Rozmowa z Sylwią Gruchałą, siódmą florecistą Dwór Artusa 2010 Grand Prix Pucharu Świata we florecie kobiet
- Podobnie jak przed rokiem zakończyłaś udział w turnieju na ćwierćfinale. Z którego startu jesteś bardziej zadowolona z tegorocznego czy ubiegłorocznego?
Sylwia Gruchała: Przed tegorocznym startem obrałam sobie cel, żeby powtórzyć wynik z ubiegłego roku. Ciężko porównuj się starty. W tym roku dużo lepiej walczyłam. Wygrałam z Niemką Gołubicki, z którą na przestrzeni dwóch lat dwa razy przegrałam. Teraz udało się wygrać i jest to bardzo cenne. O wejście do szenastki pokonałam Rosjankę. Z tej walki też jestem zadowolona. Z Valentiną Vezzali było ciężko. Była dzisiaj znakomicie dysponowana, co potwierdziła wygrywając cały turniej. Na poprzednich zawodach Pucharu Świata w Salzburgu przegrałam z nią do 14. Dzisiaj do 8, ale przynajmniej wiem dlaczego przegrałam. Zmieniła taktykę. Inaczej walczyła w Salzburgu, inaczej dzisiaj. Poznałam jej filozofię i mam nadzieję, że następnym razem to ja będę górą.
- Patrząc na twoją dyspozycję można żałować, że trafiłaś na Vezzali w ćwierćfinale. Była chyba szansa ma zajęcie lepszej lokaty niż siódma?
Sylwia Gruchała: Też mi się tak wydaje. Nie chciałam trafić na Valentinę tak wcześnie. Wolałabym walczyć z nią na późniejszym etapie. Tak wyszło z rozstawienia i spotkałyśmy się w ćwierćfinale.
- Trzy tygodnie temu przed pierwszym startem w Puchrze Świata mówiłaś, że niestawiasz sobie żadnych celów, ze względu na kontuzję, która opóźniła twoje przygotowania do sezonu. Tymczasem wyniki masz bardzo dobre. Piąte miejsce w Belgradzie, drugie w Salzburgu i teraz siódme w Gdańsku.
Sylwia Gruchała: W zeszłym roku bardzo ciężko pracowałam co było widać na Puchrze Świata, bo były wyniki. Gorzej było na imprezach rangi mistrzowskiej. Myślę, że ta praca owocuje właśnie teraz. Z zupełnie innym nastawieniem rozpoczęłam sezon. Jestem dużo spokojniejsza, pewniejsza siebie. Stawiam na sport. Podjęłam decyzję o kontynuowaniu kariery do Londynu. Ta decyzja dała mi siły, aby postawić wszystko na jedną kartę. W tej chwili sport jest moim priorytetem w życiu.
- Jesteś zadowolona z dzisiejszego wyniku czy jednak jest niedosyt, że skończyłaś udział w turnieju na ćwierćfinale?
Sylwia Gruchała: Jestem bardzo zadowolona z mojej dzisiejszej postawy. To co jest dzisiaj trzeba już zapomnieć, bo jutro jest bardzo ważny dzień - turniej drużynowy. Chciałabym wspólnie z moimi koleżankami powalczyć jak najlepiej, dać swojej publice jak najwięcej pozytywnych emocji.
- Jak widzisz wasze szanse w turnieju drużynowym? Twoim koleżankom nie poszło dziś zbyt dobrze, szybko zakończyły udział w zawodach.
Sylwia Gruchała: W drużynie walczyć będzie Kasia Kryczało, Karolina Chlewińska, Hanna Łyczbińska i ja. Podczas turnieju indywidualnego wszystkie pokazałyśmy, że mamy zęba do walki. Karolina Chlewińska bardzo ładnie walczyła z mistrzynią świata przegrała tylko 15:13. Ta walka była w jej zasięgu i ona ma tego świadomość. Jest w bardzo dobrej formie. Kasia Kryczało przegrała też z Rosjankom jednym trafieniem. Obserwowałam jak walczy. Bije się doskonale. Hanna Łyczbińska z Koreanką Nam walczyła z wielką wiarą, że może pokonać wicemistrzynię olimpijską. Mam nadzieję, że jutro będziemy tworzyły dobrą atmosferę, fajny team i uda się nam daleko zajść.
- Można powiedzieć, że twoje koleżanki nie miały zbytniego szczęścia w losowaniu. Trafiły od razu na bardzo dobre przeciwniczki i dlatego, mimo dobrych walk, szybko odpadły.
Sylwia Gruchała: Jeśli chce się być najlepszym to trzeba wygrywać z najlepszymi.
Rozmawiał Tomasz Łunkiewicz
- 05/03/2010 06:55 - Zwycięski remis
- 04/03/2010 07:24 - Sopot wybrano nieprzypadkowo
- 03/03/2010 21:44 - Assecco Prokom w Final Eight Euroligi!
- 28/02/2010 23:54 - Energa Stoczniowiec zagra o piąte miejsce
- 28/02/2010 23:07 - Włoszki najlepszą drużyną Dworu Artusa 2010
- 27/02/2010 19:42 - Włoszki zdominowały Dwór Artusa
- 26/02/2010 19:38 - 9 Polek w turnieju głównym
- 26/02/2010 19:34 - Pierwszy krok zrobiony
- 26/02/2010 19:02 - Remis z niedosytem
- 26/02/2010 14:51 - Jak nie teraz to kiedy?