Zwolennicy Korwina będą popierać w drugiej turze Kaczyńskiego

Drukuj

altRozmowa z Krzysztofem Paprockim, gdyńskim działaczem społecznym, ekonomistą, od 20 lat członkiem gdyńskich i krajowych władz Unii Polityki Realnej.

- Janusz Korwin-Mikke uzyskał w I turze czwarte miejsce i wynik lepszy między innymi od Waldemara Pawlaka i Andrzeja Olechowskiego. Sukces?
Krzysztof Paprocki: Oczywiście, choć tylko jak na skalę możliwości Korwin-Mikkego. Ponad 400 tysięcy głosów w skali kraju to wynik porównywalny do tego z 1995. UPR było wtedy szczególnie silne u nas lokalnie – mieliśmy na przykład 6 radnych w Gdyni i razem 15 w Trójmieście. Wynik pokazuje, że często lekceważony Korwin był w stanie przekonać większą grupę wyborców niż kilku kandydatów faworyzowanych przez media i dysponujących dużymi pieniędzmi.

- Proszę zatem przyjąć moje gratulacje. A gdzie Pan upatruje źródła takiego sukcesu?
Krzysztof Paprocki: Po pierwsze konsekwencja – z poglądami Korwina można się zgadzać lub nie, ale nie można mu odmówić stałości i konsekwencji. To nie jest typ polityka, który w sondażach wyczytuje co ma sądzić na każdy temat i dlaczego – i wraz ze zmianą sondaży swoje poglądy zmienia. Taką konsekwencję wyborcy sobie cenią i mogła ona przyciągnąć jakąś część elektoratu.
A po drugie zadziałał pewnie totalny blamaż i kompromitacja kandydata PO. W kampanii wyborczej Bronisław Komorowski pokazał że brak mu elementarnych zdolności intelektualnych, wiedzy, kompetencji a nawet formatu emocjonalnego. Komorowski po prostu nie nadaje się do funkcji głowy państwa i wielu ludzi widząc to, zaczęła szukać wśród innych kandydatów.

- Jak Pana zdaniem zachowają się w II turze zwolennicy Korwin-Mikkego?

Krzysztof Paprocki: To oczywiste, poprą Jarosława Kaczyńskiego.

- Jak to, przecież UPR to partia liberalna…
Krzysztof Paprocki: Nie do końca, nie w znaczeniu jaki potocznie przyjęło się w Polsce przypisywać liberalizmowi. UPR nigdy nie miało nic wspólnego z popieraniem przekrętów przy prywatyzacji, układom miedzy władzą a wielkim biznesem itp. UPR popiera niskie podatki dla wszystkich a nie tylko dla uprzywilejowanych, usuwanie barier dla drobnej przedsiębiorczości (tu bardzo obiecujący był przygotowywany przez rząd Kaczyńskiego tzw. „pakiet Kluski”). Są więc punkty zbieżne. Nie ma co ukrywać że są też różnice, bo PiS jest partią zdecydowanie bardziej prospołeczną.
Istotne są jednak nie tylko kwestie gospodarcze. W sprawie obrony niepodległości i podmiotowości Polski czy też obrony tradycyjnych wartości mówimy jednym językiem.
Krzysztof Paprocki: Wzmiankowane różnice spowodowały że elektorat UPR nie popierał w pierwszej turze Kaczyńskiego – ale zbieżności są wystarczające by takiego poparcia udzielić w drugiej. Zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę alternatywę…

- …czyli Bronisława Komorowskiego
Krzysztof Paprocki: Tak, bo nie głosując na Kaczyńskiego, nawet nie idąc na wybory – tym samym popiera się Komorowskiego. A więc człowieka, który po prostu – abstrahując nawet od kwestii poglądów i programów – nie nadaje się na prezydenta, nie dorasta do formatu tego stanowiska. Dodatkowo Komorowski firmuje żenującą nieudolność państwa w wyjaśnianiu przyczyn smoleńskiej katastrofy czy też usuwaniu skutków powodzi, partyjny skok na IPN czy NBP. Nie zapominajmy że to partia Komorowskiego popierała szybkie wprowadzenie Euro w Polsce – co jak wskazują zgodnie ekonomiści doprowadziłoby w trakcie kryzysu do recesji takiej jak np. na pobliskiej Słowacji, która Euro wprowadziła. Mógłbym tak mnożyć przykłady, ale szkoda miejsca. Komorowski dla świadomego wyborcy – a takimi są niewątpliwie zwolennicy Korwina-Mikke – nie jest opcją godną rozważenia.

- Czyli w II turze Kaczyński?

Krzysztof Paprocki: Oczywiście. Łączy nas przekonanie, że Polska jest najważniejsza.

Krzysztof Paprocki – 47 l. ekonomista, gdyński działacz społeczny, od 20 lat członek gdyńskich i krajowych władz Unii Polityki Realnej.


Materiał opublikowany w

alt

Related news items:
Newer news items:
Older news items: