Stocznia Remontowa Shipbuilding nie otrzyma zamówienia z MON. Inspektorat Uzbrojenia MON unieważnił postępowanie przetargowe na budowę sześciu holowników dla Marynarki Wojennej, mimo, że w listopadzie ub.r. gdańska stocznia wygrała przetarg o wartości ok. 220 mln zł. Czy resort Antoniego Macierewicza "dopnie" temat okrętów nim na dobre zacznie się polityczne "podtapianie" szefa resortu obrony?
Procedura przetargowa na budowę holowników dla Marynarki Wojennej została wszczęta w grudniu 2014 r. Przetarg rozstrzygnięto w listopadzie ub.r. Oferta Remontowa Shipbuilding, należącej do Remontowa Holding. Ta oferta została oceniona jako najkorzystniejsza i była najwyżej punktowana. Stocznia zaoferowała, że zbuduje holowniki za 220 mln zł. Jednak decyzja MON powoduje, że stoczniowe imperium inż. Piotra Soyki nie otrzyma tego zlecenia.
Przypomnijmy, że 18 listopada ubr. Inspektorat Uzbrojenia Ministerstwa Obrony Narodowej wydał komunikat o rozstrzygnięciu postępowania przetargowego pod kryptonimem „HOLOWNIK” na dostawę sześciu holowników dla Marynarki Wojennej RP. Remontowa Shipbuilding jako jedyna spośród oferentów spełniła wymagania określone w specyfikacji istotnych warunków zamówienia. I co z tego?
Nowe jednostki dla Marynarki Wojennej RP miały mieć zdolność do holowania okrętów zarówno z dziobu, jak i z rufy oraz zdolność do zraszania wodą innych jednostek, możliwość przewozu 50 osób na pokładzie otwartym i 12 wewnątrz. Okręty powinny rozwijać prędkości w zakresie 3–12 w., mieć możliwość działania zarówno w dzień, jak i w nocy.
Portal Defence24.pl informował jesienią ub.r., że swoje oferty w przetargu na budowę holowników złożyły konsorcjum stoczni Damen Shipyards z Gdyni ze Stocznią Marynarki Wojennej z Gdyni (oferta 315 mln zł brutto), konsorcjum Stoczni Remontowej „Nauta” z Gdyni z Morską Stocznią Remontową „Gryfia” ze Szczecina (oferta za 280 mln zł netto) oraz stocznia Remontowa Shipbuilding z Gdańska (oferta za 220 mln zł brutto).
Jednak płk Sławomir Lewandowski z Inspektoratu Uzbrojenia, poinformował PAP, że w opinii Departamentu Kontroli MON, postępowanie pod kryptonimem „Holownik” „jest dotknięte nieusuwalną wadą, uniemożliwiającą zawarcie niepodlegającej unieważnieniu umowy w sprawie zamówienia publicznego”. Wada prawna, o której mówił płk Lewandowski polega na „dokonaniu przez Zamawiającego zmiany parametru wyporności jednostki pływającej, która doprowadziła do istotnej zmiany przedmiotu zamówienia”.
To druga w ciągu miesiąca decyzja Inspektoratu Uzbrojenia MON unieważniająca postępowanie na budowę holowników. Dwa tygodnie wcześniej ten sam Inspektorat Uzbrojenia przed rozpoczęciem rozprawy przed KIO sam… unieważnił własną decyzję o unieważnieniu. Przez kolejne dwa tygodnie MON analizował sytuację. W efekcie zapadła ponowna decyzja o unieważnieniu postępowania przetargowego.
Teraz płk Lewandowski zapowiedział, że „MON będzie się zastanawiać w jakim trybie uruchomić przetarg”. Czy resort Antoniego Macierewicza "dopnie" temat nim na dobre zacznie się "podtapianie" szefa resortu obrony? Nie wiadomo.
Na dobrą sprawę nie wiadomo skąd to całe zamieszanie, skutkujące trwającym od pół roku patem. Czekamy na odpowiedź MON. Czy w finale okaże się, że zamówienia na budowę jednostek dla Marynarki Wojennej będą kierowane do stoczni kontrolowanych przez Polską Grupę Zbrojeniową z grupy funduszu MARS, czyli Stocznia Remontowa Nauta, Morska Stocznia Remontowa Gryfia i Stocznia Marynarki Wojennej? Gdyby tak było i tak zyskałby Skarb Państwa, przekładając pieniądze z portfela do portfela.
