Nie oddałbym głosu na żadnego z nich.
Jerzy Buzek zdegenerował system finansowania opieki zdrowotnej i zdewastował system ubezpieczeń społecznych. Zamiast zdefiniowanej emerytury - najkrócej objaśniając - wprowadził zdefiniowaną składkę. System repartycyjny ubezpieczający więź międzypokoleniową zastąpił kuglarstwem finansowym wywłaszczając miliony Polaków z ich pieniędzy. To co dostaną nie ma związku z tym co zarabiali tylko ze spekulacją finansową uprawianą przez prywatne fundusze na ich ryzyko, a bez społecznej odpowiedzialności nałożonej na państwo przez art. 67 Konstytucji RP. Emerytura Buzka wynosi 20 tys. złotych i płatna jest w Brukseli.
Włodzimierza Cimoszewicza mniej uwierała legitymacja PZPR niż udział w demokratycznej lewicy. Będąc jej członkiem pouczał ofiary powodzi, że państwu nic do ich kłopotów i wskazywał drogę do agenta ubezpieczeniowego. Cynizm ten słabo ozdabiający polityka lewicy kosztował SdRP porażkę w 1997 roku. Kandydując w wyborach na prezydenta RP dał się Cimoszewicz zastraszyć prowokacji z panią J. w roli głównej. Ponieważ siebie uważał za wzorcowego polityka "czystych rąk" porzucił kampanię w trakcie jej trwania. Partia przed jego ewakuacją wydała na nią 6 milionów złotych, które trafił szlag. Dziś okazuje się, że czyste ręce to słaby symbol, bo Cimoszewicz odjechał z miejsca wypadku, w którym dość istotnie poszkodowana została kobieta. Poraniona rowerzystkę odwiózł jakiś jego współpracownik do szpitala, a sprawa kolizji została ujawniona przypadkowo. Mając tak wysokie o sobie mniemanie, Cimoszewicz powinien wrócić do leśniczówki, ale nie może bo ją oddal. Może stąd ta Bruksela...
Marek Belka to przypadek politycznego technokraty, któremu nie przeszkadzają żadne okoliczności. W Iraku świetnie się odnalazł w roli menedżera administracji okupacyjnej tego kraju kierowanej przez Paula Brehmera podległego sekretarzowi obrony USA Donaldowi Rumsfeldowi. Rola jak na człowieka demokratycznej lewicy raczej żałosna. Dowód politycznej biegłości dał też Belka w rozmowie z ministrem Sienkiewiczem z PO debatując nad poluzowaniem polityki finansowej banku centralnego, co pozwoliłoby premierowi Tuskowi sypnąć grosz wyborcom, w zamian za zmianę na stanowisku ministra finansów. Delikt ten ma wymowę konstytucyjną, przez co nikogo nie dotyka. Nielegalność tego nagrania ma charakter drugorzędny wobec rozmiaru omawianego pomysłu. W demokracjach dojrzalszych, jak austriacka, wicekanclerz po takich rewelacjach idzie po prostu na bruk a nie do Brukseli.
Stan możliwości Ewy Kopacz ujawniło przesłuchanie w komisji vatowskiej. Gorzej mogłaby wypaść tylko Dulkiewicz, ale walczy z rządem polskim o Westerplatte, do Brukseli zaś udaje się za pieniądze budżetowe na kawę u Tuska. Kopacz też tam chce jechać, ale najpierw powinna zostać pacjentem zadłużonego powiatowego szpitala, który skomercjalizowała. Wystawiając zdrowie społeczeństwa na rynkowe szykany drogę do apanaży w Brukseli powinna odbyć we włosienicy. Lub w towarzystwie dr praw Magdaleny Adamowicz.
Byli premierzy fundując obywatelom politykę zaciskania pasa i rozmaitych dolegliwości powodowanych racjami ich rządów, teraz chcą, by obywatele okazali im litość i zapewnili europejski wikt i opierunek.
Pogląd ten łączy ich niczym groch z kapustą pod jednym szyldem.
Leczyć on zaś powinien wyborców z wszelkich sentymentów.
Marek Formela
- 07/06/2019 20:27 - Trzydzieści lat za późno
- 06/06/2019 08:31 - Akapit wydawcy: Rebelianci 2019
- 03/06/2019 15:06 - W mętnej wodzie... łatwiej turystów łowić
- 30/05/2019 19:47 - Akapit wydawcy: Flirt liberała z socjalistą - razem czyli osobno
- 28/05/2019 12:17 - Big&Beat i Rock&Roll
- 23/05/2019 18:15 - Organizacje pozarządowe do wynajęcia
- 16/05/2019 19:00 - Akapit wydawcy: Wrzody Westerplatte
- 16/05/2019 18:56 - Mira Ryczke-Kimmelman, Sopocianka, która przeszła piekło niemieckich obozów
- 09/05/2019 21:00 - Akapit wydawcy: Rozmiar bęcwała
- 08/05/2019 19:08 - Zdrajcy i patrioci