Śmierć strażniczki miejskiej uznawana jest przez związki zawodowe działające na terenie Straży Miejskiej za wynik nieprawidłowości oraz presję dążenia za wynikami. W specjalnym oświadczeniu poddają w wątpliwość plan działań oraz informują gdańskie instytucje o wymogach dotyczących wystawienia określonej ilości mandatów w celu uzyskania premii i tym samym podnoszenia wyników, zamiast przykładania wagi do dbania o bezpieczeństwo i porządek. - To wytwór wyobraźni autorów listu - tak Antoni Pawlak, rzecznik prasowy Prezydenta Miasta Gdańsk komentuje niepokoje związkowców.
W budżecie na 2014 r. na utrzymanie Straży Miejskiej przeznaczono niemal 19 mln zł, czyli więcej niż w latach poprzednich. Organizacja ta ma na celu utrzymanie porządku i bezpieczeństwa, jednak pojawiają się zarzuty, że kierownictwu Straży Miejskiej zależy wyłącznie na wynikach. Powstaje w ten sposób presja, która negatywnie wpływa na strażników. Związkowcy działający na terenie Straży Miejskiej są zdania, że samobójstwo strażniczki miało związek z panującą sytuacją wewnętrzną i naciskiem na "słupki".
- Wpływy z mandatów z roku na rok są coraz mniejsze. Przez ostatnie trzy lata to około pół promila. Nikt z miasta nie stawia Straży Miejskiej zdań zwiększenia liczby nakładanych mandatów. Związkowcy konsekwentnie próbują zwalczać każdego kolejnego komendanta SM - oznajmił Antoni Pawlak.
Prezydent Paweł Adamowicz zapoznał się z treścią oświadczenia, jednak według jego opinii większość zarzutów mija się z prawdą. Autorzy listu nie otrzymali jeszcze odpowiedzi.
- Nawet na to nie liczyliśmy, bo Prezydent nigdy nam nie odpisywał - poinformował Robert Rokosz, członek związku zawodowego Straży Miejskiej.
Działania w tej sprawie zamierza podjąć Komisja Samorządu i Ładu Publicznego. Choć ocenia pracę Straży Miejskiej na wysokim poziomie to jednak doniesienia są niepokojące i wyraża chęć ich wyjaśnienia.
- Informacje są niepokojące. Na kwietniowe posiedzenie komisji, zaprosimy komendanta straży miejskiej oraz osobę bezpośrednio nadzorującą działania Straży Miejskiej z ramienia prezydenta miasta, aby przedyskutować to co się ostatnio wydarzyło. A zwłaszcza informacje zawarte w piśmie związków zawodowych o polityce gdańskiej straży miejskiej, która rzekomo ma polegać na ciągłym gonieniu za liczbą mandatów, co jest stresogenne i wpływa na atmosferę pracy. Zależy nam, aby to z kilku stron skonfrontować i ewentualnie wówczas podjąć jakąś decyzję, chociaż statystyki przeczą tej tezie. Na koniec jednoznacznie chciałbym podkreślić, iż komisja bardzo dobrze ocenia pracę gdańskiej straży miejskiej - zapowiedział Marcin Skwierawski, przewodniczący Komisji.
Zgodnie z ustawą o strażach gminnych nadzór nad Strażą Miejską sprawuje Wojewoda za pośrednictwem Komendy Wojewódzkiej Policji. W ostatnimi czasy były przeprowadzone dwie kontrole: okresowa w marcu 2011 roku oraz doraźna w maju 2013 roku. Nie wykazały one żadnych nieprawidłowości. Pracownicy Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego nie mogą jednak samodzielnie zweryfikować informacji zawartych w oświadczeniu związkowców.
- Wojewoda sprawuje nadzór nad strażami tylko w określonym przepisami zakresie. Rzekome nieprawidłowości, o których w swoim oświadczeniu informują związki zawodowe, wykraczają poza zakres kompetencji, jaki Wojewodzie daje ustawa o strażach gminnych. Wojewoda nie ma narzędzi do tego, aby kontrolować, czy kierownictwo straży rzeczywiście wywierało na funkcjonariuszy presję, o której czytamy w oświadczeniu - wyznał Roman Nowak, Rzecznik Prasowy Wojewody Pomorskiego.
Co z planem działania?
Każdy zakład pracy wyznacza pracownikom cele, które należy osiągnąć - brzmi stanowisko Miasta Gdańsk.
- Według komendanta, który z nami rozmawiał to oni może i opracowują ten cały system, ale zatwierdza to prezydent. Zamierzenie, które straż powinna zrealizować to nie ilość interwencji, tylko naprawa stanu prawnego w sytuacji jego naruszenia - dementował Robert Rokosz.
