Rozmowa z Jolantą Zawadzką Piątek, społecznym prezesem Rodzinnych Ogródków Działkowych im. Mikołaja Kopernika przy ulicy Toruńskiej w Malborku.
Ogrody powstawały głównie w latach 1950-1970 jako działki pracownicze dla pobliskich zakładów pracy, na podstawie różnych decyzji i protokołów. W latach 1998 – 1999 tereny wszystkich ogrodów działkowych zostały przekazane w użytkowanie wieczyste na rzecz Polskiego Związku Działkowiczów na okres 99 lat. Rodzinne Ogrody Działkowe, te przy ulicy Kopernika, istnieją od 25 VI 1966 roku, obejmują ponad 10 hektarów. To 297 działek. Można śmiało powiedzieć, że żyje z nich bezpośrednio około tysiąca mieszkańców Malborka. Są miejscem wypoczynku, relaksu, także spełniania ogrodniczego hobby, i tu można by wymienić całą listę pozytywnych funkcji jakie pełnią.
Jolanta Zawadzka Piątek, zawodowo jest pielęgniarką koordynującą w pracowni gastroenterologicznej. Społecznie zaś prezesuje Rodzinnym Ogródkom Działkowym im Mikołaja Kopernika przy ulicy Toruńskiej
Przywódczyni niespokojnych
Spotkaliśmy się podczas jednego z malborskich festynów. Popatrywała, podpytywała jak takie coś urządzić. Wkrótce, jak się nie trudno domyślić, wraz przyjaciółmi z zarządu sami zorganizowali za jakiś czas festyn dla działkowiczów.
Jolanta Zawadzka Piątek, bowiem o niej tu mowa, zawodowo jest pielęgniarką koordynującą w pracowni gastroenterologicznej. Społecznie zaś prezesuje Rodzinnym Ogródkom Działkowym im. Mikołaja Kopernika przy ulicy Toruńskiej.
Jolanta Zawadzka Piątek prezes ROD „Kopernik” z Burmistrzem Markiem Charzewskim podczas jednej z plenerowych imprez działkowiczów
Miałem okazję poprzyglądać się przygotowaniom i organizacji jednej z imprez plenerowych. Wszędzie było pełno zaprzyjaźnionych z gospodynią osób. Altanka przy jej domu przypominała raczej centrum dowodzenia globalną akcją kryzysową niż spokojną ostoję sielankowej ciszy i relaksu.
W jednych altankowych fotelach panie od zarządowych rachunków (Zofia Naklicka to nawet z… ręką w temblaku), w drugich fotelach inni… coś przy stolikach rozrysowywali, pakowali, gdzieś telefonowali, załatwiali. Ciągle ktoś podjeżdżał pod dom, o czymś informował, po chwili odjeżdżał, przyjeżdżali inni i tak w „koło Macieju”.
Naiwnie myślałem, że to tylko w związku z jedną konkretną imprezą… ale domownicy popatrzywszy ze życzliwością dla mojej naiwności, zakomunikowali, że mają często taką .. (jak to określili) „jazdę”. Praktycznie od wiosny do jesieni. Czasem gdy ich mama i małżonka pana Leszka, jest pochłonięta pracą zawodową – wydawać by się mogło, że mają chwilę względnego spokoju.
- Teoretycznie tak – jak dodali zgodnie Leszek Piątek i jedna z córek.
Na jednej z działek ROD Mikołaja Kopernika m.in. z Elżbietą i Piotrem Jędrzejczak i Anną Skawysz
Geneza drużyny niespokojnych
- W styczniu ubiegłego roku zostałam poproszona do pracy w zarządzie komisarycznym - mówi Jolanta Zawadzka Piątek. - Zastałam delikatnie mówiąc ogólny bałagan, nie tylko w papierach ale niestety i na działkach. Pomyślałam, dobrze czemu nie, mogę spróbować wyprostować i z pomocą wielu ludzi dobrej woli, a w szczególności dzięki zarządowi i mojemu mężowi Leszkowi to mi się myślę udało. Nie no muszę i chcę ich wszystkich wymienić. Bo bez ich pracy nie byłoby to możliwe. Pracowaliśmy i pracujemy jak drużyna. Więc są to Tomasz Gratkiewicz. Zofia Naklicka Banasik, Anna Lewandowska, Maria Dudek i Leszek Piątek. To dzięki wspólnym staraniom pomału wychodzimy na prostą. Chciałabym jeszcze doprowadzić do pojednania w ogrodzie i stworzyć taką naszą małą oazę, gdzie wspólnie będziemy spędzać czas czy to pracując, czy odpoczywając. Może nawet ucząc nowe pokolenia upraw ekologicznych, tak jak budujemy i dbamy o ptasie budki lęgowe, chronimy nasze uprawy nie stosując chemii.
Działkowiczem może być każdy komu bliska jest ekologia i wyraża chęci do pracy, radość z kontaktu z naturą. Wystarczy napisać wniosek do Zarządu z prośbą dzierżawę działki, opłacić wpisowe i można cieszyć się swoją małą oazą zieleni.
