnęły rzuty karne. Wcześniej gdańszczanie kończyli mecz w dziewiątkę. Ostatecznie to biało-zieloni byli lepsi. Pewnie wykonane jedenastki pozwoliły wygrać 5:3, awansować do 1/8 finału i podtrzymać passę spotkań bez porażki.
* * *
Piast Gliwice: Dobrivoj Rusov (Jakub Szmatuła 120'), Patrik Mraz, Hebert, Aleksandar Sedlar, Marcin Pietrowski, Uros Korun, Michał Masłowski (Sasa Zivec 81'), Radosław Murawski, Martin Bukata, Gerard Badia, Maciej Jankowski (Bartosz Szeliga 74')
Lechia Gdańsk: Damian Podleśny, Grzegorz Wojtkowiak, Gerson, Mario Maloca, Jakub Wawrzyniak, Bartłomiej Pawłowski (Michał Chrapek 71'), Aleksandar Kovacević, Piotr Wiśniewski (Paweł Stolarski 61'), Rafał Wolski (Rafał Janicki 91'), Flavio Paixao, Marco Paixao
Bramki: -
Karne: 3:5
* * *
Trener Piotr Nowak mówił przed meczem, że nie ma mowy o odpuszczaniu i wystawianiu drugiego garnituru. Że wyjdzie optymalny skład. Tym czasem w Gliwicach pierwsza jedenastka była mocno eksperymentalna. Czwórka obrońców z Gersonem i Wojtkowiakiem, w pomocy Pawłowski i dawno niewidziany Wiśniewski, a o bramki mieli walczyć bracia Paixao. Również ławka rezerwowych nie powalała. Z regularnego wyjściowego składu byli na niej Chrapek, Janicki i Kuświk. W osiemnastce nie było w ogóle Milosa Krasica.
I ten nieco dziwny zestaw jedenastu piłkarzy był mocno w tyle w pierwszej połowie, o której można powiedzieć po prostu, że się odbyła. Pojedynek lidera ekstraklasy z wicemistrzem Polski oglądało się prawie tak samo tragicznie, jak mecz Legii z Dundalk.
Piast starał się jak mógł, aby zdominować Lechię, która w tym układzie grała po raz pierwszy. Nie byli jednak w stanie wyjść na prowadzenie. Nawet w 13. minucie, kiedy straszny błąd popełnił Podleśny, Badia nie był w stanie umieścić piłki w siatce. Gdańszczanie zaś starali kleić jakoś swoje akcje, ale trudno mówić tu o jakimś wybitnym futbolu. Kontrataki kończyły się fiaskiem, a próby uderzeń z daleka zazwyczaj lądowały na nogach obrońców. Widać było efekt wycofania z rozgrywek drugiego zespołu biało-zielonych, przez co niektórzy piłkarze nie byli w stanie dobrze wejść w mecz. Po prostu nie mają rytmu.
Druga połowa rozpoczęła się tak samo jak pierwsza. Prostymi środkami gospodarze próbowali przedostać się pod bramkę Lechii. Goście zaś, kiedy już przejmowali piłkę, byli zbyt chaotyczni. Źle wyglądała gra Pawłowskiego, który za wszelką cenę chciał pokazywać fajerwerki zamiast szybko grać z pierwszej piłki. Mecz był okropnie statyczny i przewidywalny.
W 53. minucie niewiele pomylił się Mario Maloca, który sprytnie uderzył głową po centrze Wolskiego z kornera. Wydawało się, że był to kolejny z meczów, gdzie jedna bramka zadecyduje o wyniku. Gdańszczanie powinni robić jednak wszystko, żeby zakończyć mecz w regulaminowym czasie. Dogrywka i karne były by tylko bezsensowną stratą sił przed niedzielnym meczem z Niecieczą. Dwie minuty po strzale Chorwata kapitalną prostopadłą piłkę do Flavio zagrał Wiśniewski, ale Portugalczyk przegrał pojedynek biegowy i nic z tego nie wyszło.
W 58. minucie znów więcej szczęścia niż rozumu mieli lechiści, którzy wybili strzał Bukaty z linii bramkowej. Wystarczyło, że Piast trochę szybciej pograł piłką i niecodzienna linia obrony gdańszczan zaczynała się gubić. Biało-zielonym przede wszystkim brakowało spokoju w środku pola, grali niemalże panicznie, jakby piłka ich parzyła. Nie mieli pomysłu na grę. Dziwne, bo przecież był tam Kovacević, który błyszczał parę dni temu w Białymstoku. Zareagował Piotr Nowak, który w miejsce „Wiśni” wprowadził szybkiego Stolarskiego. Mimo wszystko jednak niewiele to zmieniło. Nieco obudził się Pawłowski, ale dalej brakowało mu chłodnej głowy. Cierpliwość trenera się jednak się skończyła i w jego miejsce pojawił się Chrapek.
Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Na kwadrans przed końcem dalej nie było wiadomo, kto z tego meczu wyjdzie zwycięsko. Trudno było zrozumieć dlaczego Lechia nie grała tak, jak kilka razy w tym meczu, czyli szybko i z pierwszej piłki. Wtedy od razu robiło się niebezpiecznie pod bramką Piasta. W 79. minucie zabrakło centymetrów. Po strzale Marco Paixao z wolnego, piłka odbiła się od muru i minimalnie minęła słupek bramki Rusova. Wydawało się, że limit szczęścia w ostatnim czasie się wyczerpał. W 82. minucie Michał Chrapek otrzymał bezpośrednią czerwoną kartkę. W sumie głupia decyzja sędziego – po gwizdku pomocnik Lechii odmachnął od siebie przeszkadzającego mu Badię, który przypadkowo dostał łokciem w głowę. Nie było w tym celowego zamiaru. Gdańszczanie byli w tragicznie trudnej sytuacji, gdyż zanosiło się na dogrywkę.