- Przetarg został już dawno rozstrzygnięty. Naturalną koleją rzeczy byłoby przystąpienie do realizacji zamówienia. A przynajmniej jasnego określenia pakietu zamówień MON na lata 2017-2019. Zatem już powinniśmy znać portfel zamówień, który ma do zaoferowania MON. Poza tym zamawiający, czyli de facto Skarb Państwa, powinien brać pod uwagę strukturę zatrudnienia, czyli zakłady zatrudniające na umowę o pracę – uważa Mirosław Piórek, przewodniczący Krajowej Sekcji Przemysłu Okrętowego NSZZ „Solidarność” i związkowy lider z mieszczącej się Na Ostrowiu Gdańskiej Stoczni “Remontowa”, który nie kryje zaniepokojenia i zdziwienia zastopowaniem przystąpienia do realizacji zamówienia. W Grupie Remontowa jest bowiem siostrzana stocznia Remontowa Shipbuilding.
Związkowiec przypomina też, że nadal (jeszcze) mamy naszych inżynierów, projektantów i know-how, czyli wiedzę i doświadczenie. Ba, potrafimy budować, mimo problemów niezależnych od samych stoczni, nowoczesne jednostki.
Przykład? To niszczyciel min „Kormoran II”. Kontrakt na jego budowę z Inspektoratem Uzbrojenia realizuje Stocznia Remontowa Shipbuilding i Stocznia Marynarki Wojennej w Gdyni. Czy w ślad za tą jednostką pójdą kolejne w ramach kryptonimu „Kormoran II”? Byłby to dobry przykład współpracy, gdyż należący do Polskiej Grupy Zbrojeniowej Ośrodek Badawczo– Rozwojowy Centrum Techniki Morskiej z Gdyni odpowiada w tym programie za wyposażenie specjalistyczne.
Niszczyciel min „Kormoran II” to praca rozwojowa i pierwsza jednostka pływająca Marynarki Wojennej z kadłubem wykonanym ze stali niemagnetycznej. Okręt prototypowy zostanie przekazany Marynarce Wojennej RP po zakończeniu badań kwalifikacyjnych. Najpewniej nastąpi to w dzień Marynarki Wojennej – 26 czerwca 2017 r.
Najkorzystniejsze dla stoczni byłoby wejście w budowę kolejnej jednostki z wykorzystaniem potencjału, tak, aby pracownicy stoczni i ośrodka badawczego przystąpili „z marszu” do pracy, a linia produkcyjna i nowa hala produkcyjna stoczni nie świeciłaby pustkami. MON wcześniej (jeszcze w styczniu br.) zapewniało, że wśród założeń priorytetowych są ujęte trzy niszczyciele min „Kormoran II” z realizacją wyjścia w morze do 2022 roku.
Trwa też inne zadanie – budowy patrolowego ORP „Ślązak”, czyli kontynuacja wielozadaniowej korwety „Gawron”, ale ze znaczącymi opóźnieniami w realizacji. I to o co najmniej 24 miesiące.
Zgodnie z rozpisanym do 2026 roku programem modernizacji Marynarki Wojennej będziemy jakoby przeznaczać miliard złotych rocznie na okręty, systemy rozpoznawcze i dowodzenia i śmigłowce. MW, jak ujawnił szef MON, planuje też zakup, w bliżej nieokreślonym czasie, trzech okrętów podwodnych.
Oby tylko nie były to, jak ostatnio podawany „news” jednostki z australijskiego demobilu. Polska armia bowiem to nie skansen uzbrojenia z Niemiec (vide Leopardy) czy z Antypodów.
Czas pokaże też, czy nasze okręty, statki i promy (pilotażowy projekt „Batory”) wykonamy w całości polskimi siłami, czy też część zadań i profitów przypadnie np. norweskiemu Kongsberg Defence Systems, szwedzkiej Saab Group, brytyjskiemu BAE Systems, czy hamburskiemu ThyssenKrupp Marine Systems.
ASG
- 05/04/2017 21:00 - Daniel Obajtek: Model funkcjonowania spółki musi być bardziej czytelny
- 05/04/2017 18:35 - Nowa strefa parkowania w Oliwie
- 05/04/2017 16:19 - Danuta Sikora: Te same nazwiska przewijają się w radach nadzorczych szpitali
- 05/04/2017 14:14 - Minister Gliński triumfuje - NSA daje przyzwolenie na łączenie muzeów
- 05/04/2017 13:37 - Wybory prezesa PFS - różne wersje marszałków
- 04/04/2017 13:12 - Czarny jak stout
- 03/04/2017 15:43 - Energa zainaugurowała pierwszy w Trójmieście carsharing aut elektrycznych
- 03/04/2017 14:20 - Gdańsk solidarnie dla autyzmu
- 01/04/2017 06:57 - Z Urzędu Marszałkowskiego do szpitalnej spółki
- 31/03/2017 22:06 - Usłyszeć obraz – oprowadzania po wystawach dla osób niewidomych i niedowidzących