- Już nie mam parcia na lodówkę, pralkę, samochód i telewizor. Wszystko mam i działa, mimo że używane. Trzeba teraz więcej zrobić dla ludzi i kultury – z Arkadiuszem Hronowskim, właścicielem B90, prowadzącym SPATiF-u i człowiekiem wielu innych pasji rozmawia Patryk Gochniewski.
- Od czternastu lat prowadzisz SPATiF, jesteś twórcą portalu Soundrive.pl i Soundrive Fest, gitarzystą w zespole VULGAR, właścicielem niezależnej wytwórni płytowej Sopocka Odessa, otworzyłeś chyba najlepszy klub koncertowy w kraju, czyli B90 na terenie gdańskiej stoczni. Nie masz czasem dość? Skąd siły i czas na to wszystko?
Arkadiusz Hronowski: Nigdy dość, to mnie nakręca, ale też pozwala realizować misję, realizując się jednocześnie. Czasami mam momenty słabości, ale one mijają. Czas to kwestia organizacji i zespołu ludzi z którymi pracujesz. Mam też czas na rozrywkę bo niej pracuję. W VULGAR już nie gram. Obecnie jestem w The Stags.
- Jak to się stało, że przejąłeś SPATiF? Teraz traktujesz to miejsce jako drugi dom, ale nie bałeś się, że nie uda ci się zmierzyć z półwieczną tradycją tego miejsca?
Arkadiusz Hronowski: Stanąłem w 1999 roku do konkursu razem z innymi trzynastoma kandydatami i go wygrałem. Tak można powiedzieć, że to drugi dom i miejsce w którym kontynuuję jego legendę w zupełnie nowych czasach. Oczywiście że się bałem konfrontacji, to naturalne i motywujące zjawisko. Przynajmniej w moim przypadku.
- B90, bo to jest teraz Twoje najważniejsze dziecko. Ambicje przy otwieraniu półtora roku temu miałeś bardzo duże. Uważasz, że udało się je spełnić wystarczająco czy czegoś ci brakuje?
Arkadiusz Hronowski: To było inwestycyjne szaleństwo, ale przemyślane lata temu. Zaskoczyło nas wiele rzeczy. Często wyrywając sobie włosy z głowy szliśmy i idziemy do przodu. Praktycznie nikt nam nie dawał szans, nawet moi najbliżsi znajomi, choć kibicowali, wiem że w towarzyskich rozmowach twierdzili, że chyba się rozkraczymy. Dziś po osiemnastu miesiącach działalności wychodzimy na prostą i kończymy rok na małym plusie. Dziecko raczkuje i powolutku zaczyna wstawać. Za rok powinno już biegać i mieć braciszka.
- Przed otwarciem B90 padały duże nazwy - Skunk Anansie, Iggy Pop. Ich jeszcze nie było. Pojawiło się za to wielu innych. Pojawi się jeszcze więcej. Na święta szykujesz jakąś niespodziankę dla trójmiejskiej publiczności?
Arkadiusz Hronowski: (śmiech) Ale nie powiedziałem kiedy się pojawią, czyli wszystko jeszcze przed nami. To początek drogi. Czeka jeszcze mnóstwo niespodzianek. Swoje w tej branży trzeba odsiedzieć w kolejce. Na święta balujemy w Sopocie, bo tak spatifowa tradycja nakazuje od lat.
- Po wybryku Morrisseya napisałeś na facebooku, że na pewno wykreślasz go ze swojej listy artystów, których chciałeś zaprosić. Rozumiem, to co zrobił było nieprofesjonalne. Ale dajmy na to, że taka sytuacja miałaby miejsce w B90. Jak Ty, jako organizator, byś się zachował - oddałbyś pieniądze za bilety, nie zapłacił wykonawcy?
Arkadiusz Hronowski: Morrissey strzelił zwykłego focha, którego prawdopodobnie skutkiem będzie koniec zainteresowania promotorów organizacją jego koncertów w Polsce. Nie wiem jak bym się zachował, gdyż nie znam warunków umowy.
- A jak się odnosisz do dyskusji, która się po tym wywiązała - artysta to dla ciebie rzemieślnik czy ma prawo do wszelkiego rodzaju ekscesów z racji tego, że występuje na scenie.
Arkadiusz Hronowski: Ta dyskusja była kompletnie bez sensu. Dziennikarz określił swoje stanowisko, a komentatorzy w większości się z nim nie zgodzili. Dla mnie to był dziennikarski sposób na dyskusje w sieci. Dziś artysta przede wszystkim wykonuje swoje dzieło na scenie, pobierając w tym przypadku spore honorarium. Czyli jest pracy. Fani, czyli konsument, jego dzieła zapłacili za to sporą sumę pieniędzy i poświęcili czas, nierzadko przyjeżdżając z odległych zakątków kraju. Mogą mu nawet wybaczyć, bo go uwielbiają i swoje już zrobił, ale czy kupią bilet na następny koncert?
