Rozmowa z Robertem Piętkiem, gdańskim podróżnikiem, historykiem, znawcą Afryki
- Właśnie rozpoczęły się Mistrzostwa Świata w piłce nożnej rozgrywane po raz pierwszy na kontynencie afrykańskim na kilkunastu stadionach w Republice Południowej Afryki. Afryka w wielu obiegowych opiniach to ciekawy i nieco tajemniczy Czarny Ląd. Jak Pan ocenia naszą faktyczną wiedzę o Afryce i jej mieszkańcach?
Robert Piętek: Wiedza o Afryce, szczególnie Czarnej jest szczątkowa. Informacje w mediach pojawiają się przede wszystkim wtedy, gdy wybuchają tam konflikty zbrojne, ale tylko wtedy, gdy liczba zabitych liczona jest w setkach tysięcy. Podobnie czasami uwagę mediów na krótko przyciągają klęski naturalne. Ostatnio trochę więcej uwagi poświęcano piratom somalijskim, przede wszystkim ze względu na to, iż działania ich w spektakularny sposób utrudniają funkcjonowanie ważnego szlaku morskiego. Czasami wspomina się o Somalii też w kontekście zagrożenia islamskim terroryzmem. Natomiast niewiele informuje się o specyfice społeczeństw funkcjonujących często bez żadnej organizacji państwowej.
- Jaka jest według Pana kondycja państw afrykańskich? Jaskrawym przypadkiem jest przykład Somalii kraju kojarzącego się raczej z wojną i terroryzmem.
Robert Piętek: Chaos panujący w Somalii jest efektem upadku państwa. Należy jednak pamiętać, że Somalia jest tylko najbardziej jaskrawym przypadkiem słabości postkolonialnych państw afrykańskich. W wielu innych krajach władze centralne kontrolują tylko część terytoriów. Nawet w przypadku w miarę stabilnej i jak na warunki afrykańskiej rozwiniętej Angoli stosunkowo niedawny atak na togijskich piłkarzy w Kabindzie wskazuje, że rząd nie w pełni kontroluję terytorium tej enklawy i to w sytuacji, gdy ze względów prestiżowych władze musiały podjąć szereg nadzwyczajnych kroków mających na celu spokojny przebieg mistrzostw Afryki i w ten sposób przedstawić Angolę, jako dynamicznie rozwijający się kraj. Chociaż ma ona ze względu na znajdujące się przy brzegu złoża ropy istotne znaczenie dla gospodarki. Mimo tego rząd w Luandzie nie jest w stanie przeciwstawić się tendencjom separatystycznym Kabindy i nawet na krótki czas zapewnić bezpieczeństwo, a przypuszczalnie musiano się liczyć z tym, iż ostatnie Mistrzostwa Afryki mogą stać się okazją do przeprowadzenia tego typu działań, jak atak na piłkarzy togijskich.
- W takim czy według Pana oceny Afryka to kontynent zdominowany przez nieustanny chaos? Czy warto w takim razie interesować się jego mieszkańcami?
Robert Piętek: Nie należy jednak postrzegać państw afrykańskich tylko w perspektywie konfliktów i nędzy, chociaż stanowi to ogromny problem dla większości krajów Czarnego Kontynentu. Pomija się natomiast kulturę i wyjątkowo ciekawa historię Afryki tylko w niewielkim stopniu znaną w Polsce nawet wśród osób wykształconych. Znajomość dziejów poszczególnych regionów pozwala bez wątpienia lepiej zrozumieć współczesną sytuację i to nie tylko z perspektywy europejskiej ekspansji kolonialnej ale też bardziej odległej historii. Chociaż zdecydowana większość współczesnych państw Czarnej Afryki ma kształt terytorialny nadany przez Europejczyków – są to bowiem kolonie, które uzyskały niepodległość. W związku z tym nie był on efektem rodzimych procesów państwowotwórczych. Nie zmienia to jednak faktu, iż wcześniejsze doświadczenia historyczne mogą wpływać na bieżącą sytuację. Podbój kolonialny i sam kolonializm, który w większości przypadków z perspektywy historycznej był krótkim etapem w dziejach i chociaż odcisnął silne piętno, nie był jedynym czynnikiem kształtującym społeczeństwa współczesnej Afryki. Dobrym przykładem może być wspomniana wyżej Kabinda, która stała się portugalskim protektoratem w 1885 roku i dopiero w 1956 roku Portugalczycy połączyli ją ze swoją kolonia w Angoli. Mieszkańcy obydwu obszarów poza kontaktami handlowymi w okresie przedkolonialnym nie mieli wiele wspólnego ze sobą należą do różnych grup językowych, mają odrębną tradycję i doświadczenia historyczne, a po zyskaniu przez Angolę w 1975 roku muszą tworzyć wspólne państwo. Kolejnym interesującym przypadkiem może być Nigeria. Podział na islamską Północ i chrześcijańskie i animistyczne Południe nakłada się nie tylko na podziały etniczne ale w znacznym stopniu też na zaszłości historyczne. Powstały na początku XIX wieku na północy zdominowany przez Fulanich i Hausa Kalifat Sokoto prowadził świętą wojnę przeciwko w większości wówczas animistycznym Jorubom, mieszkającym na Południu, nota bene jednym z celów działań zbrojnych byli niewolnicy. Podobnych przypadków, kiedy w obrębie państwa żyją społeczności, które w przeszłości nie pozostawały w ostrych konfliktach jest wiele. Niekiedy to samo państwo zamieszkują ludy, które dawniej podejmowały wyprawy łupieżcze oraz ich ofiary. Przy okazji należy wspomnieć, iż transatlantycki handel niewolnikami, dzięki któremu mogły funkcjonować plantacje niewolnicze i kopalnie w Amerykach, nie byłby możliwy dzięki aktywnemu udziałowi murzyńskich wodzów i władców. W przedkolonialnej Afryce jeńcy obracani w niewolę byli częściej celem wojen niż ekspansja terytorialna. Dahomej leżący nad Zatoką Gwinejską na wybrzeżu obecnej Republiki Beninu, którym się kiedyś zajmowałem tylko w niewielkim stopniu poszerzył swoje terytorium w XVIII i XIX w., chociaż był bardzo wojowniczym państwem. Część z nich sprzedawano Europejczykom, pozostali zaś byli bądź to osadzani w wioskach niewolniczych, bądź też zabijani jako ofiary składane przodkom władców. Cele wojen nie zmieniły się nawet wtedy, gdy w XIX w. skala transatlantyckiego handlu niewolnikami uległa zdecydowanemu zmniejszeniu. Zdarza się też, iż współczesne państwa zamieszkują ludy, które przed przybyciem Europejczyków w ogóle nie utrzymywały ze sobą kontaktów.
