Przedstawiamy trzy gdańskie lokale serwujące ryby, które niedawno przetestowaliśmy na „własnej skórze” i nie zawiedliśmy się – ryba była dobra. W każdym z nich wysłannik „Gazety Gdańskiej”, oczywiście incognito, gościł przynajmniej dwukrotnie w czasie od maja do czerwca, a więc przed okresem ochronnym na połów dorsza, którego skosztowaliśmy. Spróbowaliśmy również halibuta, który, mimo że w wodach Bałtyku występuje sporadycznie i jest rybą importowaną, również może być naprawdę smaczny. Warto zaznaczyć, że nasze zestawienie jest subiektywne.
Wakacje przyciągają do Gdańska rzesze turystów, którzy są spragnieni nie tylko słońca i szumu morskich fal, ale także smaku ryby. W związku z tym „Gazeta Gdańska” postanowiła podzielić się z Czytelnikami miejscami, gdzie, naszym zdaniem, warto zajrzeć. Spróbowaliśmy w nich halibuta oraz dorsza. Pierwsza z ryb prawie na pewno nie pochodzi z Bałtyku, gdyż występuje w naszym morzu raczej przypadkowo, ale mimo importu z zagranicy może pozostać smaczna i świeża. Co do dorsza – jedliśmy go w okresie, gdy jego połów był dozwolony, a więc wierzymy, że był to niemrożony dorsz bałtycki (smak wskazywał na świeżość). Nie wybraliśmy lokali z „górnej półki”, a zwykłe smażalnie lub bary, które nie odstraszają ceną i sztywną atmosferą.
Pierwszym lokalem, który zdecydowanie polecamy jest Dragon Bar na Wyspie Sobieszewskiej. Znajduje się on na ulicy Świbnieńskiej, nieopodal Wisły. Bar wygląda dość niepozornie, ale warto wybrać go ze względu na smak ryb. Porcje są naprawdę solidne, a cena przystępna (halibut – 9 zł za 100 g, dorsz – 7,50 zł za 100 g). Ryba podawana jest zwykle w formie dzwonka lub filetu. Próbowaliśmy również zamówić tuszkę dorsza, ale pani z obsługi poinformowała nas, że się skończyła. Nie jest to wcale wada, gdyż świadczy o tym, że ryby są sprowadzane przez właściciela na bieżąco. Co do samych dań – halibut ma fantastyczną chrupiącą, dobrze przysmażoną skórkę, a jednocześnie jego mięso pozostaje wilgotne i soczyste. Było widać, że kucharz zdjął rybę z patelni w odpowiednim momencie, gdyż nie była ani trochę przeciągnięta. Czuć, że halibut, mimo że nie pochodzi z Bałtyku, zachował świeżość, a lokal ma solidnego dostawcę. Filet z dorsza podawany jest w mącznej panierce, która absolutnie nie ocieka tłuszczem. Mięso jest jędrne, wilgotne i rozpływa się w ustach. Filet jest dobrze oczyszczony z ości. Wysłannik „Gazety Gdańskiej” za obiad dla 4 osób (każda z nich jadła rybę z frytkami, zamówiono też zupę i piwo) zapłacił 129 zł. Dragon Bar oferuje również inne specjały m.in. pyszną zupę pomidorową z domowym makaronem, a także własne wyroby np. marynowane śledzie. Zamówienia dokonuje się przy barze, otrzymuje się numerek, a następnie odbiera się dania.
Drugi lokal, który naszym zdaniem warto odwiedzić, mieści się przy wejściu na plażę nr 26 na Stogach i nosi nazwę Plaża Stogi. Podczas sezonu, m.in. ze względu na lokalizację, to miejsce pęka w szwach od natłoku gości. Nasz wysłannik gościł tam przed szczytem sezonu i nie zawiódł się. Halibut miał apetyczną, przysmażoną skórkę, a mięso było soczyste. Ryba była naprawdę dobrze doprawiona i usmażona. Jedyny zarzut to nadmiar tłuszczu, który sączył się ze skórki, ale taki incydent, przy kilku wizytach w tym miejscu, zdarzył się tylko raz. Dorsz usmażony został w mącznej panierce i był naprawdę bez zarzutu – mięso było delikatne i soczyste, nie rozwarstwiało się, co wskazuje na odpowiedni czas smażenia. Ryba nie ociekała tłuszczem. Za dwie osoby nasz wysłannik zapłacił rachunek nieco ponad 80 zł (dwa zestawy ryb z dodatkami oraz napoje). Prócz ryb lokal na Stogach oferuje m.in. całkiem smaczne kotlety typu de Volaille, znane również pod nazwą kotlety po kijowsku, z których po przekrojeniu, tak jak powinno, tryskało rozpuszczone masło. Do ryby nasz wysłannik zamówił m.in. surówkę z czerwonej kapusty, która była naprawdę dobra. Zamówienia dokonuje się przy barze, otrzymuje się numerek, a kelner przynosi dania do stolika.