Nikt, poza związkowcami i strażnikami miejskimi, nie bierze tej sprawy poważnie. Opinia jest taka, że wśród celów Straży Miejskiej nie ma wymogu nakładania jak największej liczby mandatów.
- Większość kierowników przyjęła u nas, że miesięczne minimum mandatów ma wynieść 50 na strażnika. To było minimum, żeby dostać premię. To dużo, biorąc pod uwagę, że każdy z nas - poza chodzeniem po mieście - ma też sporo dodatkowych obowiązków. Na przykład zimą ciągle jeździmy po administracjach w sprawie nieodśnieżonych chodników. Nie ma czasu, żeby chodzić po ulicy, a tym bardziej, żeby chodzić osobiście na przesłuchania do protokołów. Dlatego skrócono nam tę procedurę - poinformował portal trojmiasto.pl jeden z funkcjonariuszy.
A jeśli to nie wymysł autorów listu?
- Co się stanie w wypadku gdy coś się stanie? Nie jestem od snucia przypuszczeń - odpowiedział Antoni Pawlak zapytany o ewentualne konsekwencje w sytuacji potwierdzenia doniesień związkowców.
Leszek Walczak, Komendant Straży Miejskiej wydał specjalne oświadczenie w związku z powstałymi kontrowersjami dotyczącymi funkcjonowania Straży Miejskiej, a mianowicie nieprawidłowościami związanymi z kopiowaniem notatek służbowych dołączanych do wniosku o ukaranie.
„Zakwestionowana przez prokuraturę procedura przesłuchań świadków była stosowana przez wiele lat do kwietnia 2010 r. Zmieniono ją wtedy na wniosek samej straży, bez związku z postępowaniem prokuratury (które rozpoczęło się dopiero na początku 2012 roku). Korekt dokonaliśmy po stwierdzeniu – w naszej ocenie – błędów formalnych. Każdy z ponad 100 zarzutów przedstawionych naszej koleżance dotyczy tego samego błędu, popełnionego wielokrotnie” - czytamy na stronie Straży Miejskiej.
Dodatkowo komendant zapewnia, że do tej pory nikt nie kwestionował sposobu postępowania strażników miejskich, mimo licznych kontroli zewnętrznych i weryfikowania sporządzonej dokumentacji przez sąd.
- Zgadzać się wszystko zgadzało, tylko nie zwrócono uwagi na to, że protokół przesłuchania świadka jest skanem notatki urzędowej – przedstawiła stanowisko Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Śródmieście.
Pytanie jest zatem podstawowe - dlaczego postawiono zarzuty, skoro wszystko działo się pod osłoną prawa? W oddali słychać tylko głuche milczenie.
Kontrowersje budził także nakaz zdjęcia czarnych wstążek umieszczonych na radiowozach przez strażników.
Komendant odpowiada: „Nieprawdą jest, że nakazałem usunąć czarne wstążki z radiowozów. Informacja podana przez portal trojmiasto.pl była nieprawdziwa i została zdementowana. Nie mamy żadnych przepisów wewnętrznych określających sposoby postępowania w kwestiach obyczajowych związanych z upamiętnianiem naszych zmarłych kolegów. W tego typu sytuacjach to strażnicy samodzielnie podejmują decyzję o zwieszeniu kiru, nie jest do tego potrzebna zgoda komendanta”.
Żaneta Stasiowska
Inne artykuły związane z:
- 27/03/2014 20:36 - Największe targi pracy
- 27/03/2014 18:55 - Bierecki: Być gospodarzem we własnym kraju
- 26/03/2014 18:58 - Brudny problem w komunikacji miejskiej
- 26/03/2014 18:51 - Wysokościowce nad Parkiem Oliwskim
- 26/03/2014 17:46 - Śledztwo w toku. Prokuratura przesłuchuje świadków w sprawie nieprawidłowości w konkursie na operatora szkoły w Kokoszkach
- 26/03/2014 12:55 - Otwarto pierwszą na Pomorzu salę hybrydową
- 26/03/2014 12:48 - Ogólnopolski Szczyt Energetyczny w Gdańsku
- 26/03/2014 12:42 - Przebudowa i wyposażenie ERGO ARENY z funduszy europejskich
- 24/03/2014 18:45 - W sprawie korupcyjnej zatrzymano piątą pracownicę UM Gdańsk
- 24/03/2014 16:59 - Prokuratura przesłuchuje w sprawie nieprawidłowości w konkursie na operatora szkoły w Kokoszkach