Część pań z „drużyny niespokojnych” działkowiczów przy produktach własnego wypieku, podczas „Dnia Działkowicza” w 2015
Rola ogrodów
Przecież ogrody działkowe spełniają ważne funkcje w życiu i organizmie miast. Zwłaszcza w naszej kulturze. Stanowią m.in. swoisty rodzaj rehabilitacji na przykład dla osób starszych. Te często, przechodząc na emeryturę czują się mniej potrzebni, zamyka się pewien rozdział w ich życiu, a ogródki są pewnym panaceum na tę „dolegliwość”, odczuwanie pustki, itp.
Działki pozwalają spotykać się, utrzymywać nowe znajomości, dzielić się wiedzą nie tylko ogrodniczą, choćby porozmawiać o wszystkim. Często to dobre miejsce do kontaktów i nauk międzypokoleniowych. Któż z nas nie pamięta ogrodów naszych babć, dziadków i ich umiejętności. To zielone gabinety terapeutyczne dla wszystkich użytkowników i we wszystkich skomplikowanych sprawach życiowych. Na pewno w takim miejscu lepiej i spokojniej rozmawiać z bliskimi. Całe entourage wpływa relaksująco, zabiera napięcie i pozwala odnaleźć sens, treści rozmów i myśli innych bliskich osób.
Członkowie zarządu prowadzą skrupulatnie kronikę odnotowując wszelkie wydarzenia w życiu ogrodów
Poza tym chyba każdy się domyśla że ogródki działkowe, wraz z parkami i terenami zielonymi są swoistą oczyszczalnią miejskiego zaduchu. Zatrzymują spaliny i inne szkodliwe opary i oddają miastu tlen, czystsze powietrze. To że stanowią rehabilitację chyba mówiłam, że wtedy osoby starsze czują się potrzebne.
Dlatego uważam że władze samorządowe powinny współpracować ściśle z wszystkim bez wyjątku zarządami ogrodów, jesteśmy potrzebni miastu i mamy ogromny potencjał nie tylko w super marchewkach, kwiatkach czy świętym spokoju relaksacji grillowania. To mit. Ogrody działkowe mają tak wiele zastosowań i tak wiele mogą wnieść. A razem stanowić też mogą o potencjale środowiska miasta, i być ważnym partnerem przy rozwoju różnych obszarów infrastruktury społecznej, środowiskowej , edukacyjnej, zdrowotnej, i tak dalej.
Ogrodowe marzenia
- Moim marzeniem – dodaje Zawadzka Piątek – taką ideą, byłoby stworzenie ogólnie dostępnego ogrodu dla wszystkich mieszkańców i stworzenie tak zwanej „zielonej szkoły” Polegałoby to mniej więcej na współpracy Rodzinnych Ogródków Działkowych ze szkołą, przedszkolem. Nie wszyscy mają działki, nie wszystkie dzieciaki maja dziadków i babcie z działkami, ba rodziców z działkami. Takie uczenie się pracy, przyrody i piękna w sposób przyjazny dzieciakom i interesujący, jest zapewne swoistą alternatywną dla non stop siedzenia i ślepienia w monitory komputerów z „zabójczymi” grami. Może to i naiwnie brzmi, ale stworzenie takiego koła małych ekologów, swoistej małej społeczności greenpeace, pozwoliłoby na uwrażliwienie wobec przyrody, zwierząt i roślin. Pod okiem starszych uprawiać ziemię, odnajdywać w tym piękno, to też uczyć się wzajemnie od siebie języka porozumiewania i przekazywania wartości w obie strony. Nie chodzi tu o starcze gderanie i mądrotliwe nieustanne pouczanie młodych. Czas na naukę siebie ze wzajemnością, wówczas znajdzie się okazja do zdobywania szacunku, prawdziwej chęci poznawania. To szansa na przemodelowanie środowiskowego myślenia, ale wymaga od nas wszystkich mądrości i ciężkiej pracy, a właściwie współpracy. Bo oddanie w użytek szkoły, czy przedszkola kawałka ziemi nie załatwia niczego. Trzeba wysiłku, dobrej woli wszystkich, ale to się opłaca…
Krzysztof Hajbowicz
- 31/05/2016 11:23 - PIASKOWY FESTYN w Malborku
- 29/05/2016 15:19 - Autor „Klątwy Bursztynowej Komnaty” w piwnicy czyli spotkanie z Januszem Moździerzem
- 29/05/2016 15:00 - Stworzenie "Zewnętrznego Muzeum Fortyfikacji"
- 27/05/2016 19:56 - Tańczący chór z Bangkoku i rurki z „Biedronki”
- 24/05/2016 08:20 - By się tylko chciało chcieć
- 10/05/2016 20:37 - Wiosenne Dni Seniora w Malborku
- 10/05/2016 20:22 - Rocznica bezwarunkowej kapitulacji 8 maja 1945 roku
- 06/05/2016 19:56 - Weekend w Malborku … jeden dzień za mało
- 27/04/2016 22:14 - Bez fanfaronady
- 27/04/2016 07:25 - Opiniowali projekty ustaw sejmowych