Trzecie miejsce, które nas nie zawiodło, to Bar Jacobsen, który mieści się przy ulicy Warzywniczej, nieopodal Ośrodka Kultury Morskiej nad Motławą. Lokal reklamuje się rybami świeżymi i pochodzącymi prosto z kutra. Wydaje się to prawdą nie tylko ze względu na smak, ale także na ograniczoną dostępność pewnych dań – możemy usłyszeć, że np. dorsz się skończył, co sugeruje, że ryby rzeczywiście są sprowadzane na bieżąco. W internecie pojawiają się negatywne opinie na temat tego miejsca, ale, będąc tam dwa razy i korzystając z ogródka sezonowego, nasz wysłannik nie zawiódł się. Ryby zawsze były świeże – mięso było jędrne i soczyste, a zapach przyjemny. Ruch w lokalu był duży. Zarówno dorsz, jak i halibut podawane są w mącznej panierce, z której nie sączy się nadmiar tłuszczu. Jedyny zarzut to niedoprawione ryby – zdaje się, że przy przyrządzaniu nie użyto nawet grama soli. Niemniej jednak nie do końca jest to wadą, gdyż dzięki temu można wyczuć pierwotny smak mięsa, a także przekonać się o świeżości ryby, której nie maskuje smak przypraw. Gość, gdy zamówi rybę, dostaje do niej cytrynę, na stolikach lub przy barze są solniczki, a więc klienci mogą doprawić rybę wedle własnego uznania. Cena za 5 osób (tylko jedna nie jadła ryby, reszta zamówiła rybę z dodatkami, ponadto zamówiono 3 zupy oraz piwo) wyniosła około 250 zł. Cena, w porównaniu np. z Sobieszewem, jest dość wysoka, niemniej jednak bar znajduje się w miejscu bardzo popularnym wśród gdańszczan i turystów, co winduje ceny. Lokal oferuje nie tylko ryby, ale także inne dania, głównie domowe. Wysłannik „Gazety Gdańskiej” spróbował całkiem smacznej, lekkiej i klarownej zupy rybnej, w której pływały duże kawałki ryby (na szczęście nie był to intensywny w smaku łosoś) i czuć było nutę cytryny, dobrych flaków oraz przyzwoitego kotleta de Volaille. Z innymi daniami jest podobnie jak z rybami – możemy usłyszeć, że jakaś potrawa właśnie się skończyła. Do stolików podchodzi kelnerka, która przyjmuje zamówienie, a potem przynosi dania.
Karolina Rabiej
- 15/07/2016 13:54 - Piotrusiewicz za Zych-Cisoń?
- 14/07/2016 21:21 - Potężna ulewa w Gdańsku. Zalana m.in. Kartuska.
- 14/07/2016 19:46 - XX edycja Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Ulicznych FETA
- 14/07/2016 18:53 - Rejterada Zych-Cisoń - "z powodów osobistych"?!
- 14/07/2016 08:16 - PiS domaga się odwołania Zych-Cisoń
- 11/07/2016 20:37 - Gdańszczanie chcą Drogi Zielonej – spotkanie prezydenta Adamowicza z radnymi miasta i dzielnic
- 09/07/2016 21:21 - Rady ds. innowacji w Energa SA rozpoczęła prace
- 09/07/2016 21:07 - Święto Truskawki Kaszubskiej i Produktów Regionalnych Pomorza w Gdańsku
- 07/07/2016 18:55 - Hamadyk: Niech kandydata PiS na prezydenta Gdańska wyłonią prawybory
- 07/07/2016 18:48 - Partnerstwa publiczno-prywatnego motławskie meandry