W 89. minucie jakimś cudem piłkarze Piasta znów nie trafili do bramki, mimo że rozklepali obronę jak na orliku. Jednak to były sporadyczne wybryki. Generalnie rzec biorąc oglądaliśmy mecz na poziomie depresji. Lechia miała jeszcze szansę w ostatnim strzale z rzutu wolnego, ale strzał Kovacevicia obronił bramkarz gliwiczan.
Lechię czekało dodatkowe pół godziny boju w osłabieniu o 1/8 finału. A, jak wiemy, biało-zieloni rzadko sobie radzili w takich sytuacjach. Taktyczną zmianę na początku dogrywki zastosował Nowak, który zabezpieczył tyły. Wprowadził na boisko Janickiego, który grał na nietypowej dla siebie pozycji defensywnego pomocnika. Miało to na celu zabezpieczyć tyły. Wydawało się, że logicznym wyjściem jest wprowadzenie szybkiego Kuświka i czyhanie na kontry, jednak wygrał wariant bezpieczniejszy.
Niewiele brakowało, żeby Lechia strzeliła bramkę w 96. minucie, ale dobry strzał Wawrzyniaka musnął jeden z obrońców i piłka wyszła na rzut rożny. Gdańszczanie, mimo że osłabieni, próbowali wysokiego pressingu, który na pewno ułatwiał im, w przypadku przejęciu piłki, wyprowadzanie szybkich ataków. Piast jednak umiał wykorzystać grę w przewadze, przez co często dochodził do dogodnych sytuacji i tylko świetne interwencje Podleśnego dawały gościom nadzieję, na doprowadzenie do serii rzutów karnych.
Najdziwniejszym w grze Lechii wydawało się, że kiedy już mają piłkę, to zamiast ją szanować, pograć trochę, powymieniać podania, od razu się gubiła i ją traciła. Być może błędem było nie zabranie do Gliwic Krasicia, którego umiejętności na pewno pozwoliłyby na chwilę oddechu. Był taki moment w drugiej części dogrywki, kiedy to goście właśnie uspokoili grę, ale nagle okazało się, że trzeba kończyć mecz w dziewięciu, bo drugą żółtą kartkę zobaczył Gerson. Przez dziesięć minut lechiści musieli toczyć heroiczny bój o rzuty karne. Ile pecha można mieć w jednym meczu!? To spotkanie nie miało tak wyglądać. Inna sprawa, że dawno nie widziałem sędziego, który z taką satysfakcją dawałby zawodnikom czerwone kartki.
Piast jednak nie miał tak naprawdę argumentów. Przeważał, bo nie było innej możliwości, ale jak już dochodził do sytuacji, to walił po trybunach. Karne zbliżały się nieuchronnie. Zareagował na to trener gospodarzy wprowadzając na boisko podstawowego bramkarza, Jakuba Szmatułę. Lechia grała ostatnią minutę bardzo mądrze, przenosząc ciężar na połowę Piasta. O awansie miała zadecydować loteria.
Serię rozpoczął Flavio Paixao, pewnie pokonując Szmatułę. Wyrównał Radosław Murawski. Jako drugi z Lechii podszedł drugi z bliźniaków i znów Lechia była na prowadzeniu. Do piłki następnie podszedł Badia i było 2:2. Kovacević jednak wywiódł w pole bramkarza i znów gdańszczanie byli krok bliżej 1/8. Jeszcze bliżej byli po kapitalnej obronie Podleśnego, który świetnie wyczuł strzał Mraza. Maloca na 4:2 strzelił niczym rasowy napastnik. Nadzieje gospodarzy utrzymał Korun, było 4:3. Serię kończył Jakub Wawrzyniak, kapitan w tym spotkaniu. Jego dobry strzał dał biało-zielonym awans.
Ależ mieliśmy horror w Gliwicach. Mimo dramatycznego dla Lechii przebiegu meczu, udało się awansować dalej. I, nie oszukujmy się, lepiej stało się dla tych rozgrywek, że to właśnie podopieczni Piotra Nowaka będą walczyć o puchar.
Patryk Gochniewski
- 28/08/2016 19:28 - Pieszczek Międzynarodowym Mistrzem Ekstraligi!
- 28/08/2016 17:55 - Pechowa trzynastka - twierdza Gdańsk padła
- 28/08/2016 06:51 - Wybrukować drogę na szczyt
- 27/08/2016 08:59 - Renault Zdunek Wybrzeże - Polonia Piła LIVE: 45:44 86:93
- 26/08/2016 17:54 - 51. Międzynarodowy Festiwal Chodu
- 23/08/2016 16:41 - W drodze po Puchar Polski. Pierwszy przystanek: Gliwice
- 23/08/2016 15:58 - Drugie podejście w Częstochowie 3 września
- 23/08/2016 15:22 - Składy na mecz Renault Zdunek Wybrzeże - Polonia Piła
- 21/08/2016 18:59 - Taktyka zdecydowała o zwycięstwie - oceny lechistów po meczu z Jagiellonią
- 21/08/2016 17:52 - Biało-zielony lider Ekstraklasy