"Wśród rzemieślników zatrudnionych przy budowie lub remoncie domów panował całkowity zastój; nikt bowiem nie myślał o budowaniu wówczas, gdy tysiące domów stało pustką - pozbawione mieszkańców; toteż zwolniono wszystkich pracowników z tym rzemiosłem związanych. (...) Wszyscy biedacy zatrudnieni przez kupców zostali od razu zwolnieni i znaleźli się bez chleba." Daniel Defoe, "Dziennik roku zarazy 1665", w przekładzie Jadwigi Dmochowskiej.
Podczas gdy w szpitalach toczy się walka o życie i zdrowie wielu ludzi już pojawiają się pytania o to jak będzie wyglądał świat po koronawirusie. Gospodarka znalazła się w trudnej sytuacji i są już w tej chwili podejmowane programy pomocowe i zaradcze, które mają ulżyć tym, którzy znaleźli się w najtrudniejszym położeniu, stracili pracę i dochody. Jednak i tak kryzys gospodarczy odbije się bardzo poważnie na naszym życiu niezależnie od prób pomocy przedsiębiorcom i najbardziej potrzebującym obywatelom.
Tak jak w siedemnastowiecznym Londynie, w dwudziestym pierwszym wieku w Sopocie możemy znaleźć się bez możliwości zarobkowania i uzupełniania swoich skromnych dochodów poprzez wynajem pokojów letnikom. Dochody z turystyki, dzięki którym między innymi Sopot jest jednym z najbogatszych miast w Polsce może okazać się źródłem, które chwilowo wyschło. Jeśli epidemia skończy się przed sezonem letnim to jest szansa, że niektórym uda się nadrobić straty wynikające z zamknięcia restauracji, klubów i braku popytu na najem krótkoterminowy. Gorzej będzie jeśli wirus tak szybko nie odpuści.
Rząd zaproponował programy pomocowe dla przedsiębiorców i osób, które mogą stracić pracę z powodu pandemii. Wielu pracownikom wynagrodzenie wystarcza właściwie na kilka dni, gdyż pracują na tak zwanych śmieciowych umowach (umowa o dzieło, umowa o świadczenie usług zwana umową-zleceniem) i to oni będą w dużej mierze ofiarami kryzysu gospodarczego wywołanego przez wirusa.
Aby zapobiec ludzkim dramatom, miasta, szczególnie tak bogate jak Sopot, też mogą pomóc zwykłym, małym przedsiębiorcom, którzy często mają zarejestrowaną indywidualną działalność gospodarczą i choć nazywani są dumnie "przedsiębiorcami", to ich dochody, po zapłaceniu podatku i ZUS-u, starczają zaledwie na bardzo skromne życie.
Mam na myśli taksówkarzy, którzy nie mają teraz kogo wozić, bo zaleca się pozostawanie w domach, właścicieli apartamentów na wynajem, w których nikt nie chce mieszkać, sprzątaczki z firm sprzątających apartamenty na wynajem, bo nie ma po kim sprzątać, kelnerów z restauracji, które są zamknięte do odwołania, stripteaserki z nieczynnych klubów, kucharzy, robotników budowlanych, którzy mieli przerabiać następne mieszkania na apartamenty, fryzjerki, które nie mają kogo czesać i wiele innych osób.
Czy władze Sopotu odpuszczą choćby częściowo ściąganie podatków od nieruchomości, czy obniżą czynsze za lokale miejskie, wprowadzą zachęty finansowe dla małych przedsiębiorców zamiast wspierać wielkich, wspomagać deweloperów, którzy nie płacą podatków w Sopocie? Zobaczymy.
Małgorzata Tarasiewicz
- 03/04/2020 15:34 - Widziane z Sopotu: Budżet w czasach zarazy
- 03/04/2020 15:26 - Katyń 1940. Zdrada i zbrodnia wobec prawdy
- 02/04/2020 15:24 - Akapit wydawcy: Gazety Gdańskiej lat 129 cierniem zasłane
- 27/03/2020 17:00 - Widziane z Sopotu: Czy Sopot będzie polskim Bergamo?
- 26/03/2020 16:50 - Akapit wydawcy: Rozmiar gdańskiego kapelusza
- 19/03/2020 19:22 - Akapit wydawcy: Czarzasty czy Borusewicz - kto pochował Kanię?
- 18/03/2020 17:50 - Rosvita Stern: Nie mogło mnie tam nie być
- 15/03/2020 12:10 - Antoni Szymański: Wirus, rozsądek i społeczna solidarność
- 13/03/2020 18:41 - Widziane z Sopotu: Najważniejsze - przeczekać
- 12/03/2020 19:47 - Akapit wydawcy: Gdańsk Gedanii czy Grassa