Zarządcą sopockiego mola jest prywatna spółka Kąpielisko Morskie Sopot założona w 1991 roku i od tamtej pory dzierżawiąca zabytkowy pomost. Na czas trwania wakacji wprowadzono opłatę w wysokości 5 zł za wejście w weekendowe noce. Zarówno Kąpielisko, dla którego to kolejna suma w kieszeni, jak i zwiedzający są bardzo zadowoleni.
Pojawiają się dwie skrajne opinie związane z wprowadzeniem nocnej opłaty. Jedni mówią, że to głupota i chęć zarobku, drudzy, że to świetny pomysł polepszający bezpieczeństwo. – I właśnie o bezpieczeństwo nam chodziło – tłumaczy Marcin Kulwas z Kąpieliska Morskiego Sopot, które zarządza obiektem. – Dzięki temu panuje większy porządek – dodaje.
Zniknęły z molo osoby, które w weekend spożywały na nim alkohol, a co za tym idzie zniknęły także śmieci. – To dla nas też istotne, bo nie musimy poświęcać kilku godzin na doprowadzenie molo do stanu używalności – stwierdza Kulwas. – Był to kłopot zwłaszcza w trakcie dużych imprez, jak chociażby Open’er, kiedy molo służyło uczestnikom często za miejsce afterparty – kontynuuje. Dzięki symbolicznej opłacie nie ma tez tak dużego tłoku, co cieszy osoby, które w weekend wybierają się na nocny spacer po molo. Opłata będzie obowiązywać do końca sierpnia.
Kąpielisko Morskie Sopot, które jest spółką prywatną, dzierżawi od miasta teren obiektu od 1991 roku. Wtedy już obowiązywały bilety wstępu na molo, które były przecież wprowadzone jeszcze przed wojną, za czasów niemieckich. Później wróciły w czasach PRL. - Od czasu, kiedy my zarządzamy molo ceny rosły w kilkuletnich interwałach, nie chcieliśmy robić tego co roku, było to podyktowane inflacją i kosztami – wyjaśnia Marcin Kulwas.
Kąpielisko Morskie Sopot nie dostaje żadnego wsparcia finansowego od miasta, MOSiR-u czy Ministerstwa Sportu. Za wszystko płaca sami. – Mogę powiedzieć, że od nas do kasy miasta, za wszystkie podatki, dzierżawy i procent od biletów wpływa około półtora miliona złotych – wylicza Marcin Kulwas.
Kąpielisko za wszystkie bieżące remonty, służby porządkowe i inne sprawy, które spływają na nich codziennie, płaci samo. Jedyne koszty, jakie ponosi miasto Sopot, to te związane z generalnymi remontami. - W ostatnich latach miasto nie wykonywało remontów mola. Ostatnią inwestycją była budowa przystani jachtowej, oddanej do użytku w 2011 roku, współfinansowana ze środków unijnych. Wartość projektu to około osiemdziesiąt milionów złotych, z czego dwadzieścia pięć to środki unijne – tłumaczy Magdalena Jachim, rzecznik prasowy sopockiego magistratu. Jednocześnie zapytaliśmy o sens istnienia sopockiego MOSiR-u. Wydaje się być logicznym, że to właśnie Ośrodek powinien być zarządcą gminnego obiektu. Innego zdania jest miasto. - Outsourcing jest najbardziej efektywną formą zarządzania – odpowiada lakonicznie Jachim.
W ostatnim czasie molo zostało trochę zniszczone po szaleńczym rajdzie czerwonej hondy, ale wszystko zostało już doprowadzone do stanu pierwotnego.
Zajrzeliśmy w akta KRS spółki. Okazuje się być ona bardzo dochodowa. W sądzie nie ma jeszcze dostępnego sprawozdania finansowego za zeszły rok, ale na pewno będzie ono jeszcze bardziej pokaźne niż to za rok 2012. Przychody Kąpieliska Morskiego Sopot wyniosły 7 524 578,70 zł. Po odjęciu wszystkich kosztów w kasie zostało około dwóch milionów złotych, czyli kwota, która pozwala na spokojne myślenie o przyszłości spółki.
Warto też odnotować co Kąpielisko dzierżawi:
- Budynek przy ul. Chopina 10, gdzie znajduje się siedziba Zarządu (dzierżawa od gminy)
- Molo: eksploatacja obiektu, działalność kulturalna/organizacja imprez, działalność reklamowa, prowadzenie lodowiska, wydzierżawianie przystani jachtowej, lokali gastronomicznych, stoisk i powierzchni handlowych (dzierżawa od gminy)
- Nieruchomość przy ul. Bitwy pod Płowcami 53a, czyli Źródło św. Wojciecha, wydobywanie solanki (dzierżawa od gminy)
- Lokal przy ul. Polnej 1 stanowiący magazyn mola (dzierżawa od spółki Hipodrom)
- Lokal przy ul. Unruga 111, czyli magazyn mola i lodowiska (dzierżawa od firmy FALA Maja Zając w Gdyni)
Poza tym, że spółka sama dzierżawi tereny, na których później prowadzi działalność, także i sama udostępnia je pod dzierżawę innym firmom, co widać powyżej. Chociażby od 2010 roku, kiedy to przestała zajmować się działalnością gastronomiczną. Od tamtej pory zarabia na wszystkich tego typu lokalach i stoiskach w obrębie molo. Zatem zarabia nie tylko na biletach wstępu na molo (w 2012 było 749 871 wejść), ale także na wynajmowaniu wynajmowanego przez siebie terenu.
Kąpielisko Morskie Sopot jest kurą znoszące złote jaja. Zdaniem sopockiego magistratu ta forma prowadzenia działalności jest najlepsza, ale czy gdyby miasto samo zajęło się gminnymi terenami, nie miałoby z tego większego zysku?
goch
- 11/08/2014 14:49 - Z aparatem po Pomorzu
- 11/08/2014 12:36 - Bezpłatne leki dla ubogich? Platforma mówi: Nie!
- 10/08/2014 10:48 - Gdańska drożyzna - odpowiedź Urzędu Miasta
- 08/08/2014 19:02 - Europejskie przysmaki Jarmarku
- 08/08/2014 14:13 - Święto Sali BHP, czyli PRL i NRD na wesoło
- 07/08/2014 17:26 - J. Szczukowski: W Gdańsku prezydenta poznamy w drugiej turze
- 07/08/2014 17:20 - Andrzej Różański kandydatem SLD na prezydenta Gdyni
- 07/08/2014 17:14 - Dygnitarze z PO - oddajcie po 250 zł!
- 05/08/2014 21:47 - Dwugodzinna ciemność na Stogach i w Gdańsku
- 05/08/2014 15:22 - Kozłowski: Strategia na utrzymanie wyniku