- Soundrive Fest. Chyba jedna z najlepszych niszowych imprez muzycznych w kraju. Skąd pomysł na właśnie taką formułę imprezy. Nie bałeś się, że może okazać się nie wypałem?
Arkadiusz Hronowski: Oczywiście, że się bałem i wciąż się boję pomimo stałej progresji, funduszy i wpływów. To inwestycja w misję i kreowanie nowych wykonawców. Wierzę, że osiągnę sukces ogólnopolski i Gdańsk będzie z tej imprezy dumny. Pomysł wciąż się rozwija, ale raczej nie rozwinie skrzydeł stadionowych, bo i po co.
- Mimo popularnych wykonawców udało się wam zachować rozsądne ceny biletów oraz gastronomii - niewiele klubów ma takie podejście. Nie wiąże się to dla was z mniejszym zyskiem albo obawą, że trzeba będzie dokładać?
Arkadiusz Hronowski: Czasami się dokłada, czasami sporo zarabia. Ważne jak się wychodzi na koniec roku. Ja już nie mam parcia na lodówkę, pralkę, samochód i telewizor. Wszystko mam i działa, mimo że używane. Trzeba teraz więcej zrobić dla ludzi i kultury.
- B90 uchodzi za najlepszy klub koncertowy w kraju. Głównie za sprawą nagłośnienia i profesjonalnej organizacji. Wciąż jednak kładziesz nie za wielki nacisk na promocję tego miejsca poza Trójmiastem. Dlaczego?
Arkadiusz Hronowski: Klub B90 w założeniu taki miał być od początku jego realizacji. Zadanie zostało wykonane w stu procentach. Jeśli klub jest taki jak w pytaniu to sam się obroni. A przyjeżdża do nas już sporo fanów z Polski oraz zagranicy. To już czasami dwadzieścia procent frekwencji. Fani, ich opinie w sieci, to najlepsza reklama.
- Dzięki tobie i B90 Gdańsk przestaje być postrzegany jako kulturalna i koncertowa prowincja. Czujesz się swego rodzaju zbawca lokalnego rynku, miałeś misję żeby czegoś takiego dokonać?
Arkadiusz Hronowski: Kulturalnie dzieje się ostatnio sporo za sprawą całej armii animatorów kultury. Koncertowo również, bo są inne kluby czy hale w których występuje coraz więcej artystów. Jest stadion, filharmonia i tak dalej. Ja jestem jedynie sprawcą, że pewni wykonawcy, którzy dotąd omijali Trójmiasto, zaczynają nas odwiedzać, ale nie zbawcą.
- I na koniec odejdźmy od pracy - podobno jesteś całkiem niezłym żeglarzem. Skąd takie zainteresowanie u człowieka, który praktycznie całe swoje życie poświęcił szeroko pojętej rozrywce?
Arkadiusz Hronowski: Jeśli nazwać to co robiłem i robię obecnie rozrywką to tak. No ale w tak zwanej szeroko pojętej rozrywce tak naprawdę pracuję od 1994 roku. Żeglarstwo to moja pasja z dzieciństwa. Próbowałem również sił w profesjonalnym żeglarstwie, ale widać nie byłem wystarczająco dobry by tam pozostać i święcić tryumfy. Dziś żegluję, ale prywatnie ze znajomymi na wakacjach.
fot. mat. prywatne AH
- 27/11/2018 17:44 - Historyczno-polityczna gra „Niepodległa”
- 09/01/2018 18:41 - Repertuar Oliwskiego Ratusza Kultury
- 08/01/2018 15:37 - „Więcej niż słowa…”
- 06/12/2017 14:09 - Jan Pietrzak w Sali BHP: satyrą i piosenką PRL opisany
- 20/05/2015 09:39 - 20-lecie pracy artystycznej Moniki Grzelak
- 16/12/2014 21:35 - Moscow City Balet w Gdyni wytańczy Jezioro Łabędzie
- 14/10/2014 10:16 - O wolności po raz ósmy - rusza All About Freedom Festival
- 25/09/2014 15:09 - Z kliknięciami się nie dyskutuje
- 13/08/2014 20:42 - Latarniany Festyn
- 22/07/2014 09:52 - Udana edycja Cropp Tattoo Konwent, ale obecna formuła się wyczerpała