Śledząc doniesienia medialne i częstotliwość pojawiania się w mediach sopockiego włodarza (zwłaszcza w ostatnim czasie), można by odnieść wrażenie, że główne problemy, dotykające dziś nadmorskiego kurortu nie mają wiele wspólnego z codziennością miasta i jego mieszkańców. Czyżby w jego głowie dominowało przekonanie, że coś, co nie pojawia się w mediach, de facto nie istnieje? Problem hałasu, przekraczającego dopuszczalne polskie normy (zwłaszcza w strefie uzdrowiskowej), choć jest realnym zagrożeniem – w skrajnym przypadku – nawet dla statusu uzdrowiska, praktycznie nie zajmuje w ogóle uwagi władz Sopotu. Nie mają też one żadnego problemu z wiarygodnością inwestora sopockiego dworca (mam zawsze dość duże opory z takim określeniem gigantycznej „makabryły” zabudowy przydworcowej), który wciąż nie uregulował swoich zobowiązań wobec wykonawców, co części z nich grozi wręcz bankructwem. A przecież to nie tylko inwestycja typu PPP, w której to miasto dobrało sobie takiego, a nie innego partnera, który ma problemy z wypłacalnością, ale i kwestia długoletniej umowy na zlokalizowaną w tym budynku mediatekę. Pomijam horrendalnie wysoki czynsz za ten obiekt (choć taki dobry płatnik, jak miasto miałby pełne prawo stawiać określone żądania, np. uregulowania długów wobec wierzycieli), ale czy ktoś naprawdę nie zdaje sobie sprawy, że taka sytuacja podważa zaufanie nie tylko do takiego miejskiego partnera, ale i samego miasta? A przyznanie miejskiej nagrody za najlepszą inwestycję roku 2016 takiej właśnie firmie, która świadomie unika zapłaty za wykonane prace, wręcz ośmiesza miejskie władze. Nie widzą też one problemu z dzikimi parkingami na terenach zielonych w strefie bezpośredniej ochrony ujęć wody, konieczności zatrzymania agresywnej ekspansji apartamentowców, które przez większość roku straszą dziś „ciemnymi oczodołami okien”, realnej poprawy stanu bezpieczeństwa czy zatrzymania w mieście jego młodych mieszkańców. Na interwencje w tych sprawach czy interpelacje najczęściej otrzymuję odpowiedzi wymijające lub lekceważące problem. Doskonale zdaję sobie sprawę, że miejscy urzędnicy nie zmuszą np. Prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej do podpisania umowy z dostawcą tańszego ciepła, nawet jeśli to miasto było inicjatorem i partnerem doprowadzenia do Sopotu kolejnej nitki ciepłociągu, który gwarantuje nie tylko tańsze koszty, ale i ekologiczne podejście, co w uzdrowisku powinno mieć chyba jakieś znaczenie! Ale negocjacje, rozmowy i naciski miasta mają w takiej sprawie zazwyczaj ogromny wpływ na decyzję i powinny stanowić wręcz priorytet, zwłaszcza w sytuacji, kiedy wszystkie inne sopockie spółdzielnie do tego przedsięwzięcia już przystąpiły!
Czasami mam nawet wrażenie, ze żyjemy jednocześnie w dwóch różnych sopockich światach. W jednym puszcza się w obieg plotkę, że ktoś (kto?) chce zmienić nazwę ulicy 23 Marca na jakąś inną, w drugim zaś okazuje się, że nikt nie miał nawet takiego pomysłu, a wszystkie ślady, prowadzące do sprawcy zamieszania starannie już zatarto. W jednym z miejskich światów rozpętuje się gigantyczną akcję w obronie wojewódzkiego szpitala, w drugim zaś ten sam szpital podobno doskonale funkcjonuje i nikt nigdy nie nosił się z zamiarem jego likwidacji. Za to ci, którzy go przed chwilą bronili, w międzyczasie zmienili go w spółkę prawa handlowego. Przeciętny sopocianin nie jest chyba w stanie nadążyć i zorientować się, który z tych światów jest realny, a który tylko wirtualny. I której wersji może zaufać...
Jestem też całkowicie przekonany, że aktywność samorządowców powinna skupiać się na sprawach dla miasta oraz jego mieszkańców najważniejszych, a nie na grach i dyskusjach politycznych. Właśnie w dzisiejszym upartyjnieniu i upolitycznieniu samorządów dostrzegam jeden z większych błędów twórców ustawy samorządowej. Przyznawał się niego m.in. prof. Jerzy Regulski, ubolewając nad taką sytuacją. Nie wiem, czy wprowadzenie kadencyjności prezydentów i burmistrzów oraz większa przejrzystość samego wyborczego procesu będą wystarczającym antidotum na te bolączki, ale od czegoś proces uzdrawiania trzeba zacząć. Ale takie rewolucyjne zmiany należałoby wprowadzić zdecydowanie na wszystkich szczeblach władzy – począwszy od szeregowych radnych, a na posłach i senatorach kończąc. Kto za?
Wojciech Fułek
- 03/03/2017 14:39 - Hiacynt Roberta
- 27/02/2017 14:08 - Sopockie co nieco: … o uzdrowisku
- 23/02/2017 19:27 - Akapit wydawcy: Personel władzy
- 19/02/2017 21:57 - Sopockie co nieco: Sąd sądem…
- 16/02/2017 07:55 - Akapit wydawcy: Bezdomne kadry Adamowicza
- 09/02/2017 18:41 - Akapit wydawcy: Portfel sopockiego hipokryty
- 06/02/2017 17:34 - Sopockie co nieco: Razem można więcej!
- 03/02/2017 13:46 - Gazeta Sopocka: Karnowski! Oddaj 43 tys. złotych!
- 31/01/2017 22:25 - Franciszek Potulski: Plusy dodatnie i plusy ujemne
- 30/01/2017 13:47 - Sopockie co nieco: Trudna nauka niezależności