Świetna pierwsza połowa i asekuracyjno-nerwowa druga w wykonaniu Lechii mimo wszystko zapewniła zwycięstwo w arcyważnym spotkaniu z Ruchem Chorzów. Gdańszczanie wygrali na Stadionie Energa 2:1 i wciąż pozostają w grze o Ligę Europy.
* * *
Lechia Gdańsk: Vanja Milinković-Savić, Rafał Janicki, Jakub Wawrzyniak, Sebastian Mila (Aleksandar Kovacević '69), Milos Krasić (Lukas Haraslin '82), Michał Chrapek (Gerson '73), Sławomir Peszko, Mario Maloca, Grzegorz Wojtkowiak, Flavio Paixao, Grzegorz Kuświk
Ruch Chorzów: Matus Putnocky, Mateusz Cichocki, Łukasz Surma, Patryk Lipski, Łukasz Moneta (Michał Efir '85), Michał Koj, Martin Konczkowski, Mariusz Stępiński, Tomasz Podgórski (Przemysław Bargiel '74), Łukasz Hanzel, Rafał Grodzicki
Bramki: Kuświk ('25), Flavio ('35) – Podgórski ('56)
* * *
Trener Piotr Nowak nie miał tym razem bólu głowy ze skompletowaniem składu. Kartkowicze odbyli już swoje kary, a zmagający się z kłopotami zdrowotnymi Chrapek i Wawrzyniak wrócili do pełnej dyspozycji. W związku z tym postanowił trochę zmienić koncepcję i wystawić czterech nominalnych obrońców. Jednak Grzegorz Wojtkowiak był dzisiaj wahadłowym. Reszta składu bez niespodzianek.
Trzeba przyznać, że pierwsza połowa mogła się podobać. Zarówno Lechia, jak i Ruch dążyły do zdobycia bramki. Wprawdzie początkowo wydawało się, że więcej z gry będą mieli chorzowianie, którzy nie przyjechali po to, aby odpuścić ten mecz. Mimo to to biało-zieloni pierwsi mieli szansę na zdobycie bramki. W 5. minucie z okolic piątego metra uderzał Mario Maloca, ale piłka minęła słupek bramki Putnocky'ego. Chwilę później odpowiedzieli Niebiescy. Kompletnie odpuszczony w polu karnym Stępiński mocno uderzył głową, ale Vanja świetnie interweniował.
Lechia od tego momentu zaczęła coraz bardziej przejmować inicjatywę. Głównie dzięki świetnej grze duetu Chrapek-Krasić. W 11. minucie obudził się Sławomir Peszko, który ładnie ze skrzydła zszedł pod linię końcową, ograł obrońcę i uderzył na bramkę, ale dobrze bronił Putnocky. W 17. minucie szanse miał Flavio Paixao, ale zachował się zbyt nonszalancko i jego lob ostatecznie sparował bramkarz gości.
Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. Koncert gry rozpoczął Krasić. Najpierw w 25. minucie ograł na skrzydle Koja i dośrodkował na nos Kuświkowi, który nie dał szans strzałem głową golkiperowi Ruchu, a następnie, w 35. minucie, świetnym przerzutem spod linii środkowej obsłużył Flavio, który po ciele bramkarza podwyższył na 2:0. Tym samym Lechia pobiła rekord goli strzelonych w ekstraklasie – wtedy miała ich już 51. Rekord mógł podwyższyć jeszcze Kuświk, ale zmarnował idealne podanie Chrapka.
Druga połowa wyglądała zupełnie inaczej niż pierwsza. Trener Piotr Nowak, wiedząc że w ciągu tygodnia jego podopieczni mają jeszcze mecz z Legią i potem z Cracovią, i jak ważne one będą w kontekście walki o europejskie pucharu, postanowił zmienić taktykę. Lechia grała już na utrzymanie wyniku. Najlepiej świadczyło o tym szanowanie piłki i własnych sił oraz przejście na czwórkę obrońców oraz wprowadzenie do środka pola Gersona oraz Kovacevicia.
To się zemściło w 56. minucie, kiedy po mocnym wejściu jednego z chorzowian stratę zaliczył Milos Krasić i po chaotycznej akcji Podgórski zdobył kontaktową bramkę. Widać jednak było jak bardzo wściekły był na siebie były gwiazdor Juventusu, bo wiedział, że teraz dużo trudniej będzie o spokojne utrzymanie wyniku. I nie pomylił się. Ruch zdominował mecz i dążył do wyrównania. Na szczęście znów dobrze spisywała się defensywa biało-zielonych, ale przede wszystkim rewelacyjnie w bramce grał Vanja Milinković-Savić.
Praktycznie cała druga połowa wyglądała w ten sposób. Lechiści tylko sporadycznie próbowali kontrować gości, ale to Niebiescy mogli wyrównać. Na szczęście po niespodziewanym strzale Monety w 70. minucie, piłka uderzyła w poprzeczkę. Gdańszczanie tak naprawdę odpowiedzieli dopiero w samej końcówce, kiedy świetną indywidualną akcję skrzydłem przeprowadził Jakub Wawrzyniak i idealnie zagrał do Flavio. Portugalczyk jednak niepotrzebnie oddał za lekki strzał – mógł odgrywać do nabiegającego w pole karne Kovacevicia. Chwilę wcześniej natomiast z boiska, za brutalny faul od tyłu, wyleciał Michał Koj. Bezpośrednie czerwo bezdyskusyjne, a seria Haraslina jako eliminatora rywali podtrzymana.
Lechia, mimo bardzo asekuracyjnej gry i szczęścia w drugiej połowie odniosła bardzo ważne zwycięstwo i wciąż pozostaje w grze o europejskie puchary. Teraz przed nią dwa bardzo trudne mecze – oby zakończone jak największą zdobyczą punktową.
Patryk Gochniewski
- 08/05/2016 19:36 - Wspomnienie o Jacku Mielewczyku
- 08/05/2016 09:14 - Renault Zdunek Wybrzeże - KSM LIVE 49:41
- 08/05/2016 09:05 - Zmarł Jacek Mielewczyk
- 07/05/2016 21:07 - "Wilki" skazane na pożarcie
- 07/05/2016 20:54 - Koncertowe 45 minut Krasicia i bezbłędny Vanja - oceny lechistów po meczu z Ruchem
- 07/05/2016 06:27 - Pozostać w grze o Europę
- 05/05/2016 10:04 - Murphy Troy opuszcza LOTOS Trefl
- 04/05/2016 13:01 - Składy na mecz z KSM Krosno
- 03/05/2016 18:25 - Na rolkach wokół Stadion Energa Gdańsk
- 01/05/2016 20:48 - Odjechaliśmy ostry trening - po meczu w Rawiczu