Robert Piętek podczas pobytu w Afryce
- Polska powinna być obecna w Afryce? Może z racji oddalenia jest to dla nas jedynie czysta egzotyka.
Robert Piętek: Czarna Afryka nie wzbudza większego zainteresowania również polskich władz od 1989 roku. Oczywiste jest, że nie może ona stanowić priorytetu polskiej polityki zagranicznej, nie oznacza to jednak, iż należy ją całkowicie lekceważyć, tak jak to się czyni obecnie. Z jednej strony na kontynencie tym znajduje się wiele ważnych surowców, co wzbudza zainteresowanie wielu poważnych firm amerykańskich, europejskich i chińskich, oczywiście polskie nie są zainteresowana, co wynika w znacznym stopniu z faktu, że nie mają poparcia polskich władz. W ten sposób wykorzystuje się szansy, szczególnie, że w Polsce ukończyła studia duża liczba Afrykanów, należących obecnie do miejscowych elit politycznych i intelektualnych, którzy żywią sympatie do kraju, w którym studiowali. Natomiast MSZ w ramach głupich oszczędności likwiduje placówki w krajach Czarnej Afryki. Obecnie tylko w czterech krajach Afryki subsaharyjskiej są polskie przedstawicielstwa dyplomatyczne. Więcej mają tak wielkie kraje europejskie jak Rumunia, Czechy, Bułgaria i Słowacja. Nawet istniejące placówki nie są w stanie korzystać z dobrodziejstw współczesnych technologii. Wystarczy zobaczyć strony internetowe polskich ambasad w Afryce. Internet tam wbrew pozorom popularnym narzędziem. Ambasad Polska w Nigerii na swojej stronie umieściła jedynie zdjęcie budynku przedstawicielstwa oraz dane teleadresowe. Brak jakichkolwiek informacji o Polsce, danych ułatwiających nawiązanie kontaktów handlowych z firmami polskimi, a polskie przedstawicielstwo w tym kraju jest jedynym w całej Afryce Zachodniej. Natomiast na stronie polskiej ambasady w Etiopii, umieszczone są informacje o Trójkącie Weimarskim, czy też programie stypendialnym dla młodych naukowców adresowany do kandydatów z Rosji, Ukrainy, Białorusi oraz z krajów Azji Środkowej i Kaukazu. Wyjątkowo ważne informacje dla zainteresowanych Polską Etiopczyków, czy obywateli innych krajów afrykańskich. Należy przy tym pamiętać, że stolica Etiopii jest również siedzibą Unii Afrykańskiej.
- Jakie są w takim razie Pana rady dla Polski odnośnie relacji z Afryką?
Robert Piętek: Wydaje się, że należałoby poważniej monitorować sytuację w krajach afrykańskich, szczególnie, że Polska jako kraj członkowski UE, zobowiązany jest do udzielania zarówno do udzielania pomocy krajom rozwijającym się, jak też do kształtowania samej polityki zewnętrznej UE, bez posiadania odpowiednich i zbieranych niezależnie danych nie jest to możliwe. W związku z tym nasz kraj realizuje w ramach UE politykę francuską, brytyjską, niemiecką, belgijską, czy też skandynawską, polegającą na wspieraniu firm z tych krajów w ramach polityki pomocowej. Ponadto nie należy zapominać o chińskiej obecności w Afryce.
Rozmawiał: Krzysztof Figel
Robert Piętek - Doktor historii, zajmuje się dziejami Afryki. Autor książek: Wojna w dziejach Dahomeju w XVII-XIX w., Warszawa 2001 oraz Garcia II władca Konga a Kościół katolicki, Warszawa 2009.
- 14/06/2010 13:11 - Chudsze Trójmiasto?
- 14/06/2010 08:47 - Dni Dacii
- 12/06/2010 22:30 - Aram we wspomnieniach
- 12/06/2010 07:47 - Andrzej Kasprzak w zarządzie MTG SA
- 11/06/2010 21:19 - Studia za darmo w Gdańskiej Wyższej Szkole Humanistycznej!
- 10/06/2010 21:45 - GRAFFITI JAM - dla małych i dużych
- 10/06/2010 20:53 - Bus wyborczy PiS
- 10/06/2010 12:41 - Stanowisko zarządów Grupy ENERGA wobec zerwania rozmów przez związki zawodowe
- 09/06/2010 08:48 - Stena Baltica po raz ostatni na Skwerze Kościuszki!
- 08/06/2010 17:37 - Prom „Stena Hollandica” w przebudowie