Ten mecz być może jest początkiem drogi Arki Gdynia o utrzymanie w Ekstraklasie. Piłkarze z miasta z morza i marzeń pokonali rywali z Korony Kielce 1:0 (1:0).
Korona Kielce - Arka Gdynia 0:1 (0:1)
Bramki: Jankowski (10)
Korona: Kozioł - Tzimopoulos (46 Zalazar), Kovacević, Żyro, Gardawski, Żubrowski, Spychała, Duranović (46 Papadopulos), Pućko, Marquez, Pacinda (74 Lioi)
Arka: Steinbors - Zbozień, Maghoma, Marić, Marciniak - Vejinović, Deja - Młyński (60 Antonik), Nalepa (84 Danch), Jankowski - Serrarens (65 Siemaszko)
Żółte kartki: Kovacević
"Przed nami bardzo ważny mecz, ale o tym nie trzeba przekonywać żadnego kibica Arki. Podobnej wagi było poprzednie spotkanie w Kielcach, rozgrywane w ramach rundy finałowej, które wtedy Arka wygrała 2:0 i otworzyła sobie drogę do utrzymania" - zapowiadali piątkowe spotkanie z kielczanami działacze Arki Gdynia. I rzeczywiście, znajdująca się w strefie spadkowej drużyna znad morza do Korony, znajdującej się ponad zagrożoną spadkiem pozycją, przed tym meczem traciła tylko 1 punkt. Zwycięstwo mogłoby być "powtórką z historii", ale jeszcze tej zimy.
Piłkarze ze świętokrzyskiego nie zamierzali jednak trafić do ekipy drużyn zagrożonych spadkiem. Już w pierwszych minutach mieli okazje do objęcia prowadzenia, ale albo brakowało precyzji w ostatnim podaniu, albo interweniowali obrońcy z Gdyni. Niestety Arkowcy dali się od samego początku meczu zepchnąć pod własne pole karne.
Tymczasem w 10. minucie Adam Deja, po leniwie prowadzonej akcji, wrzucił długim lobem piłkę w pole karne gospodarzy, do tej doskoczył Maciej Jankowski i głową zdobył prowadzenie dla żółto-niebieskich. Kielczanie nie kryli... zaskoczenia...
Po zdobyciu bramki gdynianie odzyskali inicjatywę, jednak nie byli w stanie przeprowadzić kolejnej skutecznej akcji. Widoczny był brak precyzji w podaniach.
Pod koniec pierwszej połowy gra przeniosła się pod pole karne Korony. Z dystansu próbował podwyższyć prowadzenie Deja, ale na posterunku stał bramkarz z Kielc. Do gwizdka na przerwę wynik nie uległ zmianie.
Drugą połowę Arka rozpoczęła grając wysokim pressingiem, mimo to piłkarze z Kielc zdołali uruchomić atak. W 52. minucie meczu głowa uderzał Kovaceviv, ale pokonać Pavelsa Steinborsa nie zdołał.
Podobnie jak w 62. minucie łotewski bramkarz Arki na raty uchronił swoją drużynę od straty gola. Najpierw uderzał z dystansu Pacinda, a odbitą piłkę dobijał Papadopulos. Steinbors jednak odbił oba strzały.
W odpowiedzi głową w okienko piłkę skierował Christian Maghoma, ale z kolei Kozioł popisał się skuteczną paradą.
Kielczanie wraz z upływającym czasem próbowali odmienić losy tego meczu, ale uderzenia Kovacevicia i Żyry z dystansu nie trafiały w światło bramki gości. W odpowiedzi strzelał Jankowski, ale w 82. minucie ponownie skutecznie interweniował Kozioł.
W ostatnich minutach gospodarze przypuścili ponownie ataki, by chociaż doprowadzić do remisu, jednak Arkowcy wytrzymali tę presje i spod gór Świętokrzyskich nad morze przywieźli 3 punkty wygrywając 1:0.
r
- 14/12/2019 11:40 - Jedna bramka dała Lotos PKH wygraną nad GKS Katowice
- 13/12/2019 22:35 - Koncertowa gra Arki i trzy punktu zostają nad morzem
- 08/12/2019 23:04 - Trefl nie wykorzystał swoich szans z ZAKSĄ
- 08/12/2019 16:07 - Pomorski Klub Hokejowy 2014: hokej budowany na rzetelności i uczciwości
- 07/12/2019 10:22 - LOTOS PKH z kłopotami kadrowymi, ale zwycięski
- 03/12/2019 21:44 - LOTOS PKH podtrzymał zwycięską passę
- 01/12/2019 21:23 - Lotos PKH pokonał Unię
- 30/11/2019 16:58 - Lider Ekstraklasy zatrzymany w Gdyni
- 29/11/2019 21:25 - Ostre strzelanie Lotosu PKH w Janowie
- 28/11/2019 18:55 - Pogrom w starciu tytanów Polskiej Ligi Koszykówki