Zazwyczaj przy okazji wyborów samorządowych uczniowie organizowali debaty z kandydatami na prezydenta miasta. W tym roku takie inicjatywy nie ma. A kiedyś cieszyły się ogromnym zainteresowaniem, jak ta w I LO w 2002 roku, kiedy sala pękała w szwach.
Przed dwunastu laty uczniowie zrzeszeni w Klubie Myśli Politycznej I Liceum Ogólnokształcącego w Gdańsku zaprosili do debaty jedenastu wówczas startujących kandydatów. Ponadto zaprosili do udziału w niej uczniów z innych szkół, co poskutkowało ogromną frekwencją. – Bardzo miło wspominam to spotkanie – przyznał Marek Formela, który kandydował wtedy z ramienia SLD-UP. – Padło na nim istotne pytanie zadane przez Jacka Kurskiego, które i dziś by mogło paść: Czy pan Adamowicz prowadził chociaż kiosk albo warzywniak? Bo wtedy miałby chociaż jakiekolwiek kwalifikacje do zarządzania dużym miastem.
W tym roku jednak żadna ze szkół nie postanowiła zorganizować podobnej debaty. – Takie spotkania odbywają się na wniosek młodzieży, a ta w tym roku nie zgłosiła takiej chęci – powiedziała Elżbieta Piszczek, dyrektor V LO w Gdańsku. Podobnie jest w Topolówce, szkole której uczniowie zawsze byli dość mocno zaangażowani w polityczne życie miasta. – Uczniowie nie mają najwyraźniej potrzeby – wyjaśnia Bożena Ordak, dyrektor szkoły we Wrzeszczu. – Poprzedni uczniowie byli bardziej zainteresowani takimi rzeczami.
Wprawdzie par. 2 w art. 108 Kodeksu Wyborczego mówi jasno, że zabrania się agitacji wyborczej w szkołach, to Bożena Ordak uważa, że raczej nie w tym rzecz. – To kwestia definicji. Oczywiście mógłby się znaleźć ktoś, kto uznałby to za agitację, bo każdy może mieć inne zdanie, jednak w moim odczuciu nie może być mowy o prowadzeniu kampanii, kiedy o debatę proszą uczniowie – tłumaczy. – Owszem, może się tak zdarzyć, że któryś z kandydatów mógłby wykorzystać uczniów do swojej kampanii, jednak ja mam do nich zaufanie i nie uważam, żeby trzeba było im takich inicjatyw zabraniać.
W zupełni innym tonie wypowiada się gdańska „Jedynka” powołując się właśnie na art. 108 KW. - Szkoła nie może być miejscem kampanii wyborczej. Myślę, że to powód dla którego dyrektorzy szkół nie zgadzają się na spotkania i debaty przedwyborcze w swoich placówkach – powiedziała nam Elżbieta Grabowska, dyrektor liceum.
Zatem potwierdza się powiedzenie, że ile osób, tyle opinii, jednak w przypadku I LO jasno widać, że szkoła ta sama z siebie nie zgodziłaby się na taką debatę, a nie jak w innych dużych gdańskich liceach – dała wybór uczniom.
goch
Inne artykuły związane z:
- 07/11/2014 20:50 - Falkowski: Zdrowie na Pomorzu to sposób na biznes
- 06/11/2014 14:58 - A. Wonaszek: Ochrona zdrowia pod oknem chłopca z plakatu
- 06/11/2014 13:29 - Dość obietnic – pielęgniarki protestowały w Gdańsku
- 05/11/2014 17:11 - Polscy kierowcy mówią: piętnujemy postawy stwarzające zagrożenie na drodze
- 05/11/2014 15:57 - Negocjacje ceny wody - tajne przez poufne
- 05/11/2014 14:43 - Pomysły SLD na rewitalizację i bezpieczeństwo miasta
- 03/11/2014 18:09 - Tarasiewicz: Monitorowanie władzy jest ważne, ale kiedy miasto rozwija się w niepożądanym kierunku, trzeba wziąć sprawy w swoje ręce
- 03/11/2014 14:11 - Pracodawcy narzędziem prezydenta - ostry protest W. Bartelika
- 31/10/2014 19:51 - O samorządzie bez radnego - czy Adamowicz agituje w szkole?
- 31/10/2014 19:47 - Oddam port w obce ręce - kto nadzoruje wielką spółkę?!